Mike Caro „W pokerze nie ma przyjaciół”

2

Czy tytułowy cytat z Mike'a Caro oznacza, że w pokera grają ludzie pozbawieni emocji i nie potrafiący nawiązywać ludzkich relacji? Nie, pokerowemu weteranowi chodzi o coś zupełnie innego.

Cytat ten pochodzi z niedawnego, bardzo emocjonalnego felietonu Mike'a Caro zamieszczonego w magazynie „Bluff Europe”. Caro pisze w nim o wielkim zagrożeniu przed jakim stoi poker oraz o tym, że powinniśmy zrobić wszystko co w naszej mocy, żeby naszą grę przed tym zagrożeniem ochronić.

„Poker to cudowny świat przypominający mi dobre czasy. Poker to park rozrywki, w którym rywalizują uczciwi gracze. Poker to arena walki, na której ostatecznie zwycięża ten z największymi umiejętnościami. To test krótkoterminowego szczęścia i poszukiwanie długoterminowych zysków. To wszystko łatwo zniszczyć… Ty i ja musimy stawić czoła prawdzie i chronić grę, którą kochamy. Poker jest wart naszej ochrony”

Brzmi to jak jakaś odezwa przed wyruszeniem na poważną bitwę na śmierć i życie. O czym pisze Mike Caro? Co jest tak dużym zagrożeniem dla pokera, że trzeba używać wielkich słów?

Chodzi o najważniejszy element w grze w pokera, który jednocześnie jest wielką wadą, bowiem łatwo go złamać i zniszczyć.

Poker nie działa dopóki każdy nie będzie grał samolubnie. To jest gra zaprojektowana jako pozbawiona litości. Decyzje podejmowane przez nas muszą być bezlitosne, albo poker nie będzie działał” pisze Mike Caro i w tym momencie zapewne już wielu z Was domyśla się o jakim zagrożeniu pisze pokerowy weteran. Chodzi oczywiście o tzw. „soft play”, a w jeszcze gorszej formie o grę w zmowie.

Mike Caro zaznacza przy tym, że pokerzysta może być bardzo miłym, sympatycznym i koleżeńskim człowiekiem poza pokerowym stołem, a nawet więcej pokerzysta może być bardzo miły i sympatyczny podczas pogawędki przy pokerowym stole, ale kiedy bierze udział w rozdaniu musi być egoistą, samolubem, który myśli tylko o jednym – To ja muszę wygrać te żetony. Dlatego też na decyzje pokerzysty nie mogą wpływać emocje związane z tym, że naszym przeciwnikiem jest dobry kolega, czy nawet najlepszy przyjaciel.

„Okazywanie litości i modyfikowanie swojej strategii, że pomóc koledze jest po prostu oszustwem” pisze Caro. Nawet jeśli nie jest to działanie celowe, jeśli wcześniej z nikim nie umawialiśmy się na „delikatną grę” to nie zmienia to faktu, że jest to oszustwo, którego ofiarami podają przeciwnicy przy naszym stole. Tego typu gra kreuje fałszywy wizerunek nas jako gracza (oczywiście wprowadzanie w błąd rywali jest nieodłącznym i koniecznym elementem pokerowej strategii, ale tylko wtedy jeśli za tego typu grą stoją samolubne motywy mające doprowadzić nas do wygranej). Jeśli przeciwko przyjacielowi nie gramy tak agresywnie jak byśmy grali przeciwko obcym to powodujemy, że pula jest mniejsza niż powinna być i być może w ten sposób „okradamy” uczciwych rywali z żetonów. Tak jak napisaliśmy wcześniej nawet jeśli za tego typu zachowaniem nie stoją złe intencje to „soft play”, czyli delikatna gra powoduje duże szkody dla uczciwej gry przy naszym stole.

To jest jednak nic w porównaniu z jeszcze gorszym działaniem, czyli „grą w zmowie”. Według Mike Caro we wcale niemałej grupie graczy, szczególnie online, panuje przekonanie, że w takiej grze nie ma nic złego i jest to prostu element pokerowej taktyki, która zwiększa nasze szanse na wygraną. „To jednak nie jest nic dobrego. To jest kryminalne przestępstwo, które powinno być zagrożone bardzo wysoką karą. 10 lat za grę w zmowie to za mało” pisze Mike Caro.

Tak drastyczne poglądy Caro uzasadnia w następujący sposób: kiedy ktoś napada na sklep, wiemy kto jest tym złym, wiemy kto trzyma broń. Tymczasem „gra w zmowie” może ukraść znacznie, znacznie więcej pieniędzy w sposób praktycznie anonimowy. Siedzimy przy stole i jesteśmy przekonani, że bierzemy udział w uczciwej grze, a tymczasem przy stole siedzi dwóch czy trzech znakomicie zamaskowanych złodziei. Dlatego właśnie powinno się ich karać bardzo surowo. Gracze ci łamią bowiem podstawową zasadę pokera – siadając do gry jesteśmy przekonani, że nasi rywale, tak samo jak i my grać będą samolubnie, bo pulę wygrać może tylko jedna osoba i jeśli tak się nie dzieje to jesteśmy skazani na porażkę.

„Gra w zmowie” w zależności od ustaleń pomiędzy oszustami może wyrządzać mniejsze szkody (grają delikatnie przeciwko sobie), ale może też wyrządzać bardzo poważne szkody (oszuści przekazują sobie sygnały o swoich kartach). Jednak bez względu na to, którą opcję wybiorą oszuści jedni i drudzy łamią podstawową zasadę pokera mówiącą, że każdy gra dla siebie. „Poker jest grą honoru. Przy stole musisz zachowywać się etycznie” stwierdza Mike Caro.

Na koniec Caro uzasadnia dlaczego do tego tematu podchodzi tak emocjonalnie. Pisze, że kiedy on sam zaczynał swoją pokerową przygodę to „gra w zmowie” była często lekceważonym przewinieniem, a największą karą na jaką mogli liczyć oszuści był tygodniowy ban na grę w danym miejscu. „Poker wypłynął już jednak z zadymionych barów i ciemnych piwnic. Nasza gra nie należy już do kanciarzy. Jesteśmy dumni z współczesnego pokera i będziemy go bronić. Naszym obowiązkiem jako uczciwego gracza jest ochrona naszej gry” – z takim apelem zwraca się Mike Caro.

Wydaje się, że w swoim emocjonalnym felietonie Mike Caro ma sporo racji. Bo jeśli nawet intencjonalna „gra w zmowie” jest niewielkim marginesem i wielu z nas może się z nią nigdy nie spotkać to już z pewnością wielu z nas miało do czynienia z sytuacjami, kiedy siadamy do stołu razem ze znajomym i przed grą mówimy „Nie walczymy ze sobą”. Niewinne zdanie i z pewnością nie zdajemy sobie sprawy, że w ten sposób możemy wpływać na przebieg rozgrywki na stole i nieświadomie oszukiwać naszych przeciwników. Walkę, do której nawołuje Mike Caro zacznijmy więc od siebie, a potem zwracajmy uwagę innym, którzy w „miękkiej grze” przeciwko znajomym nie widzą nic złego.

Na podstawie „The horrible reality of poker partnerships” Mike Caro – Bluff Europe

Poprzedni artykułPokerTexas Time League
Następny artykułEuropean Poker Tour w stacji Eurosport!

2 KOMENTARZE

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.