Martin Jacobson – Motywacja nieco spadła, ale wciąż kocham pokera

0
Martin Jacobson

Martin Jacobson dołączył niedawno do grona ambasadorów 888poker. Z tej okazji udzielił wywiadu, w którym opowiada m.in. o powodach wybrania akurat tego poker roomu, swoim zwycięstwie w Main Evencie WSOP czy decyzji o zawieszeniu November Nine. Zapraszamy!

Martin Jacobson jest numerem jeden na szwedzkiej All-Time Money List, a w turniejach na żywo zarobił już ponad 16.500.000$. Większość tej imponującej kwoty – okrągłe 10.000.000$ – pochodzi z 2014 roku, kiedy to Jacobson zwyciężył w Main Evencie World Series of Poker, mimo że finałowe November Nine zaczynał na short stacku. Szwed znany jest również z regularnego wspomagania fundacji REG.

Trudno się zatem dziwić, że był łakomym kąskiem dla poker roomów. Ostatecznie wybrał ofertę złożoną przez 888poker, dołączając tym samym do teamu, w którym są już również m.in. Dominik Nitsche, Chris Moorman, Kara Scott, Natalie Hof, Parker „Tonkaaaa” Talbot, Bruno Foster, Vivi Saliba czy brazylijski piłkarz Denilson.

– Zostałeś ambasadorem 888poker. Jak do tego doszło?

– Moje relacje z 888poker zawsze były bardzo dobre. Ostatnio – krótko po starcie ich kampanii „Taking back the game” – zaproponowali, żebym dołączył do teamu i pomógł 888poker w ugruntowaniu pozycji jednej z trzech najlepszych platform pokerowych na świecie.

Zwyżkujący rynek pokerowy

– Z pewnością miałeś okazje dołączyć do innych poker roomów, ale wybrałeś 888poker. Dlaczego?

– To dla mnie, z prywatnych względów, perfekcyjny czas na taką decyzję. Poza tym wziąłem pod uwagę to, jak zmienił się rynek pokera w okresie kilku ostatnich miesięcy.

Od czasu złotych lat pokera, którymi cieszyliśmy się dekadę temu, rynek powoli umierał, a przyczyniły się do tego różne trudności regulacyjne. W efekcie najwięksi operatorzy nie byli przesadnie chętni, by inwestować w rynek.

Po tym, jak PokerStars przeszedł w ręce Amayi, firmy gamingowej, która najwyraźniej nie ma pojęcia o działaniu karcianego rynku, ucierpiała cała pokerowa gospodarka. Po kupnie Full Tilt Poker, zapewnili sobie monopol. A skoro nie było konkurencji, mogli operować w sposób, który zmaksymalizuje ich zyski. Tak przynajmniej sądzili.

Ostatnia zwyżka formy 888poker i innych kandydatów do odebrania PokerStars pozycji numer jeden, rozpoczęła jakże potrzebną walkę o prym, a co za tym idzie – poprawę koniunktury rynku pokerowego.

– Po zwycięstwie w Main Evencie w 2014 roku, przez następne dwa lata trzymałeś się nieco z boku (139.276$ wygranych w 2015 roku, 165.975$ w 2016 roku). Co robiłeś przez ten czas?

– Myślę, że było to coś w rodzaju „postmaineventowej” rozterki, kiedy miałem trudności z odpowiednią motywacją. W końcu triumfowałem w największym możliwym turnieju. Obserwowałem również, że rynek pokera stopniowo się kurczy. Operatorzy tracili chęci na inwestycję, a tak samo czułem się ja, profesjonalny pokerzysta.

Mimo że nadal utrzymywałem niemal pełny harmonogram turniejowy, poważnie zastanawiałem się nad wejściem w świat biznesu i karierą przedsiębiorcy. Chciałem stworzyć coś, czym naprawdę się pasjonuję i mieć możliwość pełnej kontroli nad ewentualnym sukcesem tego przedsięwzięcia.

Po latach rozmyślań, doszedłem jednak do wniosku, że rezygnowanie z pokera, którego kocham i w którym jestem dobry, i przejście do czegoś, na czym się tak naprawdę nie znam, nie byłoby zbyt mądrym posunięciem. Trawa nie zawsze jest bardziej zielona po drugiej stronie. Wybrałem inne rozwiązanie – inwestuję w różne firmy i buduję relacje ze świetnymi przedsiębiorcami. Dzięki temu dużo uczę się o biznesie.

Wiele się nie zmieniło

– Jak zmieniło się Twoje życie po wygraniu Main Eventu WSOP?

– Poza tym, o czym wspominałem powyżej – wiele się nie zmieniło. Wiem, że nie jest to zbyt interesująca odpowiedź, ale tak to właśnie wygląda. Wciąż gram w tych samych turniejach. O ile moja motywacja do nauki ma swoje wzloty i upadki, o tyle miłość do gry pozostała na tym samym poziomie.

– WSOP zrezygnowało z November Nine. Jak oceniasz tę decyzję?

– Zwykle nie jestem zwolennikiem zmiany czegoś, co działa bez zarzutu. Jeśli coś nie jest zepsute, nie naprawiaj tego. Jednak nowy model wprowadza kilka ekscytujących zmian na lepsze – choćby fakt, że widzowie, poprzez streama, mogą oglądać relację od początku do końca.

Jako fan sportu wiem, jaka jest różnica między oglądaniem czegoś na żywo, w surowej wersji, a oglądaniem odgrzewanego kotleta, jakim jest nagrana wcześniej i wyedytowana transmisja. Porównajmy to do turniejów golfowych – kto chciałby oglądać przestarzałą o trzy miesiące relację z US Open, kiedy wyniki są już dawno znane?

Brak przerwy przed stołem finałowym kreuje nową dynamikę. Każdy z graczy będzie miał bardziej wyrównane szanse. Dla profesjonalistów oznacza to, że trzeba być przygotowanym na grę przy stole finałowym jeszcze przed rozpoczęciem turnieju.

ŹRÓDŁOCardsChat
Poprzedni artykułMonsterstack Madness – pogrom Polaków w Rozvadovie
Następny artykułJason Mercier odchodzi z Team PokerStars