Magiczna karta wygrywa kalendarz

4

Uważni czytelnicy mojego bloga na pewno zauważyli zakład jaki z JD zawarłem pod moim blogiem o noworocznych planach i postanowieniach . Zakład dotyczy tego kto wyżej uplasuje się w klasyfikacji końcowej obecnego sezonu Warszawskiej Ligi Pokera – stawką jest buteleczka Single Barrel Jacka Danielsa.

Ponieważ po 3 turniejach moja przewaga nad JD wynosiła już ponad 70 punktów JD postanowił ufundować wczoraj specjalną nagrodę dla gracza, który wyeliminuje mnie z turnieju. Nagrodą tą miał być piękny kalendarz, oczywiście firmowany przez Jacka Danielsa. Przeczuwając dobre zakończenie wczorajszego turnieju ustaliłem z Jackiem, że jeśli nikomu nie uda się mnie wyeliminować to ten atrakcyjny podarunek trafi w moje ręce.

Początek turnieju nie zapowiadał nic dobrego, mało dobrych kart, nieudane zagrania, nietrafione drawy i w zasadzie już od 3 poziomu blindów grałem na niewielkim stacku. Trwało to aż do momentu kiedy w grze pozostało 18 graczy. W ostatnim rozdaniu przed likwidacją naszego stolika podwoiłem się kosztem Maria i w końcu miałem trochę więcej żetonów co pozwalało mi na prowadzenie bardziej ciekawej gry niż tylko all-in i fold.

Niezniszczalne KQ

Przy dwóch stolikach gra zaczęła mi się rewelacyjnie układać. Najpierw wyeliminowałem dwóch graczy w jednym rozdaniu mając KQ. Przeciwnicy mieli QJ i T-2. Potem po dość długiej grze na shorthandowym stole znowu dostałem KQ, które okazało się lepsze od AQ dawno nie widzianego na WLP – Żelika. W ten sposób trafiłem na finałowy stół z całkiem pokaźnym stackiem.

Finałowa walka

Finałowa rozgrywka od początku układała się dla mnie rewelacyjnie. Nie przegrywałem praktycznie żadnych rozdań, w które angażowałem większą ilość żetonów i liczba graczy malała, a mój stack był coraz większy.

W końcu pozostało nasz tylko trzech, podbijając prawie każdą rękę zgarniałem wysokie już blindy i moja sytuacja była jeszcze lepsza. W końcu odpada gracz na trzecim miejscu i zaczynamy heads-upa z moją olbrzymią przewagą w żetonach.

Rekordowy heads-up?!

Wczorajszy heads-up był chyba rekordowym jeśli chodzi o długość w historii WLP. Trwał blisko 1,5 godziny. Na samym początku mój rywal podwoił się łapiąc fulla z J-T. Potem kilkanaście spokojniejszych rozdań, po których jego stack znowu stopniał i przeciwnik zaczął grać alliny w ciemno w każdej ręce. Po kilku rozdaniach dostałem parę szóstek i sprawdziłem. J-9 u mojego rywala i J na flopie i znowu zalicza on double-up. Gra alllinami w ciemno tak bardzo mu się spodobała, że kontynuował ją przez kolejne kilkanaście minut podczas których ja nawet raz nie obejrzałem figury – non stop karty 8-3,9-2 i 7-4 i nie miałem możliwości sprawdzić. Przez ten okres jego stack wzrósł z około 50,000 do prawie 100,000 co oznaczało, że nasze stacki były już prawie równe.

Na szczęście mój rywal postanowił, że gra allinami już mu się znudziła i zaczął grać normalnie. Po kolejnych kilkunastu minutach odzyskałem swoją przewagę i w ostatnim rozdaniu widząc piękne 3 5 podbiłem przed flopem, rywal nie zdając sobie sprawy z siły tej magicznej karty zagrał allina z Q-9. Trójeczka na flopie i WYGRANA!!!

Od razu udałem się po kalendarz, który pod nieobecność Jacka Danielsa musiałem sam sobie wręczyć! Piękna nagroda, proszę o więcej takich Jack.

Na koniec pokerowej części jeszcze pytanie do JD – Czy już uznajesz się za pokonanego w naszym zakładzie? 😛

Tajemnica tenisowego sukcesu

Niedawno zakończony turniej tenisowy Australian Open wygrał Novak Djokovic. Dzisiaj dostałem linka wyjaśniającego skąd się wziął sukces Djokovica. On po prostu doskonale zna swoich przeciwników 🙂

Poprzedni artykułBlog Roku – III Etap
Następny artykułNowa jakość w pokerze

4 KOMENTARZE

  1. “Czy już uznajesz się za pokonanego w naszym zakładzie?”

    Mowy nie ma!! Będę walczył do ostatniej kropli krwi!! Berecierz! 🙂

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.