Co słychać u Jake'a Cody'ego? Ostatnimi czasy o najmłodszym zdobywcy Triple Crown zrobiło się nieco ciszej, co zmienić postanowił Lee Davy z portalu CalvinAyre.
– Gram dużo cashówek na żywo w Londynie – odpowiedział Cody na pytanie na temat jego obecnego zaangażowania w pokerowe rozgrywki. – W ostatnich trzech latach skupiłem się na grach cashowych. Minione lata spędziłem na grindowaniu w Macau, co jest zupełnie innym doświadczeniem. Wciąż gram również sporo turniejów w całej Wielkiej Brytanii. Tym, co kocham w pokerze na Wyspach jest to, że każdy każdego zna. Nawiązałem tu dzięki temu wiele przyjaźni.
Jake Cody, choć wciąż wygląda bardzo młodo, pierwsze kroki na pokerowym gruncie stawiał kawał czasu temu. Zaczął zresztą bardzo mocno – od zostania najmłodszym i najszybszym zdobywcą Triple Crown w historii, wskakując tym samym do absolutnej czołówki brytyjskiego pokera.
– Myślę, że nie było w tym zbiegu okoliczności. W pewnym momencie nasza grupa znalazła się w gronie najlepszych – wspomina Cody. – Był to czas, kiedy zgrana grupa podzieliła się pomysłami i przekazała sobie nawzajem kierunek nauki. Kiedy każdy zaczyna grać coraz wyżej, jest to zaraźliwe i każdy ma u każdego udziały. To było czymś w rodzaju tego, co teraz robią Niemcy, ale na mniejszą skalę.
Temat porównania metod szkoleniowych Brytyjczyków i Niemców stał się kierunkiem dalszych pytań w wywiadzie. Cody co prawda widzi pewne podobieństwa, jednak różnic również nie brakuje.
– Ja osobiście mam dwie osobowości. Mam tryb całkowitego skupienia się na pracy, której oddaję się bez reszty. Mam również stronę, która sprawia, że chcę spotkać się z moimi kumplami i się pośmiać. Być może w przeszłości brytyjscy gracze byli bardziej skłonni do śmiechu, ale to część naszej kultury. Powiedziałbym, że najlepsi brytyjscy gracze są tak samo profesjonalni jak Niemcy, ale większość z nich skłania się właśnie w tę drugą stronę. Dlatego tak wielu w ostatnich latach wypadło z obiegu.
Jake Cody – Mam inny pogląd na to, kim są najlepsi pokerzyści na świecie
Po nieco pesymistycznie brzmiącej wypowiedzi Cody pośpiesznie wspomniał o zawodnikach, którzy na pokerowym poletku radzą sobie doskonale, choć próżno szukać ich w nagłówkach newsów. Mowa o grupie, która solidnie grinduje w dalekiej Azji.
– W Makau wielu najlepszych graczy to właśnie Brytyjczycy. JP Kelly, Tom MacDonald, Matt Moss, Andrew Moseley. To ludzie, którzy nie chcą być medialni i zachowują swoją prywatność dla siebie. Tom jest chyba moim najlepszym pokerowym przyjacielem. Ja uwielbiam medialną część pokera, lubię przyciągać uwagę i być znanym graczem. On natomiast chciałby, aby nikt nie wiedział, kim jest. To dwa zupełnie inne pokerowe światy.
Lee Davy nie mógł sobie odmówić zapytania Cody'ego o sytuację, której świadkiem był w Las Vegas. Zgodnie z jego relacją, jeden z brytyjskich profesjonalistów rozglądając się wokół siebie nazywał niemalże każdego innego zawodnika fishem.
– To zabawna cecha pokera – bardzo konkurencyjne środowisko. Przyjaźnię się z większością uczestników touru i spędzam czas z większością członków różnych grup. Każda z nich sądzi, że pozostałe grupy są fatalne. Choć wszystkich ich łączy pokera, każdy myśli, że jest lepszy od kogokolwiek innego.
Jake został również zapytany o podejście do turniejów z wysokim wpisowym, od których raczej stroni. Okazuje się, że za tą decyzją kryją się względy zdroworozsądkowe.
– Zdecydowałem się nie grać w tych turniejach, ponieważ mam córkę. Chciałem ugruntować dla niej swój bankroll. Nie chciałem grać turniejów z wysoką wariancją przeciwko najlepszym graczom na świecie. Moje ego pchało mnie w kierunku tych turniejów, ale jestem szczęśliwy i pewny siebie na tyle, że nie muszę tego robić. Ponadto bardzo dużo grałem w Makau, przez co mój pogląd na to, kim są najlepsi zawodnicy na świecie nieco się zmienił i jest zupełnie różny od ogólnych opinii ludzi.