Od ostatniego wpisu minęło kilkanaście tygodni. Zapewne większość czytających poprzednie wpisy (czyli łącznie ze mną ze 3 osoby), myślało że wszystko przegrałem i dałem sobie spokój. W połowie mieliby rację. Owszem wszystko przegrałem (w sensie $), ale nie dałem sobie spokoju 🙂
Po miesiącu grindowania 18 os T za 1,5$ i oscylowaniu w przedziale 150-250 $, postanowiłem wypróbować 30 dniową wersję Holdem Menagera z którym wiązałem nadzieję na poprawę wyników. Wrzuciłem historię rąk do HM-a i wyszło szydło z worka. W lutym i w marcu wartość oczekiwana od wygranych różniła się znacznie. Na przestrzeni 1200 turniejów sukcesywnie, dzień po dniu nie miałem szczęścia. 10% dni kończyłem powyżej EV. Zagłębiłem się dogłębnie w statystyki i znalazłem się w świecie liczb i wykresów na kilka godzin. Odnalazłem kilka ciekawostek. Najlepiej wygrywającą ręką all-inn pre-flop po AA były… 66… Nie była to duża próbka bo ok. 80 rąk (z 66) z czego wygrałem ponad 70% (powinienem ok 40%). To tylko pokazuje jaką rolę w pokerze odgrywa na krótka metę szczęście i wariancja. Kolejną ciekawostką jest to, że gorzej AI pre-flop radziły sobie AKs i AQs niż off suit (na łącznej próbie 300 takich rąk) co utwierdza mnie w przekonaniu jak ważna w pokerze jest wytrwałość. Reszta statystyk nie odbiegała od normy.
Niestety HM nie pomógł mi w poprawieniu wyników. W poprawie gry owszem, ale nie przełożyło się to na zysk finansowy. Sytuacje gdy gość grający 80% rąk AI pre-flop, dostaje ode mnie sprawdzenie z QQ i pokazuje… AA nie były niestety rzadkością. Oczywiście HM pomógł mi w grze, analizach, ulepszaniu strategii i wyłapywaniu błędów, ale w sensie finansowym na nic się to zdało.
Po wygaśnięciu licencji i 130$ na koncie lekko zbulwersowany takim obrotem sprawy przeskoczyłem na 2.5$ 180-tki T (bez sukcesów) i 4,5 $ 180-tki (UWAGA – bez sukcesów 🙂 ). I na tych limitach poczułem wielki zawód. Myślałem, że gracze wybierający tę ostatnią formułę, w formacie nie turbo, będą grali „rozsądnie”… 🙂 . Okazało się jednak, że poziom nie różni się od 90-tek za dolara czy nawet pół. Sprawdzanie podbić, AI od 2,3 graczy z A6 to norma. Sprawdzanie AI w początkowych fazach z K10 również. Ogólnie poziom nie powalał. Zaraz usłyszę, że skoro poziom był taki słaby to czemu nie wygrywałem. Każdy normalny gracz wie, że wariancja w takich turniejach jest bardzo duża, poza tym bankroll nie pozwolił mi na rozwinięcie skrzydeł na tych limitach (tak od początku wiedziałem, że 100$ to nie bankroll na takie turnieje, ale wyszedłem z założenia, że albo coś ma być z tego mojego pokera i troszkę dopisze mi szczęście, albo pora przestać łudzić się nadziejami o wygranej). Zagrałem turniejów za 4,5$ ok. 50 gdzie za największy sukces mogę uznać 6,8 miejsce (gdzie dopiero zaczyna się gra o przyzwoite wygrane) i 2-3 stoły półfinałowe plus kilka miejsc w kasie.
I tak powoli spadałem, spadałem.. lądując twardo na ziemi z kilkoma centami na koncie. Pogodzony z losem przystąpiłem do roztrwaniania pkt. lojalnościowych. Trwonienie szło w najlepsze , ale nie udało mi się to do końca, gdyż z 6 os Hyper T trzykrotnie byłem w zwycięskiej parze co zasiliło konto kwotą 30$. I tu nastąpił przełom. Podszedłem do gry na luzie, bez żadnych oczekiwań, bez ponownego grindowania 0,5 czy 1$. Gra całkowicie sprzeczna z „zasadami” bankrolla. MTT za 3 czy 5$ i pierwsze próby z Courchevel za 2,20$. Tutaj drobna uwaga. Polecam ta ostatnią odmianę, z uwagi na ciekawe zasady, dużo opcji, niski poziom graczy, chyba nie zawsze wiedzących co sami robią. Minusem jest mała liczba turniejów, małe pule i długi czas ich rozgrywania. Do czego ten mix doprowadził. Mógł tylko do jednego. Pozostało mi 10$… Mam nadzieję że choć jedna osoba dobrnęła do tego miejsca :/
W końcu stało się! Nadszedł ten dzień. Nie, nie wygrałem ani Sunday Million ani nawet Storma. Nie wygrałem też freerola na 9 tys graczy ale też nie przegrałem wszystkiego, czego zapewne się spodziewałeś :). Po kolei. Wszedłem sobie na stronę pokertexas, czytam wpis Zająca z Generacji Bez Limitów (chyba to znaczy skrót NLG???) i kliknąłem na filmik motywacyjny załączony przez niego. Obejrzałem, przyjąłem i zapisałem się na Heads-Up Winner Take All za 5,50$. Początek turnieju przed 22, 59 graczy w grze. Koncentracja-motywacja-spokój. Widziałem dwa cele. Wygrać najbliższy mecz, wygrać turniej. Uda Ci się! Znaczy mnie 🙂
Pierwszy przeciwnik – wygrana, drugi również. 16 graczy w grze. Koncentracja. Trzeci pojedynek. Do tej pory najtrudniejszy. Był moment ja 1000, przeciwnik 2000 żetonów. Ale bez rzucania AI-nów udało się odwrócić sytuację i zwyciężyć. Czekając na ćwierćfinał oglądam pojedynki rywali. Moja pewność siebie wzrasta. Ta dwójka którą obserwuje jest gorsza ode mnie! Ja to już wiem! Mam nadzieję trafić w kolejnej rundzie na któregoś z nich. Nie trafiam, ale w niczym mi to nie przeszkadza. Kolejna wygrana i zostaje nas 4. Następnie dwójka… w tym ja. Wszystko idzie tak dobrze, nawet wydaje się, że zbyt łatwo. Z każdym zwycięstwem moja pewność siebie wzrastała, nie zakładałem, że mógłbym przegrać najbliższy pojedynek. Owszem to, że nie wygram całego turnieju, tego miałem świadomość, że będzie bardzo ciężko ja to wiedziałem, ale że nie wygram najbliższego pojedynku??? To przecież tylko jeden mecz. Mamy tyle samo żetonów na start, więc czemu miałbym przegrać…?
Nadszedł finał. Na zwycięzcę czeka 295$ na przegranego… 0. Do tego drugiego jestem już przyzwyczajony, więc rozczarowania dużego nie będzie. Moim przeciwnikiem okazał się jeden z obserwowanych przeze mnie wcześniej słabych graczy. Zdziwiłem się, że siedzi „naprzeciwko” mnie, bo jego wcześniejsza gra mówiła że znalazł się tu przypadkiem. To ja jestem lepsze z tej dwójki! Pewność siebie +1000. Krakersy, które miałem pod ręką wydawały się ciasteczkami mocy!
Gramy. Rozdanie po rozdaniu moje. Rywal nie robi nic by wygrać. Pasywny. Sam mi oddaje zwycięstwo, ja nic nie muszę robić! Różnica z każdą ręką coraz większa, aż ja mam 2300 a rywal 700 żetonów. 150 ląduje w puli, na flopie trafiam draw do koloru i 2 parę. Rywal podbija za 100, ja odpłacam AI. Albo spasuje i jest dobrze, albo coś trafił i będzie 50 na 50 i też dobrze. Sprawdza i pokazuje AA… Szyba ciemna noc… Moje szanse 35%… Turn nic nie zmienia… 9 na river… koloru nie ma… Czekam, chyba tak..?! Tak…? Kurwa udało się, łapię strita i w końcu… Zwycięstwo!!! 😀 Tamtej nocy spałem jak dziecko…
Ktoś powie, co to za wygrana, dla mnie jest ważna. W tym wypadku nie chodzi o pieniądze bo one nie są duże, ale o samo osiągniecie celu, dzięki dobrej grze, spokojowi, motywacji i koncentracji. Od wygranej minęły 2 tyg. Na ten moment kasjer wskazuje 275$. W tym czasie grałem trochę HU za 3,5$ T (na plus) jak również stawiałem pierwsze kroki z Omahą, która bardzo przypadła mi do gustu (na razie finansowo na minus). Obecnie postanowiłem skupić się na HU-pach. Celem jest po 1000 gier być na plusie. Nieważne czy 200$ czy 2 dolary, Byleby dobrze grać, nie tiltować i od czasu do czasu mieć szczęście 🙂 Ono zawsze może się przydać. Co będzie, to pokaże przyszłość. A że jutro to dziś tyle, że jutro to może już jest wszystko jasne…?
wɪnər teks ɒl
łinertejksol
będę jednak upierał się przy swoim tytule 😉
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.