Jason Koon zdążył już w tym roku wygrać ponad 2.200.000$, przekraczając tym samym barierę 13 milionów w karierze. O wysokie stawki „obijał” się już od lat, ale w 2016 roku coś zaskoczyło i od tamtej pory ciężko go zatrzymać. W zakończonym kilka dni temu turnieju Short Deck Ante Only podczas Triton Poker Series w Czarnogórze zajął czwarte miejsce, a w jednej z przerw złapał go Lee Davy z portalu „CalvinAyre”, aby przeprowadzić z nim krótki wywiad.
– Czy to twoje pierwsze doświadczenie z turniejem typu Short Deck Ante Only?
– Grałem już w tę odmianę wcześniej, ale to mój pierwszy taki turniej.
– I co o nim myślisz?
– Gdy zostanie właściwie przygotowany, to może być naprawdę dobry. Nie będzie to łatwe, ponieważ gra jest mega skomplikowana na deep stackach, dlatego rekreacyjni gracze od początku będą stali na straconej pozycji. Z kolei gdy gra się z bardzo płytkim stackiem… nie wiem. Jest w tym jakaś forma umiejętności, ale ekwiwalent 25 ante to mniej niż 10BB, więc gdy tyle pieniędzy leży pośrodku stołu, to pojawia się mnóstwo all inów i sprawdzania.
To bardzo fajna gra, a z odpowiednią wielkością stacków jest dosyć ciężka. Jest wiele miejsca, by pokazać swoje umiejętności. Ale czeka nas sporo prób i błędów. A to trochę dziwne uczyć się na własnych błędach na tak wysokich stawkach.
– Myślisz, że gra pojawi się na cyklach typu Millions, EPT itp.?
– Nie jestem pewien. Bardzo, ale to bardzo różni się od Texas Hold’em. Na wiele sposobów przypomina grę w Pot Limit Omahę. Myślę, że gdyby gra stała się Pot Limit preflop, to byłoby o wiele lepiej, ale póki co nie widzę zainteresowania tym ze strony organizatorów. Nie jestem więc pewien jak zostanie ona przyjęta. Mamy tu do czynienia z bardzo, bardzo dużą wariancją, o wiele wyższą niż w PLO.
– Masz na sobie naszywkę PartyPoker. Nie sądziłem, że coś takiego kiedyś się wydarzy. Jak się z tym czujesz?
– Świetnie, jestem naprawdę zajarany możliwością bycia częścią tego. To świetna ekipa, kocham tych chłopaków.
– Jak to się stało?
– Od dawna gram w pokera, znam wielu ludzi związanych z PartyPoker. John Duthie, Mike Sexton i Rob Yong to moi przyjaciele. Kilkukrotnie rozmawialiśmy o ich misji i o tym, co starają się zrobić, i spodobało mi się to. Uznałem, że mogę pomóc im osiągnąć ich cele, doszliśmy więc do porozumienia i powiedzieliśmy sobie „Zróbmy to”.
– Jakie są niektóre z tych celów? Spodziewałem się bardziej Hiszpanów, Francuzów i innych Europejczyków, dlatego zaskoczył mnie widok ciebie i Isaaca w barwach PartyPoker, ponieważ jesteście Amerykanami. Czy to z powodu twojego statusu pokerzysty grającego na wysokich stawkach?
– Na pewno masz tu trochę racji. W końcu będę na wielu pokazywanych w telewizji turniejach, bez względu na miejsce ich rozgrywania. Isaac i ja zmieniliśmy miejsce zamieszkania, więc gramy online, ale jeździmy też wszędzie tam, gdzie odbywają się duże turnieje pokerowe. Nie sądzę, żeby ludzie wspierali tylko pokerzystów z własnych krajów. Myślę, że fani pokera cenią sobie graczy, którzy starają się być coraz lepsi. Ktoś z Chin może być fanem Ike’a, a ktoś z Londynu może lubić to, w jaki sposób ja gram. Nie ma znaczenia, że jestem Amerykaninem. Może ma to nieco większe znaczenie w przypadku mniejszych krajów, ale koniec końców najważniejsze jest to, kto wygra właściwe turnieje, by promować pokera i kto pozostanie na szczycie.
– Pomówmy o marce Millions. Dla mnie wygląda to na ten sam model, który nieraz widzieliśmy już wcześniej, a jednak wydaje się, że akurat ten niezwykle kwitnie.
– Cóż, John stworzył EPT, więc będzie to podobne do tego, co stworzył wcześniej. Ciężko na nowo wymyślić koło w przypadku turniejów pokerowych. To, co oni naprawdę chcą robić, to słuchać graczy i robić turnieje, na które wszyscy chcą przyjeżdżać. Próbują i popełniają błędy, wszyscy je robimy. W Barcelonie był świetny Main Event, ale wszyscy przyznaliśmy, że jest to najprawdopodobniej za wysoka stawka dla przeciętnego amatora, który nie może sobie pozwolić na 5-6 prób po 10.000€ każda, więc następnym razem będzie to już wyglądało inaczej.
Chcemy robić rzeczy, które działają. To, co się nie uda, zostanie porzucone. Najważniejsze jest jednak to, że chcemy słuchać ludzi. Jak w przypadku high rollerów w Barcelonie. Kilku pokerzystów powiedziało nam, że struktury turniejów są dosyć szybkie, więc rake nie powinien być tak wysoki. Natychmiast obcięliśmy opłatę rejestracyjną, przez co zniknęło 2% rake’u. Teraz rake wynosi więc 3% – nie da się nigdzie znaleźć mniejszego w high rollerach.
Wiadomo, że ci goście chcą zarobić, ale teraz najbardziej zależy im na to, by rosnąć na rynku i zapewnić wszystkim najlepsze doświadczenie. Patrzą też na cały ekosystem, a nie tylko najwyższe stawki. Dbają o każdego, ale potrzebujemy, żeby ludzie przekazywali nam swój feedback i mówili o tym, co im się nie podoba – od oprogramowania online po struktury turniejów live. Bez tego nie będziemy mogli wprowadzić odpowiednich zmian.
– Powiedziałeś, że WY nie popełnicie już takiego błędu. Wygląda więc na to, że masz coś do powiedzenia w tej sprawie. Zawsze czułem, że Patrick Leonard ma ważny głos w tym, jak działa PartyPoker online. Czy ty masz podobny wpływ na PartyPoker live?
– Patrick na pewno ma ważny głos. To bardzo mała grupa ludzi. Wszyscy dzielimy się swoimi pomysłami, każdego dnia. Wszyscy siedzimy na jednym czacie, wyrażamy swoje myśli, przedstawiamy punkt widzenia, uczymy się od siebie nawzajem. To bezpośrednia linia komunikacji. Nie ma gościa na samym szczycie, do którego nie można się nigdy dostać.