Komentator i pokerzysta sugeruje, że w pokerze potrzeba większej liczby indywidualności i ciekawych charakterów.
Jednym z graczy, którzy pojawiają się przy stołach World Series of Poker jest Norman Chad, którego kojarzymy przede wszystkim z komentowania WSOP w telewizji ESPN. Chad jest też pokerzystą, który gra tylko i wyłącznie gry poza No Limit Holdem. Wspomina o tym w wywiadzie dla Lee Davy'ego z Calvin Ayre.
Chad w swój charakterystyczny sposób żartuje, że cudem utrzymał się w drugim dniu rozgrywki w evencie mistrzowskim Studa H/L. Potem wszedł do kasy, odpadając ostatecznie tuż przed stołem finałowym. Za 10. miejsce otrzymał 34 tysiące dolarów. Dziennikarz i pokerzysta mówi, że nie gra w Main Evencie raczej nie ze względu na pracę, ale właśnie brak zainteresowania Holdemem.
Norman rozpoczął swoją pracę na World Series w 2003 roku. Był to niezwykle ważny rok dla pokera, bo przecież wtedy Chris Moneymaker wygrał Main Event (Chad mówi, że chciał wtedy, aby wygrał Farha, na szczęście stało się inaczej). Mówi, że wtedy był raczej nieznanym dziennikarzem, którego mało kto prosił o zdjęcie czy autograf. Po jedenastu latach wszystko się zmieniło, chociaż on nie uważa się za osobę, która lgnie do sławy. Wiele osób prosi go teraz o wspólne zdjęcie. Chad komentuje to w swoim stylu: – Nie jestem przystojnym facetem, ale ludzie chcą sobie robić zdjęcia. Chyba jestem takim Bradem Pittem pokera.
Chad mówi, że dzisiaj w pokerze potrzeba ciekawych osobowości. – Bez wątpienia ciekawe charaktery są istotne. Gdy zaczynałem komentować, to grało głównie trochę facetów w średnim wieku, którzy rzucali żetonami na środek stołu. Kto to będzie oglądał? Ludzie nie zapamiętują rozdań; zapamiętują historie, charaktery, spory przy stołach i opowieści o tych ludziach. Zawsze wierzyłem, że aby dotrzeć do większej liczby ludzi, musisz opowiadać o graczach, a nie rozdaniach.
Komentator dodaje, że to właśnie mówienie o ciekawych indywidualnościach jest tym, co przyciąga ludzi do oglądania pokera. Poker jednak rozwinął się, a w turniejach jest coraz więcej dwudziestoparoletnich graczy, którzy grali głównie w sieci i niekoniecznie da się coś o nich powiedzieć. Chad sugeruje nawet, pół żartem, pół serio, że gdyby miał wybierać opowiadanie o pracy Johna Cernuto (który był kontrolerem lotniczym) czy rozgrywaniu waleta-dziesięć offsuit online, to zawsze wybiera to pierwsze.
Kończąc wątek o osobowościach, Chad mówi jeszcze, że co roku biega z notesem pomiędzy stołami, wyszukując ciekawych graczy, o których można później coś opowiedzieć. Przyznaje, że nie jest to łatwe, bo w Main Evencie gra przecież od 6 do 8 tysięcy osób. Często zdarza się więc, że większość z tych ciekawych historii nie jest nawet opowiedziana w telewizji.
Daniel Negreanu i Phill Hellmuth to dwóch pokerzystów, którzy świetnie sprawdzają się na stołach finałowych. Chad uważa wręcz, że ich obecność na stole oznacza, że sam nie musi mówić wiele, gdyż obaj gwarantują rozrywkę. Kibicuje też Philowi Ivey'owi i uważa go za najbardziej wszechstronnego pokerzystę.
Kto w przyszłości mógłby sprawić, że turnieje i gry będą ciekawsze? Chad typuje Jasona Somerville'a i Scotta Seivera. Uważa, że obaj rozumieją jedną bardzo ważną zasadę – nie chodzi tylko o same karty, chodzi o to, żeby zabawiać rywali, którzy nie będą czuli się źle, przegrywając do nich pieniądze. Być może w dobrej promocji potrafiliby pomóc specjalni konsultanci, dbający o wizerunek pokerzystów.
Dla Chada przykładem gracza, który sam znakomicie stworzył wokół siebie legendę jest Dave Devilifish Ulliot: – Pojawił się sporo przed pokerowym boomem i wiedział, że to jest to, co musisz zrobić. On stworzył osobowość. Miał tę gadkę o sobie, miał całą swoją biżuterię i rozumiał wcześniej niż inni, jak ważne będzie to w pokerowym biznesie – kończy dziennikarz.
Źródło: CalvinAyre.com
„- Nie jestem przystojnym facetem, ale ludzie chcą sobie robić zdjęcia. Chyba jestem takim Bradem Pittem pokera.”
Ja tu widzę pozew – do pięt nie dorasta pitowi jeśli chodzi o urodę…
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.