Podczas planowania festiwalu pokerowego istnieje kilka czynników, których nie da się przewidzieć. Jednym z nich jest atak terrorystyczny, który miał miejsce w Barcelonie. Liv Boeree w najnowszym wywiadzie twierdzi, że decyzja o nieodwoływaniu festiwalu PokerStars Championship była jak najbardziej słuszna.
– Czy pamiętasz gdzie byłaś i co robiłaś, kiedy po raz pierwszy usłyszałaś o ataku w Barcelonie w ostatni czwartek?
– Siedziałam przy stole, zaszłam wtedy dosyć daleko w High Rollerze. Moja mama napisała do mnie i próbowała się dodzwonić. Na początku byłam zaskoczona. Mama spytała mnie czy wszystko w porządku, a ja odparłam „tak, a czemu pytasz?”. Potem wyjaśniła mi co się stało.
– Jak zareagowałaś?
– Od razu chciałam upewnić się, że Igorowi nic się nie stało. A potem… Brzmi jakbym nie miała uczuć, ale w dzisiejszym świecie wydarzenia tego rodzaju stały się niestety normą. To nie jest tak, że nie zdaję sobie sprawy z tego, co się stało, ale codziennie 20.000 ludzi umiera bez powodu, z jakiejś niedorzecznej przyczyny. Na świecie mają miejsce straszne morderstwa, w tym te dokonywane przez chorych psychicznie ludzi, ale im nikt nie poświęca tak dużej uwagi.
Media informują o tym, bo taką mają rolę, a terroryści dokonują zamachów, bo wmówiono im różne bzdury, aby wierzyli, że walczą o wolność. Wiadomości na pierwszych stronach gazet tylko bardziej ich nakręcają. Pragną dla siebie takiej samej sławy.
Im bardziej będziemy to nagłaśniać, tym więcej takich ataków się zdarzy. Coś musi się zmienić. Oczywiście nie można zapominać o ofiarach i trzeba zapobiegać atakom, ale też nie możemy się tym aż tak emocjonować. Ci ludzie chcą rozgłosu i chcą tego ze złych powodów. Nie powinniśmy im tego dawać.
– Czy udałaś się do La Rambla, gdzie miał miejsce zamach?
– Nie. Nie tylko dlatego, że byłam zajęta, ale było mi smutno z powodu tego, co się stało i nie chciałam jeszcze bardziej się zasmucać.
– Co myślisz o tym, jak Barcelona radzi sobie z tą sytuacją?
– Jestem pod wrażeniem tego miasta. Następnego dnia ludzie plażowali i poszli normalnie do pracy. Nastroje nie były jakieś bardzo pozytywne, ale ludzie żyli swoim życiem i to jest to, co powinniśmy robić. Jeśli tego nie zrobimy, terroryści otrzymają to, czego chcą. Oni chcą siać postrach i aby o nich rozmawiano. Jeśli im tego nie damy, to nie wygrają.
– Pytanie, które pojawiało się w głowach wszystkich brzmiało, czy w takich okolicznościach event PS powinien być kontynuowany.
– Oczywiście, że tak. Nie ma nawet cienia wątpliwości. Co innego mielibyśmy zrobić? Pozwolić terrorystom wygrać? Odwołać event można by było tylko wtedy, gdyby zagrożenie było naprawdę realne i duże, a tu ochrona tak mocna, jak nigdy nie miało to miejsca na turnieju, który widziałam.
Cokolwiek byśmy nie robili – zawsze istnieje jakieś ryzyko, ale w tym przypadku było ono stosunkowo niskie. Kontynuowanie festiwalu było jak najbardziej dobrą decyzją. Członkowie pokerowej społeczności byli dla siebie milsi niż zwykle. Pokazuje to, że łączy nas cel i każdy z nas chce żyć swoim życiem. To było wspaniałe.
– Inne eventy także nie zostały odwołane, derby Barcelony rozegrano zgodnie z planem.
– Zgadza się i to dobrze dla Hiszpanów, że tak postąpili. Nie zapominajmy, że szansa na to, iż padniemy ofiarą zamachu terrorystycznego, w porównaniu do innych incydentów, jest względnie mała. Musimy wiedzieć, że nasz umysł lubi wyolbrzymiać pewne zagrożenia, bagatelizując przy tym inne. Media uwielbiają pisać o pewnych rzeczach, ignorując pozostałe. Zanieczyszczenie powietrza zabije nas szybciej niż terroryści, ale nikt o tym nie mówi.
– Czy ten religijny konflikt, jeśli tak w ogóle można go nazwać, zaobserwowałaś kiedykolwiek wśród pokerzystów?
– Nie. Nigdy i szczerze wątpię, aby kiedykolwiek miało to miejsce.
W tym miejscu możecie natomiast zapoznać się z relacją Luuka Gielesa, który w trakcie ataku przebywał z przyjaciółmi na plaży.