Kanadyjczyk odpowiada na pytania fanów i nie tylko.
Pokerzyści coraz częściej goszczą ostatnio na portalu Reddit, gdzie starają się odpowiadać na pytania fanów. Tym razem swoją sesję Q&A, czyli pytań i odpowiedzi, postanowił przeprowadzić Mike McDonald. – Zacząłem grać w pokera dziesięć lat temu, myśląc, że mogę wygrać zestaw żetonów do gry taniej, niż wyszłoby kupienie go w sklepie. Później nie patrzyłem już za siebie, a w tym roku przekroczyłem 10 milionów w wygranych – napisał Mike w tekście, w którym przedstawił się czytelnikom. Dodał też co interesuje go oprócz pokera i szczerze zaznaczył, że zamierza odpowiedzieć na wszystkie pytania, gdyż nie jest graczem sponsorowanym.
Może nieco dziwne jest, ale najlepszym pytaniem wg użytkowników jest „czy poker umiera”. McDonald odpowiada: – Tak, ale powoli. Myślę, że co roku będzie trochę mniej graczy rekreacyjnych, a trochę więcej profesjonalistów. Gdybyśmy zbadali to pod kątem kategorii tego „ile zarabia tysiąc najlepszych graczy na świecie”, to te liczby pomału maleją od 2008 roku.
Pytany o to, czy mniej zaczął dbać o pieniądze po pierwszej dużej wygranej, odpowiada: – Tylko trochę. Wydaje mi się, że przeceniałem pieniądze będąc dzieciakiem. Zdarzało się, że robiłem codzienni 20-minutowy spacer, aby zapłacić 25 centów mniej za pizzę, podczas gdy zarabiałem 40 dolarów online w ciągu godziny, a więc poker zrobił ze mnie mniejszego życiowego nita.
Pokerzysta przy okazji odpowiada jeszcze na pytanie o „szalone historie”, pisząc, że nie ma ich tak dużo jak mogliby opowiedzieć inni, ale jako anegdotkę mówi, że na początku roku, po swoim dobrym wyniku w Australii winny był 2 miliony dolarów inwestorom, a wszystkie informacje zapisał sobie na… hotelowym bilansie prania. Tutaj też pojawia się pytanie o to samo zachowanie inwestorów, kiedy trzeba ich spłacić: – Są bardzo spokojni. Facet, który właściwie sponsoruje połowę społeczności wysokich stawek jest mniej więcej w moim wieku i jest najbardziej przyjaznym gościem jakiego można sobie wyobrazić. Mike nie zdradził kim jest tajemniczy inwestor. Wiadomo jedynie, że jest Niemcem i „operuje funduszem dla grupy bogatych niemieckich graczy high stakes, którym zwykle nie chce się grać turniejów”.
Pojawia się też inne pytanie o inwestowanie w graczy. Dotyczy ono tego, czy inwestorzy są pokerzystami, którzy osiągnęli spore sukcesy, czy to po prostu bogaci ludzie: – Po trochu jedni i drudzy. Myślę, że większość ma jakiś związek z pokerem. Mike tłumaczy dalej, że dzisiaj nie ma już „wielkich umów” na wspieranie graczy. – Wydaje mi się, że większość osób, która stakowała, radziła sobie kiepsko i dlatego dzisiaj jest już znacznie mniej dużych backerów (trzeba też powiedzieć coś o pokerzystach, którzy grali 5-10 razy do roku i potrzebowali stakingu – coś robili źle, a w efekcie dobrzy gracze tracili backerów, a gorsi dalej pozostawali stakowani).
Jeden z użytkowników wspomina jeszcze to rozdanie z Jamiem Goldem:
Mike miał w momencie rozgrywania go zaledwie 18 lat i… 1,5 mln dolarów w pokerowym kapitale. Pisze, że 700 tysięcy dolarów było jego wygranymi, a reszta pochodziła ze stakingu.
Jak wygląda typowy dzień Mike'a? To zależy czy gra live, czy online: – Kiedy jestem na turniejach live gram zwykle 40-60 godzin tygodniowo, wypełniając resztę czasu podnoszeniem ciężarów i wspinaczką skałkową. Kiedy jestem w domu, podobnie zajmuje mnie SCOOP/WCOOP, ale w czasie innych dni gram po 12 godzin w niedzielę, w tygodniu robią zwykle to samo, spędzam wiele czasu z przyjaciółmi/rodziną/dziewczyną, jestem też uzależniony od gry Prismata, którą stworzyli moi znajomi, zwykle zamieniając czas na grę w pokera, granie właśnie w tę grę, kiedy jestem w domu.
Ciekawe jest, że Mike dość wcześnie przeżywał moment wypalenia pokerem. Miał wtedy 18/19 lat, a poprzednie lata spędził na grze. Stracił kontakt z przyjaciółmi, nie wychodził nigdzie w weekendy – był to moment, w którym poker pochłonął go, wygrywał i uczył się, ale gra nie dawała mu przyjemności. – Po tym spróbowałem bardziej świadomie robić rzeczy, które mnie cieszą i pozwoliłem, aby pokera dawał mi do tego wolność, zamiast zezwalać mu na pochłanianie mojego życia.
Co Mike sądzi o grze Dominiku Pańki? – Myślę, że grał naprawdę dobrze. Zwykle nie robię w turniejach chopa (podziału kasy), ale z nim mogłem, nawet jeżeli miałem znacznie więcej doświadczenia. Grałem trochę (z innymi Polakami – W_G), ale nie za dużo.
Kwestia gry live pojawia się jeszcze parę razy. Pytany o najlepszy moment w swojej karierze mówi o sukcesie przyjaciela Willa Ma. :- To dziwne, ale najlepszy moment mojej kariery to wygrana Willa Ma w Grand Prix de Paris, a ja miałem 67% jego akcji. Nie było stresu, nauczyłem go większości tego, co wie i byłem z niego naprawdę dumny, chociaż zupełnie przypadkowo znalazł się w tym turnieju i poprzednio w ogóle nie grał pokera live, a oczekiwania były niskie. Może to brzmi trochę zniechęcająco, ale każda moja duża wygrana to bardziej poczucie ulgi niż ekscytacja.
Za sukcesy Mike'a odpowiada także zdolność czytania przeciwników. Przyznaje jednak, że ważniejsze jest to, aby samemu nie dać się odczytać. Do wszystkiego potrzeba doświadczenia. On sam początkowo nie zwracał uwagi na zachowanie rywali, ale teraz potrafi już przewidzieć to, jak się czują, kiedy coś ukrywają, albo czemu mówią w konkretny sposób.
Mike na Twitterze podziękował już za pytania. Może je wszystkie zobaczyć tutaj.
Źródło: Reddit.com
no jak nie można iść na spacer za 25 centów 😀
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.