Mike Takayama to pierwszy Filipińczyk, który zdobył bransoletkę WSOP. Sztuka ta udała mu się 29 czerwca, kiedy zwyciężył w evencie NLH Super Turbo Bounty. W rozmowie z portalem SoMuchPoker opowiedział o swojej wygranej, udziale w Main Evencie, a także o pokerze w jego rodzinnych Filipinach.
W tym roku Mike Takayama po raz pierwszy w swoim życiu przystąpił do rywalizacji w najważniejszym pokerowym festiwalu. Powiedzieć, że Filipińczyk może zaliczyć go do udanych, to nic nie powiedzieć. Trzy eventy skończył w kasie, a w jednym z nich zwyciężył. Został jednocześnie pierwszym Filipińczykiem z bransoletką WSOP.
– Jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy. Zdobycie bransoletki to marzenie każdego pokerzysta. Jestem również bardzo szczęśliwy, ponieważ dokonałem tego jako pierwszy Filipińczyk. Zdobyłem złoty medal dla swojego kraju – to bardzo ważne.
Takayama długo nie mógł uwierzyć, że naprawdę zwyciężył w evencie bransoletkowym. Dotarło to do niego dopiero wtedy, gdy zobaczył mnóstwo zdjęć ze swoją twarzą na pokerowych fanpage'ach na Facebooku.
– Nigdy bym nie przypuszczał, że tego dokonam. Zarejestrowałem się do turnieju bardzo późno. Byłem jednym z ostatnich graczy, który się do niego dostał. Już w pierwszym rozdaniu znalazłem się na all-inie – moje QJ wygrało flipa z parą dziewiątek rywalki. Natychmiastowo się podwoiłem.
Co ciekawe, niewiele brakowało, a Takayama jeszcze przed startem eventu NLH Super Turbo Bounty zrezygnowałby z dalszej gry na WSOP i wrócił na Filipiny. Wszystko przez problemy z tiltem.
– Tiltowałem, ale nie ze względu na WSOP, a grę w innych kasynach. Chodzio Arię i Ventian, gdzie grindowałem tak cashówki, jak i turnieje. Przytrafiła mi się masa bad beatów. Któregoś dnia zdecydowałem, że wracam do domu. Byłem już nawet spakowany. Wtedy jednak jeden z moich przyjaciół powiedział, żebym jeszcze tę decyzję przemyślał. Tak zrobiłem. Doszedłem do wniosku, że powrót rzeczywiście nie ma żadnego sensu. Wróciłem do stołów i wygrałem jeden z turniejów w kasynie Aria. A potem powtórzyłem ten wyczyn na WSOP.
Inspiracja dla innych Filipińczyków
Takayama opowiedział również o swoim doświadczeniu związanym z grą w Main Evencie WSOP. Jego zdaniem, poziom rywalizacji stoi tam na bardzo wysokim poziomie.
– W Main Evencie grają wszyscy najlepsi pokerzyści z całego świata. Walczą na całego, nie ma przecież możliwości re-entry. Przy moim stole wszyscy gracze byli bardzo dobrzy, każdy z nich wiedział, jak grać. Main Event to coś zupełnie innego. Jeśli go wygrasz, każdy będzie wiedział, kim jesteś. Staniesz się legendą.
Filipińczyk zajął w Main Evencie 421. miejsce. Czy przystępował do niego z jakąś konkretną strategią?
– Zawsze dostosowuję swoją grę. Z początku gram tight, staram się zrozumieć tendencje i wybory przeciwników. Kiedy już zdobędę informacje dotyczące ich stylu i strategii, rozpoczynam grę. W tegorocznym Main Evencie popełniłem jednak jeden poważny błąd. Miałem bardzo duży stack, plasowałem się w okolicach dziesiątego miejsca. Jeden błąd i wszystko się zawaliło.
Sukces Mike'a Takayamy był na Filipinach sporym wydarzeniem. Informacje o jego zwycięstwie w jednym z eventów WSOP przedostały się nawet do mainstreamowych mediów. Jest to spora szansa, aby kolejny kraj przekonał się, iż poker to gra umiejętności.
– To właśnie między innymi dlatego nieustannie staram się dawać z siebie wszystko – chcę, żeby poker został na Filipinach zauważony. Chcę, żeby wybuchł tam pokerowy boom. Moja postawa stanie się być może inspiracją dla innych początkujących graczy z mojego kraju. Niegdyś utrzymywałem się z gry w bilarda. Gdy jednak odkryłem pokera, prędko doszedłem do wniosku, że to zdecydowanie lepsza gra. Jeśli dojdziesz do pewnego poziomu, możesz wygrać znacznie więcej pieniędzy.