Amerykanin Michael Ruane jest jednym z pokerzystów, którzy osiągają dobre wyniki w Main Evencie rok po roku. Finalista z poprzedniej edycji mówi, że znów czuje energię, która go napędza.
Ruane poprzedni Main Event zakończył na czwartym miejscu. Wygrał 2,5 miliona dolarów. Pytany wczoraj o to, jak radzi sobie w tym roku, mówi, że widzi szereg podobieństw. Na razie konsekwentnie buduje stacka:
To trochę ironiczne – w zeszłym roku miałem 100.000 na zakończenie pierwszego dnia i zakończenie drugiego dnia. W tym roku 65.000 po pierwszym dniu, 100.000 po drugim, w trzecim dniu miałem rok temu milion, a teraz około 750.000. To właściwie ten sam wzorzec. Teraz mam 1,8 mln – rok temu było to samo, bo budowałem stacka.
W kasynie Rio widać już przygotowania do zakończenia WSOP. Obsługa zabiera stoły z poszczególnych sal konferencyjnych. Zabierane są krzesła. Ruane mówi, że czuje bardzo podobną energię, jak w zeszłym roku, chociaż ciężko odtworzyć tamte emocje:
Odczuwam te same wibracje, kiedy teraz tutaj jestem. Podwoiłem się w ogromnym rozdaniu poprzedniej nocy i pomyślałem, „Przecież to się znowu dzieje”. Oczywiście jesteśmy dopiero w czwartym dniu i nie ma co wybiegać w przyszłość. Ale ta energia jest niesamowita.
Był fanem November Nine
Michael przyznaje, że doświadczenie z poprzedniego finału musi procentować. Wie, że ciężko przez kilkanaście godzin pozostać skoncentrowanym, ale ma pewność siebie większą niż inni, bo to on już ma na koncie występ na stole finałowym.
Zdaniem pokerzysty, pozbycie się November Nine nie jest dobrym pomysłem. Przygotowanie do finału odgrywa dużą rolę:
To zdecydowanie mniej rozrywki, nie mogę lecieć do domu i cieszyć się z rodziną, a następnie kupić bilety lotnicze, aby tutaj przylecieli. To mi się po prostu nie podoba. Uważam, że przygotowanie do stołu finałowego jest ważne. Teraz pewnie przewagę będą mieli ci, którzy mają naturalny talent.
Pokerzysta mówi, że gorsi gracze nie będą mieli w ogóle czasu na dodatkową pracę nad własną grą. Ciężko też liczyć na fanów, bo większość kibiców nie będzie mogła nagle przylecieć do Las Vegas.
Czy Michael żałuje czegoś z poprzedniego finału? Coś zagrałby inaczej?
Zupełnie nic. To właśnie czyni mnie tak szczęśliwym, bo kiedy ludzie pytają mnie, mówię że nie zrobiłem żadnych błędów. Gdybym zajął czwarte miejsce i źle zagrał jedno lub dwa rozdania, to ciągnęłoby się to za mną miesiącami. Czwarte miejsce – szczerzę myślę, że to najlepsze, co mogłem osiągnąć z tymi kartami. Nie żałuję niczego i to jest najlepsze z tego całego finału.