„Kiedy byłem donkiem…” – Tom Cannuli

0
Thomas Cannuli
Thomas Cannuli

„Kiedy byłem donkiem…” to cykl, w którym profesjonalni pokerzyści wspominają dni, kiedy ich gra pozostawiała jeszcze wiele do życzenia. Dzisiaj Tom Cannuli, uczestnik stołu finałowego Main Eventu z 2015 roku, którego zakończył ostatecznie na szóstym miejscu.

Tom Cannuli zaistniał w pokerowym środowisku latem 2015 roku, kiedy to zrobił furorę w Main Evencie WSOP, dochodząc aż do stołu finałowego. Amerykanin z New Jersey zajął ostatecznie szóste miejsce, dzięki czemu wzbogacił się o 1.426.283$.

Chociaż 26-letni obecnie Cannuli zaczynał jako grinder gier cashowych, obecnie skupia się przede wszystkim na turniejach. W 2017 roku udowodnił, że finałowy stolik Main Eventu nie był jedynie przypadkiem i zdobył swoją pierwszą bransoletkę WSOP, wygrywając jeden z eventów online i zgarniając 322.815$. Wyczyn to tym bardziej niesamowity, że turniej kończył… grając na smartfonie. Łącznie w turniejach na żywo zarobił 1.608.278$.

Poniżej Amerykanin opowiada o tym, jak zbyt duża agresja przed flopem nieustannie wplątywała go w tarapaty.

Tom Cannuli

Kosztowna zabawa

Jeszcze niedawno, trzy czy cztery lata temu, częstotliwość, z jaką 3-betowałem, była zdecydowanie zbyt duża. Przez pewien okres czasu naciskałem na spust, kiedy tylko miałem na to ochotę. Jeśli wyczuwałem u rywala choćby odrobinę słabości albo sądziłem, że nie jest akurat na szczycie swojego zakresu, wówczas trzymane przeze mnie karty nie miały żadnego znaczenia – zagrywałem po prostu 3-beta.

Cannuli mówi, że przesadna agresja w grze preflop prędzej czy później zacznie jednak nieść ze sobą znacznie więcej szkody, niż pożytku.

Jasne, przez jakiś czas takie podejście do pokera uchodzi ci na sucho i staje się łatwym sposobem na zbieranie żetonów bez konieczności dochodzenia do showdownu. Ale kiedy zaczniesz 3-betować zbyt często, rywale się do tego dostosują i albo będą cię 4-betować, albo sprawdzać i narażać cię na trudne spoty na flopie. Mój problem polegał również na tym, że po 3-becie następował zazwyczaj bet na flopie. Jeśli rozdanie tego typu kilka razy z rzędu zakończy się niepowodzeniem, jest to bardzo droga zabawa dla twojego stacka.

Amerykanin przyznaje, że obecnie gra zdecydowanie bardziej tight.

Wyszło mi to na dobre. Nie tylko moje 3-bety częściej kończą się powodzeniem, ale również mogę pozwolić sobie na większą selektywność, kiedy przeciwnik odpowie na moją agresję. Jeśli 3-betuję z pozycją, a mój przeciwnik zagra 4-beta, nieco łatwiej rozpoznać teraz, czy trzyma on naprawdę silną rękę, czy po prostu ma po dziurki w nosie mojego przebijania. W wielu przypadkach po prostu wyrzucam swoją rękę, ale raz na jakiś czas widzę, że rywal blefuje – zagrywam wówczas 5-beta.

Oczywiście, nie chcesz zbyt często grać 3-bet/fold. Kiedy 3-betuję, robię to z przeświadczeniem, że rywal spasuje albo po prostu sprawdzi, a jeśli nie – że zagram 5-beta. Jeśli rywal robi coś sugerującego dużą siłę, wtedy odpowiednio się do tego przystosowuję. Uważam, że obecnie lepiej wybieram odpowiednie spoty na agresję.

Gus Hansen powraca do Poker After Dark!

ŹRÓDŁOCardplayer
Poprzedni artykułPokerowy timing, czyli jak nie przespać kariery
Następny artykułNiesamowity run Kalidou Sowa – trzy wygrane i 1.000.000$ w cashach!