Dyrektor turniejowy Matt Savage sugeruje, że turnieje re-entry szkodzą pokerowej ekonomii.
Turnieje re-entry, w których gracze mogą po eliminacji ponownie zarejestrować się do gry opłacając wpisowe, stały się ostatnio tak popularne, że część pokerowych cykli właściwie się na nich opiera. Takim przykładem jest choćby World Poker Tour, który z sezonu na sezon coraz bardziej opiera się na formule re-entry, co powoduje, że w harmonogramie ciężko znaleźć turnieje freezout. Wśród pokerzystów budzą one mieszane uczucia – niektórzy uważają, że działają one na korzyść zawodowców, a inni zwracają uwagę na potężne pule, które tworzą re-entry.
Tym razem o turniejach re-entry postanowił wypowiedzieć się Matt Savage, znany (także z WPT) dyrektor turniejowy. Matt w swoim tekście dla Pokernews, zaznacza na wstępie, że znajduje się właściwie między młotem a kowadłem przedstawiając swoje zdanie. Nie jest ono bowiem zbyt korzystne zarówno dla kasyn, które szukają w re-entry sposobu na zarobek, jak i dla graczy, którzy upodobali sobie tę formułę eventów.
Matt wspomina, że trzy lata temu wpadł na pomysł, aby zorganizować turniej z możliwością wielokrotnego uczestnictwa. Wpisowe wynosiło zaledwie 335$, a pula aż milion dolarów. Turniej okazał się być ogromnym sukcesem, a gracze stworzyli łączną pulę 1.6 mln dolarów. O ile wtedy pomysł był dobry, to teraz Matt zauważa jego niekorzystne skutki i sugeruje, że kasyna i sami gracze patrzą na turnieje re-entry w dość krótkowzroczny sposób.
Savage uważa, że turnieje re-entry szkodą zarówno kasynom jak i pokerzystom. Gracze przybywają na turniej, ale gdy odpadną to kierują się ku grom cash czy też innym eventom. W przypadku re-entry jest jednak inaczej, gdyż uczestnik turnieju zamiast wydać swoje pieniądze na inny turniej czy grę cash, wykorzystuje kolejne i kolejne re-entry. Później okazuje się, że te wydatki mogą nawet uniemożliwić podróż na kolejny turniej. Matt dodaje, że ograniczenie i restrykcje nałożone na re-entry mogłyby również poprawić nieco ekonomię gier cash, które w samym Las Vegas (jak sugeruje Doyle Brunson) są coraz mniej popularne.
To nie jedyne argumenty założyciela TDA, czyli organizacji zrzeszającej dyrektorów turniejowych. Matt dodaje, że rozmawiał z wieloma amatorami i ci uważają, że turnieje re-entry stawiają ich w niekorzystnej pozycji w stosunku do graczy, którzy mają „głębokie kieszenie”: – Ostatnią rzeczą, której bym chciał to, aby nowi i amatorscy gracze czuli się zakłopotani – dodaje.
Matt podkreśla, że nie zależy mu na zupełnym wyeliminowaniu turniejów (pisze też, że jego słowa nie odnoszą się do high rollerów), gdyż zdaje sobie sprawę z wielkich pul jakie tworzą i wie, że również na takie eventy podróżuje wielu graczy. Uważa jednak, że należy je ograniczyć i przemyśleć, tak aby niektóre pokerowe cykle nie miał takiego eventu codziennie.
Jakie jest Wasze zdanie odnośnie re-entry? Czy należy je ograniczyć? Czy turnieje te są korzystne tylko dla profesjonalistów?