Lon McEachern – Nigdy nie grałem w pokera w kasynie cz.1

0
Lon McEachern

Lon McEachern, znakomity komentator pokera w ESPN, który razem z Normanem Chadem tworzy parę przez wielu uważaną za najlepszą w pokerowych mediach, w obszernym wywiadzie opowiada o początkach swojej pracy.

– Zacznijmy tak: zanim zacząłeś pracować dla ESPN i komentować Main Event, miałeś jakieś doświadczenie z pokerem?

– Technicznie tak. Rok lub dwa wcześniej zostałem zatrudniony do Jack Binion World Poker Open, a potem do jeszcze jednego, małego eventu w pięknej Tunice, w Mississippi. Mogłem doświadczyć wszystkiego, co to miejsce ma do zaoferowania. Było to na południe od miejsca, gdzie mieszkali moi rodzice. Urodziłem się w Memphis, ale mieszkaliśmy tam tylko półtora roku, po czym przeprowadziliśmy się z rodziną do Kalifornii. Nie wiedziałem wiele o Tunice, ani o niczym poniżej Memphis.

Więc tak, zrobiłem pokerowe show i była to świetna okazja do nauki. Wydaje mi się, że to właśnie dzięki niemu dostałem pracę w ESPN przy World Series of Poker, ponieważ program był transmitowany właśnie w ESPN. Gdy zainteresowali się zrobieniem WSOP w 2003 roku, ja już byłem po final table Main Eventu w 2002 roku, który komentowałem razem z Gabem Kaplanem. Ludzie w stacji uznali, że skoro robią taki program, to poszukają kogoś, kto robił to niedawno. Miałem więc szczęście, ponieważ obejrzeli ostatni emitowany przez siebie pokerowy program, a tam był mój głos. Byłem już im znany, w ciągu kilku lat wielokrotnie pracowałem dla nich, zadzwonili więc i zapytali, czy jestem zainteresowany. Tak więc miałem wcześniej do czynienia z pokerem, ale nic „długodystansowego”.

– Grałeś w pokera? Był on w którymś momencie częścią twojego życia, może gdy dorastałeś, na uczelni lub w sąsiedztwie?

– Tylko jako dziecko grałem w Five-Card Draw, Blackjacka, jakieś gry karciane. Grałem w nie z mamą i rodzeństwem, ale w nic, co by mnie faktycznie przygotowało do pokera. Zdecydowanie był to dla mnie skok na głęboką wodę.

– Nigdy nie grałeś w kasynie czy poker roomie, nic w tym stylu?

– Nie, nigdy nie mieszkałem w pobliżu żadnego kasyna. Grałem trochę w blackjacka, na letnich lub zimowych wakacjach – mieszkałem niedaleko Lake Tahoe i wtedy chodziliśmy do kasyn na północnym i południowym brzegu, ale nigdy nie graliśmy w pokera.

– Niewiarygodne. Podobno przez pięć lat po zwycięstwie Moneymakera pracowałeś w banku i zajmowałeś się hipotekami. Czy to prawda?

– Tak, to prawda. Wiele z mojej pracy nagle zniknęło. Byłem wolnym agentem na rynku komentatorów, pracowałem przy wielu programach, nie tylko dla ESPN, ale też dla Fox czy Outdoor Life Network. Z powodu różnych okoliczności cała moja praca zniknęła w krótkim odstępie czasu. Zacząłem więc szukać innej pracy…

– Było to w latach po pokerowym boomie?

– Nie, zaraz przed nim. Telewizja zawsze była moim wyborem kariery. Jak tylko skończyłem studia, wiedziałem, że właśnie to chcę robić. Miałem szczęście, że mogłem od razu zacząć pracować w wymarzonym zawodzie. Jednak gdy ta praca nagle zniknęła, wciąż musiałem płacić rachunki i hipotekę. Miałem znajomego w banku, który powiedział, żebym dał mu znać, jeśli będę czegoś potrzebował. Po osiemnastu miesiącach bez pracy musiałem jednak znaleźć coś i zacząć zarabiać pieniądze!

Przyjąłem więc pracę w Washington Mutual i przeszedłem szkolenie dla kredytodawców. W 2003 roku dostałem jednak telefon od osoby z ESPN, której nigdy nie poznałem i nie wiem, skąd miała mój numer. Głos w telefonie powiedział, że widzieli mój ostatni pokerowy program i chcą zrobić kolejne. Ze mną. Jako freelancer nigdy nie mówisz „nie” na takie propozycje, ale ja miałem wtedy pracę na pełen etat.

Usiadłem z żoną i podjęliśmy bolesną decyzję o porzuceniu telewizji. Nie odrzuciłem ich oferty, ale powiedziałem, że odezwę się później, bo musiałem sprawdzić, czy dostanę wystarczająco dużo urlopu w banku. Miało to być tylko sześć programów. Udało mi się dostać wolne, więc jeździłem do pracy do Nowego Jorku i Vegas, w tę i z powrotem. Kręciliśmy w maju, Main Event miał miejsce w maju, potem trochę postprodukcji i w lipcu komentowałem sześć programów. I to było na tyle. Wciąż musiałem gdzieś dalej pracować.

– Z twojej perspektywy było to jak „no to koniec, wracam do banku”, ale czy czułeś, że bierzesz udział w czymś niezwykłym?

– Niezwykłe było to, że miałem dodatkowe pieniądze. Ale nie, w tamtym momencie nic nie pojawiło się w telewizji. Nikt na świecie oprócz ludzi obecnych w kasynie nie wiedział, kim jest Chris Moneymaker, nikt nie wiedział, co się stanie. Tak więc zrobiliśmy swoje, a oni powiedzieli „dziękujemy bardzo, zobaczymy, co będzie dalej”. Jak się potem dowiedziałem, te sześć jednogodzinnych programów wyszło ponad 1.200 godzin pokera na ESPN – stacja pokazywała wszystkie odcinka na okrągło przez pierwszy rok, co podkręcało pokerowy boom. Wiedziałem więc, że wrócę na kolejny rok, ale nie zrobiliśmy o wiele więcej programów. Przez pierwsze kilka lat powoli się to budowało. A między WSOP musiałem gdzieś pracować, zostałem więc w banku. Bank zrozumiał, co robię, i uznał, że może to być z korzyścią również dla nich, więc nie robił mi problemów z pracą dla ESPN. Dopiero, gdy poker uderzył z pełną siłą i robiliśmy ok. 40 programów rocznie, wiedziałem, że nie mogę odpowiednio służyć swoim klientom, nie mogę dobrze robić tego, do czego bank mnie zatrudniał, więc rozstaliśmy się – w pełnej zgodzie.

– Piękna historia.

– Tak. Kiedy myślisz, że w twoim życiu zakończył się jakiś rozdział, wtedy pojawia się jakaś nowa okazja. Byłem bardzo szczęśliwy i wdzięczny losowi, że mogłem wrócić do tego, co naprawdę kocham i co jest moją pasją, czyli komentowania i pracy w telewizji. Myślę o tamtym okresie każdego dnia. Pamiętam chodzenie do bankomatu i widok zera na koncie. Sytuacja nie zmieniła się z dnia na dzień, było w tym wiele grindowania – można w tym znaleźć sporo analogii do pokera. Jestem wdzięczny za lekcje, które wyciągnąłem z tamtych miesięcy i za to, co mam teraz.

– Co ci się najbardziej podoba każdego lata? Czego nie możesz się doczekać w kolejnym WSOP?

– Chyba przygotowań. Chodzi mi o to oczekiwanie na to, co się stanie. ESPN wie, że ludzie oglądają głównie Main Event. Zrobiliśmy wiele innych eventów, ale nie miały wielkiej oglądalności. W końcu stanęło na tym, że skupiamy się na Main Evencie i robimy z nim osiemnaście-dwadzieścia programów, ponieważ tego właśnie ludzie chcą. Porzucając jednak inne eventy z roku na rok jesteśmy w Vegas coraz krócej. Brakuje mi wcześniejszych turniejów, dreszczu emocji podczas wejścia do Rio, gdzie wszyscy są podekscytowani na terenie gier cashowych i turniejów. To było coś wspaniałego. Nareszcie, po wielu latach bardzo krótkich podróży do Vegas, w zasadzie tylko na końcówkę Main Eventu, pobyć tam dłużej. W tym roku PokerGO i ESPN pokazywały nie tylko wczesne dni Main Eventu, ale też osiemnaście innych eventów, wspaniale było więc być tam tyle czasu. To długi okres, po którym potrzeba trochę czasu, żeby wrócić do formy, ale jest po prostu „wow” i nie mogę się doczekać, żeby ponownie to zrobić.

CDN.

Powerfest baner

ŹRÓDŁOCardPlayer Lifestyle
Poprzedni artykułPartyPoker Millions Soczi – Dima Urbanowicz drugi w turnieju HORSE!
Następny artykułFedor Holz – Chcę pokazać, jak wygląda dzień intensywnego grindowania