W cyklu „Na sit oucie” kontynuuję dziś rozpoczęty niedawno cykl o filmach o tematyce sportowej. Po raz kolejny pomieszam dziś dyscypliny i gatunki filmowe, aby pokazać różne spojrzenie na sport na dużym ekranie. Zapraszam na kolejnych siedem tytułów!
Sport na dużym ekranie cz. III
The Legend of Bagger Vance (2000)
Pierwszy z prezentowanych dziś tytułów śmiało można określić jako produkcję w każdym calu gwiazdorską. Reżyserem ekranizacji powieści Stevena Pressfielda jest Robert Redford, a w rolach głównych wystąpili Will Smith, Matt Damon i Charlize Theron. Damon gra tu Rannulpha Junuha, gwiazdę miasteczka Savannah w Georgii, najbardziej obiecującego golfistę młodego pokolenia. Jest on zaręczony z prześliczną Adele Invergorden (Charlize Theron). Kiedy w Europie wybucha I wojna światowa, Rannulph zgłasza się na ochotnika do armii i wyjeżdża na front. Z wojny wraca jako emocjonalny wrak i z każdym dniem stacza się coraz bardziej, nie mogąc wrócić do swojego wcześniejszego życia…
W tym czasie Adele, chcąc ratować majątek swego ojca, organizuje mecz pokazowy pomiędzy dwoma gwiazdami golfa. Aby zainteresować lokalnych mieszkańców potrzebuje miejscowego bohatera, który przyciągnie widzów. Wybór pada na Junuha. Nie mogący uporać się ze swoimi demonami golfista dostaje niespodziewane wsparcie od tajemniczego Baggera Vance’a (Will Smith), który zostaje jego caddym i udziela mu rad pozornie związanych z golfem, ale w rzeczywistości odnoszących się do całego jego życia.
Film niestety nie zrobił w Stanach furory, choć dla mnie to jedna z najlepszych ról Willa Smitha. Na pewno tej produkcji nie pomogły komentarze czarnoskórych autorytetów, którzy dopatrywali się w tym filmie elementów rasistowskich (czego ja akurat kompletnie nie rozumiem). Tak czy inaczej film niewątpliwie wart jest obejrzenia i polecam go gorąco.
Wind (1992)
Tłem akcji filmu jest żeglarski Puchar Ameryki, najważniejsza tego typu impreza na świecie. W rolach głównych wystąpili tutaj Matthew Modine i gwiazda „Dirty Dancing”, Jennifer Grey.
Film opisuje historię Willa Parkera, młodego żeglarza, który dostaje się do załogi jachtu – obrońcy Pucharu Ameryki. Niestety, Will popełnia fatalny błąd w decydującym o wygranej wyścigu, a jego załoga przegrywa. Puchar po raz pierwszy od dawna opuszcza Amerykę i trafia w ręce największych rywali, Australijczyków. Po tym niepowodzeniu Will podejmuje decyzję o odzyskaniu Pucharu. Z pomocą swojej partnerki Kate (Jennifer Grey) i grupy współpracowników, ale bez pomocy bogatych firm i korporacji, rozpoczyna na pustyni budowę nowego jachtu. Kate projektuje dla niego nowy, prototypowy żagiel, ale gdy dochodzi do kolejnego Pucharu Ameryki załoga Willa zaczyna mieć kolejne problemy…
Invictus (2009)
Oparty na prawdziwych wydarzeniach film w reżyserii Clinta Eastwooda opowiada o próbie zjednoczenia białych i czarnych mieszkańców Republiki Południowej Afryki za pomocą uniwersalnego języka – sportu. Okazją do tego jest organizowany w RPA Puchar Świata w rugby 1995 roku. Prezydent Nelson Mandela (w tej roli Morgan Freeman) zdaje sobie doskonale sprawę z faktu, że pomimo zniesienia w kraju polityki apartheidu jego mieszkańcy nadal są podzieleni rasowo. Namawia więc kapitana drużyny rugbistów Francois Pienaara (Matt Damon) do współpracy. To właśnie ten zespół miał być kojarzony przez czarnoskórych mieszkańców RPA z brutalnymi i krwawymi rządami białych Afrykanerów. Jednak wraz z przygotowaniami przed Pucharem Świata i pierwszymi meczami na tej imprezie, reprezentacja zaczyna zdobywać coraz większe uznanie i poparcie czarnoskórych mieszkańców. Niesieni dopingiem zawodnicy odnoszą kolejne sukcesy na boisku…
Nieprzypadkowo film ten powstał tuż przed Mundialem rozgrywanym w 2010 roku w RPA. Również piłkarskie mistrzostwa miały być imprezą, podczas której oczy całego świata miały zwrócić się na to afrykańskie państwo walczące cały czas ze swoimi wewnętrznymi problemami. Film oczywiście ma w sobie sporą dawkę patosu, ale na pewno warto obejrzeć. Przeczytałem kiedyś bardzo trafne zdanie na temat tej produkcji – gdyby ta historia nie wydarzyła się naprawdę, to z pewnością Hollywood musiałby ją wymyślić…
The Color of Money (1986)
Co może wyjść z mieszanki Martina Scorsese za kamerą i Paula Newmana z Tomem Cruisem w rolach głównych? Oczywiście przebój! „Kolor pieniędzy” to dziś pozycja kultowa, choć może troszkę zapomniana, ale był to jeden z pierwszych filmów, w których pokazano klasyczny już motyw rywalizacji starego mistrza i młodego, obiecującego ucznia.
Paul Newman gra doświadczonego bilardzistę Eddie’go Felsona, który na swej drodze spotyka obiecującego Vincenta. Postanawia nauczyć go wszystkiego, co sam umie i wyjeżdża z młodym zawodnikiem w trasę po Ameryce, aby ten grał, uczył się i zdobywał niezbędne doświadczenie. Młody Vince jest jednak uczniem niepokornym i krnąbrnym, dochodzi więc do kłótni pomiędzy nim i jego mentorem. Na dużym turnieju w Atlantic City obaj stają naprzeciwko siebie…
Warto na pewno dodać, że dla Paula Newmana film ten był powrotem do roli Eddie’go Felsona. Po raz pierwszy wcielił się w tę postać w obrazie „The Husler” („Bilardzista”) z 1961 roku. Akcja „Koloru pieniędzy” zaczyna się więc w 20 lat po zakończeniu „Bilardzisty” i kontynuuje niejako tamtą historię. Kto nie widział – musi zobaczyć!! Najlepiej oba tytuły!
Gridiron Gang (2006)
Jeden z tych filmów, gdzie sport pokazany jest jako droga do pokonania dotychczasowych życiowych klęsk i ma pozwolić bohaterom na rozpoczęcie nowego życia. Dwayne „The Rock” Johnson wciela się w rolę Seana Portera, opiekuna grupy nastolatków w zakładzie poprawczym. Wszyscy jego podopieczni to młodzi ludzie z prawdziwymi problemami, często członkowie rywalizujących ze sobą gangów ulicznych, przegrani już na starcie swego młodego życia. Porter widząc, że klasyczne formy resocjalizacji nie pomagają dotrzeć mu do tych chłopców, postanawia założyć drużynę futbolu amerykańskiego składającą się z wychowanków poprawczaka. Pomimo ciężkich treningów fizycznych już w pierwszym meczu zespół zostaje jednak rozbity w pył przez aktualnych mistrzów, bo członkowie drużyny nie potrafią ze sobą współpracować na boisku z powodu dzielących ich różnic.
Film zebrał bardzo dużo pochlebnych ocen, a jego odbiór jest dla widza o tyle ciekawszy, że opowiada prawdziwą historię drużyny Mustangów z Kilpatrick. Obok Dwayne’a Johnsona (który na co dzień w życiu prywatnym jest mocno zaangażowany w proces resocjalizacji młodych przestępców) w filmie zobaczyć też możemy znanego rapera Xzibita. Osobiście gorąco polecam, film bardzo mi się podobał!
Diggstown (1992)
Prawdziwa perełka wśród tego typu produkcji! Film, który śmiało można określić „Żądłem” o boksie! Fantastyczna obsada, świetny pomysł i rewelacyjny scenariusz! James Woods gra drobnego oszusta i fałszerza Gabriela Caine’a, który pewnego dnia trafia do małego miasteczka Diggstown, w którym niepodzielnie rządzi bogaty John Gillon (Bruce Dern). Cała mieścina żyje walkami pięściarskimi i zakładami bukmacherskimi organizowanymi przez Gillona. Pomiędzy Gabrielem i Johnem dochodzi do zakładu – bokser wystawiony przez Gabriela do ringu w ciągu jednej doby pokona dziesięciu zawodników reprezentujących Gillona. Jednak nikt nie zamierza grać tu czysto i w drodze do wygrania wielkich pieniędzy wszystkie zagrywki są dozwolone…
Oprócz wspomnianych Jamesa Woodsa i Bruce’a Derna, którzy zagrali doskonałe kreacje, w filmie zobaczymy równie dobrego weterana kina Louisa Gossetta Jr. w roli emerytowanego boksera Roya Parkera. Doskonała rozrywka!
White Men Can't Jump (1992)
Na koniec film trochę luźniejszy – komedia z Woody Harrelsonem i Wesleyem Snipesem w roli ulicznych koszykarzy naciągających przeciwników. Billy Hoyle (Harrelson) trafia wraz ze swoją narzeczoną Glorią (w tej roli Rosie Perez) do murzyńskiej dzielnicy. Tam poznaje ekscentrycznego Sidneya Deana (Snipes), który całe dnie spędza na koszykarskim boisku ogrywając przy tym z pieniędzy, kogo tylko się da. Hoyle, który musi spłacić zaległe długi, postanawia przyłączyć się do Deana i wystąpić z nim w turnieju o dużą kasę. Nie będzie to jednak takie łatwe, jakby się wydawało, gdyż nowi koledzy nie za bardzo potrafią dojść do porozumienia, a co gorsza nie mogą sobie do końca ufać…
Produkcja nakręcona przy bardzo niewielkim budżecie zarobiła ponad 90 milionów dolarów i dostała bardzo dobre oceny u krytyków. Talenty komediowe Snipesa i Harrelsona są tutaj doskonale wyeksponowane, a film ogląda się z prawdziwą przyjemnością.