Kiedy byłem donkiem… – Upeshka De Silva

0
Upeshka De Silva
Foto: Pokernews.com

„Kiedy byłem donkiem…” to cykl, w którym profesjonalni pokerzyści wspominają dni, kiedy ich gra pozostawiała jeszcze wiele do życzenia. Dzisiaj Upeshka De Silva, jeden ze zdolniejszych turniejowych pokerzystów młodego pokolenia.

Upeshka De Silva pojawił się w turniejowym obiegu w 2013 roku, a od tego czasu zarobił prawie dwa miliony dolarów. Urodzony na Sri Lance pokerzysta zdobył swoją pierwszą bransoletkę World Series of Poker w 2015 roku, kiedy to wygrał event no-limit hold’dem z wpisowym 1500$, za co zgarnął ponad 420.000$. Potem był jeszcze m.in. stolik finałowy WPT Legends of Poker, a w czerwcu tego roku – kolejna bransoletka WSOP, tym razem w shootoucie z wpisowym 3000$, po którym był bogatszy o kolejne 230.000$.

Upeshka De Silva

Ego to Twój wróg

Przygodę z pokerem zacząłem w wieku 17 lat i miałem wówczas ogromne problemy ze swoim ego. Mając w kieszeni ledwie kilkaset dolarów, grywałem w cashówkach na stawkach 1$/2$. Bywało, że dochodziłem nawet do profitu rzędu 1500$.

Gry, w których uczestniczył Upeshka De Silva nie były specjalnie wymagające, dlatego wygrane tego typu zdarzały się dość często.

Problem w tym, że mnie to nie wystarczało. Chciałem być najlepszy. Jednym z objawów bycia donkiem jest dziwna potrzeba, by inni gracze mieli nas za bardzo dobrych pokerzystów. Ja również przeszedłem przez tę fazę.

Przesadna ambicja niemal doprowadziła do zakończenia pokerowej kariery Da Silvy.

Często brałem swoje wygrane i namawiałem najlepszego z przeciwników, by zagrał ze mną w grze heads-up. Prawie zawsze przegrywałem i wracałem do domu z płaczem. Większość osób wyciągnęłaby wnioski już po pierwszej nauczce, ale ja cały czas to powtarzałem – aż do momentu, w którym postanowiłem dać sobie spokój z pokerem, przynajmniej na jakiś czas. Na szczęście poznałem kilku graczy online, którzy z powrotem przyciągnęli mnie do gry. Znalazłem także backera. Ale przede wszystkim – nauczyłem się dyscypliny niezbędnej do pokerowego przetrwania.

Upeshka dodaje jednak, że – wbrew pozorom – ego może być nawet pomocne w pokerowej karierze.

Odrobina ego może być przydatna, jeśli marzy się o dotarciu na sam szczyt. Wówczas potrzebne są ogromne pokłady pewności siebie i wiary we własną grę. Ego staje się natomiast problemem, gdy przez nie zmieniasz swoją strategię albo plan gry. Jeśli zaczynasz wprowadzać różne zmiany tylko po to, by odegrać się na graczowi po lewej stronie, który wygrywa wszystkie rozdania, to prawdopodobnie pozwalasz swojemu ego wpływać na grę.

Poker Fever Cup baner

ŹRÓDŁOCardPlayer
Poprzedni artykułFloyd Mayweather promuje pokerową aplikację
Następny artykułCaribbean Poker Party – Pięciu Polaków w dniu trzecim, Quennevile liderem