Również i Martin Jacobson, były zwycięzca Main Eventu World Series of Poker pojawił się w Rozvadovie. Była to dobra okazja, aby zapytać go o różnice pomiędzy November Nine, a obecną formułą rozgrywania finału Main Eventu.
November Nine wywoływała sporo dyskusji w poprzednich latach jej rozgrywania. Parę miesięcy przerwy pomiędzy siódmym dniem eventu, a finałem całkowicie zmieniało równowagę gry. Wielu z graczy potrafiło bowiem znakomicie przygotować się do rozgrywki. Wolny czas wykorzystywało na trening, symulacje i współpracę ze świetnymi trenerami.
Jednym z takich pokerzystów był Szwed Martin Jacobson. Pokerzysta, który wygrał Main Event w 2013 roku, wdzięczny był za kilka miesięcy przerwy. Rozpoczynał na shorcie, ale zdołał się fenomenalnie przygotować do gry.
Gdyby finał WSOP odbywał się od razu, wszystko wyglądałoby inaczej. Przerwa bardzo mi pomogła. Radziłem sobie w całym turnieju znakomicie, ale przez kilka ostatnich poziomów straciłem stacka. Przerwa dała mi więc szansę na poukładanie myśli i powrót będąc pewnym siebie, czego pewnie nie byłoby, gdybyśmy grali od razu.
Jacobson przyznał, że brak November Nine to dziwne uczucie. Normalnie to właśnie teraz rozgrywany byłby finał, a świat ekscytowałby się walką o miliony. W poprzednich latach dużym wydarzeniem była obecność finalistów na turniejach poprzedzających finał. Traktowali je, jak swoistą formę rozgrzewki. Tymczasem niektórych graczy tegorocznego finału nawet nie było w Rozvadovie.
Plusy i minusy
Szwed w rozmowie z Julią Lee mówił, że porzucenie November Nine ma swoje plusy i minusy.
Zdecydowanie znaleźć możesz korzyść z grania finału od razu. Nie tracisz bowiem zainteresowania Main Eventem. Z drugiej jednak strony nie masz tego ekscytującego oczekiwania związanego z przerwą na stół finałowy. Nie dowiesz się, kto się przygotował, a kto gra inaczej.
O Jacobsonie jest ostatnie trochę cicho, ale to nie znaczy, że nie gra turniejów. W tym roku gościł na World Series of Poker. Zagrał później na PokerStars Championship Barcelona, a w Rozvadovie przybył na samą końcówkę WSOPE. W Main Evencie mu się nie powiodło, ale zdążył i tak zająć drugie miejsce w małym turnieju Turbo Knockout za 5.250€. Wygrał 23.625€
U Szweda jedno się nie zmieniło. Ciągle wspiera organizację charytatywną REG, którą stworzyli między innymi Liv Boeree i Igor Kurganov. Po swoim sukcesie w Main Evencie przekazał na nią 250.000$.
Pracuję z REG, ale ta współpraca rozpoczęła się już przed tamtym finałem, a nie po zwycięstwie. To efektywna działalność charytatywna, a ich celem jest wspieranie tych, którzy ratują najwięcej ludzi. Zwykle, jeżeli mowa o takich działaniach, ludzie pomagają sercem, a nie mózgiem. Tymczasem REG podchodzi do finansowania w pokerowy i analityczny sposób.