„…nie ma w życiu nic gorszego niż być przeciętnym…”

18

Witam,

Jak każe tradycja blogowania na PT w pierwszym odcinku trzeba się przestawić. Przyznam szczerze że chciałem trochę wyłamać się z tej konwencji i napisać o sobie wyłącznie niezbędne minimum – z drugiej jednak strony założyłem tego bloga w ściśle określonych celach i żeby je precyzyjnie omówić muszę o sobie napisać odrobinę więcej niż początkowo planowałem.

O mnie.

Mam blisko 30 lat. Kilka lat temu ukończyłem Inżynierię Materiałową na Politechnice Warszawskiej jednak w zawodzie nie pracuję i to pomimo faktu, że studia wydawały się naprawdę interesujące. Wiecie zagadnienia nowych technologii, obróbki i metod wytwarzania nowych materiałów. Niezwykle ciekawe seminaria na których omawiane były metody modyfikacji właściwości materiałów. Słowem coś co w większości przypadków może zainteresować młodego mężczyznę.

Sześć lat studiów minęło błyskawicznie. Czemu nie pracuję w zawodzie? Jasne, było kilka przedmiotów które interesowały mnie wyjątkowo mocno i byłem z nich dość dobry – jednak wydarzyło się kilka rzeczy, które zdecydowały o tym, że nie chciałem pracować w branży. Jedną z nich była atmosfera panująca w pewnych Instytutach działających w ramach naszego wydziału, a z którą mocno się zetknąłem w trakcie pisania pracy dyplomowej. Ta właśnie atmosfera, problemy z komunikatywnością pewnych osób zasadniczo wybiły mi z głowy chęć robienia doktoratu na wydziale. Pozostał więc sektor firm prywatnych gdzie jednak odrzucało mnie coś innego. Kasa. Myśl o tym że po studiach dostanę 2-3k zł brutto strasznie mnie wkurwiała. Tak wiem na papierze takie słowo wyglądają słabo, ale gdybym napisał „denerwowała” to bym po prostu skłamał, więc wybaczcie ale czasem mi się to przytrafi. Nie bardzo mogłem zrozumieć jak ktoś może wycenić moją pracę na 3000 zł! Niby nie jest to mała kwota, ale do jasnej cholery ja miałem wkrótce być absolwentem „jednego z najbardziej perspektywicznych wydziałów jednej z najlepszych uczelni technicznych w Polsce” – takie nam banialuki do głowy kładli.

Zawsze towarzyszyło mi to przeświadczenie że jestem na tyle inteligentny żeby zarabiać w życiu ponadprzeciętne pieniądze. Żeby była jasność – nie czuję się lepszy niż ktokolwiek inny, wychowałem się w domu gdzie duży nacisk kładło się na relacje międzyludzkie i skromność. Zawsze bardzo chętnie pomagałem innym, starałem się być otwarty na ludzi i ich problemy. Czy to że miałem to uczucie czyni mnie zarozumiałym bucem? Chyba nie…

Gdy byłem na studiach Tata który, tak muszę to przyznać, imponuje mi niesamowicie i gdy przeszedł mi licealny okres bunt i głupoty stał się dla mnie również wzorcem powiedział w spokojnej rozmowie coś mniej więcej takiego: „Trzeba się uczyć bo inaczej zawsze będzie ktoś lepszy do ciebie… a nie ma w życiu nic gorszego niż być przeciętnym…”

„Nie ma w życiu nic gorszego niż być przeciętnym…” – powiedział te słowa człowiek który był ogromnie stonowany w okazywaniu uczuć. Skąd u niego wtedy taka nagła chęć wygłoszenia dość sentymentalnego frazesu? Nie wiem. Słowa niby banalne ale w Jego ustach brzmiały jakoś dziwnie, nietypowo. Może po prostu nie spodziewałem się że On może powiedzieć coś takiego. Miałem dziwne wrażenie że w tym sformułowaniu chce mi przekazać wszystkie Swoje młodzieńcze marzenia (wiecie te o podbijaniu świata, sprawowaniu ważnych funkcji), dać do zrozumienia skąd brał siłę i motywację do życia i nauki w młodości. Jedno cholernie proste zdanie. A ile zmieniło w moim życiu…

Scenę w której mi to powiedział odgrywam w głowie dość regularnie myśląc głównie „Dzięki!”.

Do czego zmierzam. Te słowa w tamtym czasie niesamowicie zmotywowały mnie do nauki. Dały siłę i były czymś o czym myślałem gdy miałem już wszystkiego dość. Nie zostałem oczywiście kujonem – przeciążanie mózgu zbędnymi informacjami nie należało do rzeczy które bym chętnie robił. W każdym bądź razie tamta myśl o tym, że w życiu coś osiągnę zaczęła przeistaczać się w konkretne cele.

Zobaczcie jak szczególiki wpływają na nasze życie – gdyby nie tamta rozmowa, gdybym na studiach trafił do innego promotora – czy nie zostałbym na nich? Nie ugrzązł na lata w instytucie? Gdzie byłbym teraz?

Z umiejętności które są mi dzisiaj potrzebne studia dały mi chyba najważniejszą – umiejętność analitycznego myślenia. Na czwartym roku postanowiłem że jedyne uczciwe pieniądze zarobię pracując u siebie. Wydawało mi się że jeśli ktoś płaci mi 3k zł to na mojej pracy musi zarobić drugie tyle. Czyli de facto moja praca jest warta dużo więcej niż mi za nią płacą. Skandal!

Pozostał jeszcze problem – co mogę w życiu robić? Na czym się znam? Za co będą chcieli mi zapłacić inni? Nie miałem pojęcia. Koniec końców otworzyłem firmę rok po ukończeniu studiów – tyle czasu zajęło mi staranie się o dotację. Rok psu w dupę. Ciężko było. Ciężko było znaleźć klienta, sprzedać towar, doprosić się o zapłatę. Inni ludzie ze studiów pracowali od dwóch lat, niektórzy dłużej. Dostawali awanse, brali śluby. Żyli. A ja po prostu „byłem” i próbowałem wcielić w życie marzenie a ledwo wiązałem koniec z końcem. Miały kolejne miesiące minął pierwszy rok działalności – tragedia! Ciągłe pożyczanie i oddawanie kasy rodzicom tylko po to żeby zaraz znowu pożyczyć. Motywacja się kończyła, byłem drażliwy, pogorszyły się moje relacje w stosunkowo młodym związku… Byłem wściekły codziennie rano że muszę wstać, wyjść, walczyć i nic nie zarobić. Co robić? Poddać się? Rezygnować? Teraz?! Bez sensu… Wszystko było bez sensu. Przybrałem na wadze, w piłkę nie grałem już wcale. Najgorsze było to że w tamtym okresie nawet już nie marzyłem…

Po 16 miesiącach dostrzegłem na rynku pewną lukę – decyzja była krótka – odstawiam wszystko i idę w tamtym kierunku. Przebranżawiam się. Teraz musi się udać! Lawina myśli i potok słów! Dasz radę! „… najgorsze to być przeciętnym…”. Boom! Jakby wszedł 1-outer! Po 19 miesiącach miałem dużo zleceń – bardzo w porównaniu do wcześniejszego okresu. Aktualnie po 36 miesiącach mam kontrakty podpisane na kilka lat i mogę powiedzieć śmiało że w tej branży przy takim profilu firmy osiągnąłem już wszystko. I finansowo też jest zajebiście. Nie ukrywam że czasem jest ciężko – pracuję 6 dni w tygodniu a często i siedem. Ale dopiąłem swego i to szybciej niż myślałem. Miałem szczęście? Pewnie tak. Ale miałem też cel i motywację. Osiągnąłem go! Tato! Nie jestem przeciętny! Oczywiście mogę firmę rozwijać ale wymaga to podjęcia kilku kluczowych decyzji co niesie ze sobą pewne ryzyko. Ponieważ ostatnie 3 lata były bardzo dynamiczne to decyzję o zmianach odwlekam na wrzesień/listopad 2013.

Cele i marzenia

Potrzebuję wyzwań. Zawsze była we mnie chęć do samorozwoju. Zawsze chciałem stać się lepszy i mądrzejszy niż byłem. Nienawidziłem jednak atmosfery wyścigu szczurów i nigdy bym nie pozwolił żeby mój sukces odbył się kosztem kogoś innego. Ale potrzebuję wyzwań. Sukces zawodowy przekuł się również na zmianę mojej mentalności i podejścia do życia.

W tym roku po raz pierwszy zrealizowałem coś co chciałem zrobić od dawna – schudłem 16 kg! Wróciłem z wagi 90 do 74 kg. W końcu ważyłem tyle ile miałem w 3 klasie liceum! Kosztowało mnie to 2-3 miesiące pracy nad sobą. Ale ile dało radości. Nie wiem co cieszyło mnie bardziej to że jestem szczuplejszy czy to że w końcu doprowadziłem do końca coś czego się podjąłem.

Kolejnym celem jaki sobie w życiu postawiłem jest osiągnięcie sukcesu w pokerze. I stąd również ten blog – ma mi w tym pomóc. Ma mnie motywować i wymuszać na mnie regularność. Czemu?

„…Nie ma nic gorszego niż być przeciętnym…”

Poker

On był zawsze gdzieś obok. Zawsze znaczy od pięciu lat gdy przeczytałem zasady gry zafascynowany rozgrywką pokazaną na Sportklubie. Ponieważ zacząłem grać z towarzystwa jako pierwszy to byłem jednym z najlepszych zawodników i praktycznie zawsze kończyłem sesje live na plusie. W internecie nie szło jakoś super, ale prawda jest taka że kasę wpłaciłem jeden raz a wypłacałem już wiele. Oczywiście były to małe kwoty.

Poker nigdy mnie jakoś do nauki mocno nie motywował. Czytałem artykuły, jakieś książki – ale zawsze potem przychodziła myśl: „Teoria teorią – ale dlaczego ten @#%@ fish znowu mnie wywalił” i zapał do nauki ginął. Wiecie ciężko jest zrozumieć że 80% szans na zwycięstwo to nie jest 100%. Jednak zawsze gdy tych pieniędzy potrzebowałem – szczególnie w okresie gdy firma szła słabo albo bardzo słabo to jakieś w tym pokerze wygrywać się udawało. Myślę że miałem wtedy jednak jakieś upswingi bo poważnie, za dobrym graczem nie jestem.

Cele pokerowe

Jak już wspomniałem sytuację finansową mam na tyle dobrą że nie muszę kasy wypłacać – a potrzebuję celu. Chciałbym zaczynając od bankrollu 100$ (tyle zostało po ostatnich zabawach) i zbudować na tyle duży żeby spokojnie przechodzić na kolejne levele. Zaczynam granie od turniejów dziewięcio-osobowych z wpisowym 3.5$. Mam nadzieję że będzie szło na tyle dobrze że uda się przechodzić stopniowo na kolejne levele. Założenia BM przedstawię w kolejnym blogu.

Nie jestem specjalistą od żadnych gier a już szczególnie SnG 9max ale wydaje mi się że wariancja w tych turniejach nie jest aż tak duża, a możliwości dynamicznego rozwoju spore.

Założenia:

  1. Gra: SnG 9max
  2. Buyin: 3.5$
  3. Platforma: PS
  4. Bankroll: 100$
  5. Czas na grę: około 12h/tydz
  6. Ilość stołów jednocześnie : zaczynam od 10
  7. Dodatkowy soft: Holdem Manager, Table Ninja, SnG Wizard, PokerStove
  8. Cel: Do końca 2013 roku wejść na poziom SnG z buyinem 30$

Po co blog?

A teraz kilka suchych wniosków:

1.

  1. Blog jest głównie dla mnie, ale ponieważ jest publiczny więc mam nadzieję że przeczytanie go coś Wam da w życiu. Wszyscy możemy się od siebie uczyć. Będzie fajnie jeśli ktoś coś czasem podpowie – dlaczego zagrałem źle, jak można by lepiej i oczywiście odpowiednio to uargumentuje. Jestem naprawdę otwarty na krytykę. Tylko proszę bez osobistych wycieczek.
  2. Postaram się wrzucić w każdym odcinku kilka problematycznych rozdań – chętnie poznam Waszą opinię.
  3. Jeśli przeczytam coś niezwykle ciekawego dotyczącego pokera na pewno link lub głównie wnioski znajdziecie tutaj.
  4. Nie będę na pewno: dawał angielskich tytułów, pisał o czymkolwiek innym niż poker (bo niby dlaczego ma Was interesować moje zdanie na temat sportu czy polityki). To jest strona pokerowa a ja mam konkretny cel więc nie będę marnował swojego i waszego czasu na inne tematy.

Jeśli uda mi się zrealizować cel będę bardzo szczęśliwy. Jeśli nie to mam chociaż nadzieję że uda mi się przy nim wytrwać (czyli do grudnia 2013 roku grać SnG 9max) i stwierdzić dlaczego nie wyszło. Z każdej porażki można wyciągnąć wnioski. Na przykład takie że ciężko jest się przebić przez branżę którą się zna słabo i nie ma doświadczenia – jak ja w swojej pierwszej działalności.

Pozdrawiam i zachęcam do nieustannego dążenia do samorozwoju. Niech hasło: „Nie ma w życiu nic gorszego niż być przeciętnym…” zostanie mottem tego bloga.

Ps. Jak zaznaczyłem na wstępie skończyłem studia techniczne a nie polonistykę więc mogę popełniać wiele błędów, szczególnie jeśli chodzi o składnię – dlatego blog może być czasami toporny, za co z góry przepraszam. Jeśli zauważysz jakiś błąd proszę o wskazanie.

Poprzedni artykułDan Cates i Brian Rast zmierzą się w pojedynku live
Następny artykułOpen-Face Chinese Poker na PCA 2013

18 KOMENTARZE

  1. No niestety, ale tekst 'nie ma w życiu nic gorszego niż być przeciętnym’ na pewno nie jest żadną motywacją, dla nikogo. Z tego co zdołałem wyczytać masz dość niską samoocenę, stary, uwierz w siebie! Udało Ci się schudnąć, uda Ci się ugrać ten wymarzony bankroll, żeby pod koniec roku grać sng za 30$. Trochę więcej wiary w siebie, nie bierz pod uwagę tego, że „jeżeli się nie uda, to trudno, widocznie nie moja dziedzina”. Pozdrawiam i wytrwałości!

  2. Gorzej od bycia przeciętnym być poniżej przeciętnej :-/

    Co do motta bloga to się nie zgadzam bo ja tam chciałbym być przeciętnym PROsem pokerowym 😛

  3. W końcu ktoś kogo czytało się z przeczuciem że pisze osoba inteligentna i myśląca. Powodzenia w realizacji celów. Plusik od kolegi z uczelni 🙂

  4. Swietny wpis, gdybym mogl dalbym kilka plusow.

    Masz wiele doswiadczen zyciowych (niekoniecznie pokerowych) i ja takze chetnie o nich bym poczytal, jezeli postanowisz zlamac swoja 4 zasadę.

    powodzenia!!

  5. Faktycznie mało BI, faktycznie stawki mało swingowe. Szczerze, to dość odległe cele sobie wyznaczasz;) Może postaw sobie przy okazji jakiś górny próg , bo brakuje mi go tutaj(odległe- tu: długi okres czasu chcesz tam tkwić). Pzdr & GL!:D

    • Cele odległe bo i liczba godzin na grę nieduża. Rok czasu na przejście 4 poziomów SnG przy takiej ilości godzin w tygodniu to chyba nie jest jakiś strasznie długi czas 🙂

  6. Jeśli posiadasz, jak piszesz, umiejętność analitycznego myślenia, to myślę, że bardziej byś się spełnił i rozwinął w grach cashowych.

    • Być może masz rację. Tylko że gier cashowych musiałbym się uczyć zupełnie od podstaw bo póki co jestem wnich tragicznie słąby. Natomiast podstawy do turniejów SnG jako takie mam. Zanim wybrałem sobie taki cel rozważałem różne możliwości i gry cashowe odrzuciłem właśnie z w/w powodu. Choć jeśli udałoby się zrealizować ten plan to może w następnej kolejności zajmę się poprawą swojej gry cashowej.

  7. Bankroll przy 30 BI jeśli nie jesteś specjalistą to na prawdę mało. Nawet nie chodzi o wariancję ale o to żeby poznać dość dobrze te stawki.

    • Tak jak pisałem niżej – w następnym odcinku opiszę dokładne założenia BM. Specjalistą nie jestem ale swego czasu grywałem już trochę na tych stawkach.

  8. Dobry wpis.

    Nie do końca wiem jak jest z wariancją w tych grach ale niespełna 30 buy-inów i 10 stołów na raz to nie wygląda zbyt bezpiecznie chyba.

    W każdym razie – powodzenia!

    • Dzięki! W następnym odcinku przedstawię założenia odnośnie BM i wyjaśnię dlaczego aktualnie jest taki agresywny.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.