Od 2013 roku James Obst (znany z gier w sieci jako Andy McLEOD) regularnie pojawia się na World Series of Poker, gdzie osiąga świetne wyniki. W tym rok zdobył bransoletkę w evencie #26 – 10.000$ Razz Championship. W wywiadzie z Gaelle Jaudon opowiada o triumfie i grze na WSOP. Mówi również o początkach gry online i sensie grindowania turniejów live.
World Series of Poker i gra na żywo
– Miałeś naprawdę dobry start na WSOP w tym roku i uzyskałeś drugie miejsce w Triple Draw Lowball, a teraz wygrałeś 10.000$ Razz Championship, jak więc trenujesz do turniejów w grach mieszanych?
– Tuż przed World Series of Poker graliśmy SCOOP-a na PokerStars, przyzwyczajasz się do wszystkich gier. Zwykle robię duże przerwy pomiędzy graniem, a więc ostatni raz przed majowym cyklem grindowałem w styczniu. Mogę trenować wszystkie te różne gry przed WSOP i testować nowe teorie. Bardziej nastawiam się również na trening fizyczny i mentalny, aby być w dobrej formie tutaj przez dwa miesiące. Staram się nie przestawać myśleć o rozdaniach i dostosowuję moją grę w trakcie turniejów.
– W zeszłym roku miałeś tutaj niezłe lato. Zająłeś drugie miejsce w HORSE, a później zrobiłeś fajny deep run w Main Evencie. Czy czujesz w Las Vegas jakieś pozytywne wibracje?
– Pierwsze dwa lata w Vegas moje wyniki nie były takie dobre. Miałem małe wygrane i ale przegrane, nie czułem się też zbyt dobrze fizycznie. Czułem, że brakuje mi „dostępu” do mojego mózgu w czasie rozdań i opierałem się bardziej na instynkcie. Wiem, że momentami grałem naprawdę kiepsko i nie podszedłem do pobytu w Las Vegas w sposób, jaki powinienem był to zrobić.
Zostawałem w hotelach i nie wychodziłem na słońce, co mocno szkodzi mojemu zdrowiu – nie dawałem sobie największej szansy na sukces. Przez ostatnie lata czułem się zupełnie inaczej, chociaż ciągle miałem problemy z moim ciałem, podczas rozdań czułem się lepiej, a to dawało mi sporo pewności siebie i wiary, że mogę zrobić wielkie wyniki. Miałem też szczęście!
– Wygrałeś już wiele tytułów online, ale w jaki sposób to zwycięstwo na żywo jest inne w przeżywaniu, od tamtych?
– To było trochę jak z bajki. Grając live staram się hamować emocje, nie wiem co jest tego powodem. Dość dziwne jest blokowanie radości i świętowania triumfu, ale prawda jest taka, że musisz stać twardo na ziemi, ponieważ w tym momencie do końca cyklu jest jeszcze sporo czasu i wiele turniejów do zagrania.
Tak więc jeżeli nie będę miał dobrych wyników przez resztę lata, skończę tylko na małym plusie. Wiem, że nie jest to wytłumaczenie braku radości i okazywania emocji, ale to pewnie również przez to, że w evencie grało 97 osób i czułem, że to fajne, ale nie takie jak pokonanie tysiąc osób.
– Ścigasz się o tytuł Gracza Roku WSOP. Czy to zmienia coś w twoi harmonogramie? Ten tytuł coś dla ciebie znaczy?
– Nie będę negował faktu, że wspaniale byłoby go wygrać, ale muszę się upewnić, że koncentruję się na samym graniu. Muszę być gotowy na duże turnieje. Tego lata zrobiłem sobie już trzy dni przerwy i będą też inne, kiedy będę odpoczywał. Nie zacznę biegać pomiędzy turniejami, aby mieć więcej miejsc w kasie. Chcę być w najlepszej formie przed Poker Player Championship za 50.000$ i Pot Limit Omaha za 25.000$.
Gra w sieci i sukces w młodym wieku
– Grać w sieci zacząłeś w bardzo młodym wieku – miałeś czternaście lat. W wieku dziewiętnastu lat miałeś już wygrane 1.5 mln dolarów. Jak udawało ci się twardo stąpać po ziemi?
– Dobre pytanie, pewnie przez to, że wiele z tego z powrotem przegrywałem! Wydaje mi się, że tym zakresie zostałem dobrze wychowany przez rodziców. Są bardzo skromni, szczególnie mój tata, który zawsze myśli przede wszystkim o innych, zamiast o sobie. Chociaż miałem wiele dobrych wyników, miałem również bardzo złe okresy swojej pokerowej kariery… myślę, że okoliczności zmusiły mnie, aby twardo stąpać po ziemi. Bywało ciężko, a ja popełniałem wiele błędów.
Dla mnie było to ryzyko wkalkulowane w karierę, bo te okoliczności były dość unikalne i w ekstremalnych sytuacjach grałem z małym kapitałem. Niektórzy ludzie uważają, że to, co robiłem z pieniędzmi było śmieszne, ale z mojej perspektywy niczego nie żałuję, bo w tamtym czasie miało to dla mnie sens, chociaż kończyło się wiele razy odbudowaniem kapitału.
Moje zarządzanie bankrollem było wiele razy problemem, ale powiem jeszcze raz, to było wzięte pod uwagę i nigdy nie czułem się jak degenerat – podejmowałem ryzyko i to czasem działało.
– Specjalizujesz się w grach mieszanych. Czemu je wybrałeś i którą grę lubisz najbardziej?
– Kiedy pierwszy raz zacząłem grać No Limit Holdem, grindowałem stawki 2/4 centy i cały czas przegrywałem mój 2-dolarowy kapitał, miałem tego trochę dość i zacząłem próbować Studa Hi/Lo, decydując się na granie każdych trzech niskich kart i szybko przyniosło to efekty. Naprawdę podobał mi się Stud.
Nigdy nie podobało mi się specjalizowanie w jednej odmianie. To chyba moja osobowość powodowała, że grałem wszystkie gry. Podobnie jest z golfem. Chociaż jestem naprawdę beznadziejnym golfistą, zawsze staram się mieć możliwość zagrania wszystkich dołków, to większa zabawa.
– Co popchnęło cię do gry w turniejach live, skoro pewnie łatwiej było grindować z domu?
– Lubię wychodzić z domu i spotykać się z ludźmi, siedzenie w domowej izolacji jest dla mnie problemem. Nagle okazało się, że turniejów live gram coraz więcej i więcej, a tam możesz zgarnąć większą kasę niż w sieci, a więc z finansowej strony jest sens uczestnictwa w nich.
Druga część wywiadu już wkrótce na Pokertexas!