To nie pierwszy taki głos. Doskonały pokerzysta z Belgii i dyrektor turniejowy Unibet Open pisze, że formuła z nielimitowanym re-entry może być w long runie szkodliwa dla ekologii pokera.
Turnieje pokerowe opanowały Las Vegas. Gracze rywalizują w World Series of Poker, ale oprócz Rio rozgrywana jest ogromna liczba innych turniejów i festiwali. Gracze mogą więc zasiąść do stołów Venetiana, Bellagio oraz Arii, a kasyn z turniejami jest znacznie więcej.
Zaledwie parę dni temu informowaliśmy właśnie o rekordowym turnieju w Venetianie. W evencie zagrano ponad 4.400 razy. To oznaczało wielką pulę, ale podobne turnieje po raz kolejny rozpoczęły dyskusję o wszechobecnych turniejach re-entry.
Wczoraj wypowiedział się o tym Kenny Hallaert, dyrektor turniejowy Unibet i doskonały pokerzysta. Belg podkreślił, że tak wielka liczba turniejów w Las Vegas jest świetna, bo każdy zagrać może codziennie inne eventy oprócz WSOP, ale niestety prawie wszystkie te eventy mają jeden wielki minus – nielimitowane re-entry!
Po raz kolejny pojawia się bowiem problem amatorów, którzy w takich eventach walczyć muszą z zawodowcami, którzy mają znacznie większe pokerowe kapitały
– Rozumiem perspektywę osób organizujących te eventy, ale uważam, że wiele osób, szczególnie gracze rekreacyjni, nie są fanami tego formatu. To, że muszą walczyć ciągle z bardziej doświadczonymi pokerzystami, którzy mają większe bankrolle, daje im mniejsze szanse. W dalszej fazie turnieju natkną się również na cięższych rywali, co spowoduje, że w dłuższym okresie pokerowa ekonomia ucierpi.
Dla graczy zawodowych value w takich turniejach jest ogromne. Dodatkowo wraz z postępem późnej rejestracji stack startowy zaczyna mieć coraz większą wartość. W ten sposób późna rejestracja jest również korzystnym elementem, bo gracze dołączają już bliżej kasy.
Belg przyznaje, że sam gra turnieje z re-entry, ale to jednak freezouty są większym wyzwaniem.
– Zawsze byłem fanem turniejów freezout, ale ciągle sam gram re-entry i nawet robię re-entry, jeżeli value jest odpowiednie. Freezouty to jednak większy nacisk na umiejętności, bo grasz w nich czystszą formę pokera podczas okresu rejestracji.
Hallaert pisze, że turnieje re-entry zdominowały wiele oddzielnych festiwali. Tymczasem większa liczba freezoutów byłaby korzystna z innego powodu – dałoby to więcej miejsca na dodatkowe turnieje boczne. Teraz odbywa się bowiem wiele sesji startowych jednego eventu re-entry, a sale w kasynach są zajęte właśnie przez kolejne starty takich eventów.
Pokerzysta przyznaje, że zdaje sobie sprawę z tego, iż jego słowa będą niczym głos wołającego na puszczy. Turnieje re-entry to zwykle małe wpisowe, tysiące graczy i potężne nagrody. Nawet na festiwalu WSOP największe eventy typu Colossus to przecież również turnieje re-entry. Dominacja turniejów w takiej formie wydaje się być niezagrożona.