Dramatyczne wydarzenia z Barcelony zbiegły się w czasie z festiwalem PokerStars Championship. Wśród obecnych na miejscu tysięcy pokerzystów był holenderski grinder gier high stakes Luuk Gieles.
Gieles w momencie ataku na La Rambla siedział na plaży z Jasperem Wetemansem, Raoulem Refosem i kilkoma niepokerowymi znajomymi. O sytuacji mającej miejsce w centrum dowiedział się z nagłówków holenderskich artykułów. Szybko dotarło do niego, że dzieje się coś poważnego.
– W pierwszym momencie nie było stuprocentowej pewności, że był to atak terrorystyczny. Wiedzieliśmy tylko, że van wjechał w tłum ludzi. Automatycznie pomyśleliśmy o zamachu, jednak w tamtym momencie nie byliśmy pewni. Kilka chwil później stało się jasne, że był to zamach, który miał miejsce na samym środku La Rambla.
Przyjaciele Gielesa automatycznie zaczęli zastanawiać się nad wyborem miejsca, w którym chcieliby się ukryć. Obawiali się bowiem, że zamachowcy w późniejszym czasie mogą udać się na plażę.
– Od razu zaczęliśmy się rozglądać wokół siebie, zastanawiając się co zrobimy, gdy oni przyjdą na plażę. Mieliśmy w planach wbiec do morza i ukryć się za skałami. To bardzo dziwny moment, kiedy człowiek musi się zastanawiać nad tego typu rzeczami.
Po pierwszym szoku, Gieles zadzwonił do swojej mamy, aby poinformować ją, że wszystko z nim w porządku. Następnie poprosił swojego brata, aby ten nie opuszczał wynajętego mieszkania i nie dołączał do nich. Grupa obecna na plaży postanowiła przeczekać krytyczny moment w okolicach morza.
Na Twitterze pojawiła się informacja, że druga odsłona ataku miała miejsce na plaży. Gieles śledził te doniesienia, jednak nie odczuwał strachu dopóty, dopóki na własne oczy nie zobaczy, że są one prawdziwe. Holender wraz z przyjaciółmi postanowił przemieścić się do hotelu w okolicach kasyna, wokół którego panował zakaz poruszania samochodami.
Mimo bliskiej odległości od miejsca dramatycznych wydarzeń, Gieles nie czuł się zastraszony.
– To było bardzo dziwne. Muszę przyznać, że w gruncie rzeczy nie byłem przestraszony. Wszystko było bardzo dziwaczne, napawało mnie to smutkiem.
Mimo przykrych wydarzeń, Barcelona pozostaje dla Gielesa jednym z ulubionych miejsc pokerowych zmagań. Słoneczne plaże, świetna pogoda i doskonałe jedzenie to czynniki, które przyciągają Holendra do tej lokalizacji. Pokerzysta przystąpił do gry w Super High Rollerze za 50.000€, planuje wystartować również w Main Evencie, dwóch jednodniowych High Rollerach za 25.000€ oraz High Rollerze z wpisowym 10.000€.
– Poker ma się dobrze. Mam w sobie dużo pewności siebie i czuję, że w tym tygodniu będzie mi szło dobrze. Zobaczycie zresztą sami!