Ciekawy tekst New York Post o prywatnych grach cashowych.
W zeszłym roku media rozpisywały się o Molly Bloom, która organizowała swoje gry cashowe także w Nowym Jorku, gdzie przeniosła się z Los Angeles. Molly niedawno wydała książkę, w której ze szczegółami opowiada o grach. W Nowym Jorku prywatne gry są bardzo popularne, o czym świadczy tekst opublikowany niedawno w NY Post, autorstwa Michaela Kaplana, który nie pierwszy raz zajmuje się właśnie pokerem.
Popularność pokera wydaje się ciągle rosnąć, na co przynajmniej po części wskazuje zainteresowanie graczy na World Series. W tym roku zagrało ich tam 82 tysiące. Wzrost popularności zanotowała w zeszłym roku relacja ze stołu finałowego Main Eventu, którą oglądało 1,23 mln osób – aż o 68% więcej niż rok wcześniej
Coraz więcej osób gra turnieje w Vegas, ale część lubi także pograć w mniejszych czy większych prywatnych grach domowych. W Nowym Jorku takie gry nie są zakazane, jeżeli organizator nie pobiera od nich prowizji. Ludzie chętnie więc grają. Jednym z organizatorów takiej gry jest prawnik Charlie Prince, który co kilka tygodni organizuje w swoim domu małe pokerowe turnieje. Zwycięzca zgarnia niecały tysiąc dolarów i małe, kryształowe trofeum.
Przed rozpoczęciem turnieju Charlie wynosi meble z pokoju i wstawia tam trzy pokerowe stoły. W kuchni pojawia się whiskey, a część graczy może zasiąść przy… stole telewizyjnym. Wzorem relacji z turniejów, Prince stworzył własny stół z kamerami, dzięki którym może pokazywać rozgrywki w sieci (za sprzęt do relacji zapłacił 5 tysięcy dolarów). Kamery przekazują też obraz do komputera, który pokazuje szanse gracza na wygraną, a statystyki rozgrywki widoczne są na dużych monitorach.
Gracze u Prince'a spotykają się od ponad 10 lat. – Zorganizowanie tej gry, to najlepsza decyzja jaką kiedykolwiek podjąłem. Dzięki temu poznałem tutaj więcej przyjaciół niż gdziekolwiek indziej w całym życiu. Jeden gość gra na trąbce, inny to chirurg sercowy, jest sporo bankierów. Para poznała się podczas gry i wzięła ślub. Przez pewien czas grała z nami nawet Miss World 2003. Pomimo, że cała otoczka jest bardzo profesjonalna – wpisowe jest dalej niskie i wynosi kilkadziesiąt dolarów. Chodzi bowiem o zabawę.
Są jednak takie miejsca w Nowym Jorku, gdzie stawka jest znacznie wyższa. Aaron Brown, inwestor bankowy i autor książki The Poker Face of Wall Street, gra w prywatnej grze, w której wpisowe wynosi 10 tysięcy dolarów. Przed finansowym krachem na Wall Street wpisowe wynosiło 50 tysięcy dolarów, a na stole leżało czasem pół miliona dolarów. Brown mówi, że teraz gra jest spokojniejsza. Opowiada też zabawną anegdotę. Jeden z uczestników gry miał do załatwienia interesy, ale koniecznie chciał uczestniczyć w rozgrywce. Znalazł więc kogoś kto… przez telefon podawał mu jakie ma karty, podczas gdy on przebywał w Szwajcarii.
Chyba najwięcej o organizowaniu pokerowych gier może powiedzieć 76-letni Herbie Kallenberg. Jego pokerowa gra na Manhattanie, organizowana jest od 1962 roku. W pewnym momencie uczestniczyli w niej Liza Minelli i jej były mąż Mark Garo. Doszło nawet do sytuacji, w której gracze usłyszeli jak Minelli ćwiczy śpiew z Markiem Hamlischem (był kompozytorem i producentem). Jeden z graczy, który tego dnia stracił sporo gotówki, stwierdził, że nie może narzekać, bo w zamian otrzymał darmowy koncert.
Popularność takich prywatnych gier nie może dziwić. Wszyscy cenią sobie możliwość wspólnej gry, dobre towarzystwo i nowe przyjaźnie. Kallenberg mówi, że każdy, kto chociaż raz zasiądzie do gry, wraca później, aby znów zagrać: – Gdy już zasiądziesz do dobrej pokerowej gry domowej, to już się z niej nie wydostaniesz – podkreśla.
Na podstawie: Private poker nights offer high stakes & huge trophies – Michael Kaplan, NY Post.
Zdjęcie: Christian Johnston – NY Post.