Trzy lata temu Martin Jacobson w dramatycznych okolicznościach zwyciężył w Main Evencie World Series of Poker. Na stół finałowy wchodził z jednym z mniejszych stacków, ale po wspaniałej grze zdołał zwyciężyć. Co o startującym dzisiaj Main Evencie i grze na WSOP mówi Szwed?
W tym roku Jacobson dwa zaliczył dwa stoły finałowe WSOP. Dzisiaj zagra Main Event. Przyznaje, że grind na WSOP może wykańczać i czasem lepiej po prostu zrobić przerwę:
Ciężko jest zaplanować całe World Series. Chcesz zagrać jak najwięcej eventów jak to tylko jest możliwe, ale nie chcesz narażać zdrowia i tego, jak grasz. Kiedy czujesz, że się wypalasz, musisz zagrać z późnej rejestracji, bo to lepsze niż opuszczanie turniejów. Krótka przerwa, aby wrócić ze świeżym podejściem i motywacją, jest bardzo ważna.
Pokerowy świat wielokrotnie starał się oceniać zwycięzców Main Eventu. Tak jak z przymrużeniem oka traktuje się umiejętności niektórych triumfatorów, tak o Jacobsonie mówi się jako o jednym z najlepszych graczy, który ten turniej wygrał:
To wielki zaszczyt być uważanym za jednego z najlepszych zwycięzców. To zapewne ze względu na ogrom pracy jaki w to włożyłem. Ludzie byli bardzo zaskoczeni całym comebackiem i tym, jak wszystko się rozegrało, bo nie miałem przecież wielkiego prowadzenia i nie musiałem tylko dokończyć sprawy. Nie byłem w gronie faworytów przed finałem. Gra początkowo nie układała się zbyt dobrze, ale później zadziałały te re-shove'y. Myślę, że to zrobiło wrażenie na ludziach i zadziałało perfekcyjnie.
Martin mówi, że początkowo na jego zwycięstwo kursy nie były wysokie. Później jednak podniosły się, a bukmacherzy musieli popełnić błąd, bo zamiast wziąć pod uwagę umiejętności, wzięto tylko fakt, że miał drugi najmniejszy stack. Z tego skorzystali z kolei jego znajomi, który postawili pieniądze na jego triumf.
Znowu zagra w dniu 1A
Szwed przyznaje, że ma dwa powody, dla których w Main Evencie zagra już dzisiaj. Chodzi o logikę i… szczęście:
Grałem w dniu 1A tylko raz i wtedy właśnie wygrałem! Może jestem trochę przesądny, ale chodzi również o odpoczynek. Masz dwa wolne dni, a później jeszcze jeden pomiędzy dniem drugim i trzecim. Gra też mniej osób, co osobiście preferują. To przecież taki długi turniej.
Jacobson nie lubi zgiełku dnia 1C. Część osób wypalona grą jedzie do domu na kilka dni, a wraca właśnie, aby zagrać w dniu 1C. Wcześniej jest też sporo satelit, a więc trzecia sesja startowa zawsze jest największa. Ważne jest też, jaki stół wylosuje gracz:
To bardzo istotne. Miałem sporo szczęścia w 2014 roku, ale to bardzo dużo wariancji. Przykładowo w poprzedniej edycji wylosowałem ten sam stół, jak jeden z moich przyjaciół, którego stakowałem. Wspierałem jednego gracza z całego turnieju i zagraliśmy w dniu 1C przy tym samym stole. Grałem też z Erikiem Seidelem i Johnem Racenerem. Musisz umieć grać bez znaczenie na to przy jakim stole będziesz musiał usiąść. Nie ma sensu marnować na to zbyt wiele energii, bo to jest poza twoją kontrolą.
Jacobson mówi, że przygotowanie mentalne i fizyczne odgrywa dla niego teraz wielką rolę. Przyzwyczaił się już do tego i dba o siebie, bo wie, że wpłynie to na jego grę w tak długim turnieju jakim jest Main Event. Grę trzeba „traktować jak profesję i sport”, za czym idzie podejmowanie dobrych decyzji. To robić można tylko w odpowiednim stanie psychicznym.
Szwed mówi, że ważne jest również zakończenie całego dnia. Na ostatnich poziomach wielu graczy popełnia błędy:
Widziałem ludzi, który właściwie spali podczas kilku ostatnich godzin gry. Mają obok siebie napój energetyczny i zasypiają. Zresztą, jeżeli na samym końcu rozgrywki pijesz energetyka, jak chcesz zasnąć i wstać wypoczętym o 10 rano przed drugim dniem rozgrywki? Musisz odpowiednio planować swoją grę i nie przesadzać z kofeiną.