Jonathan Little, popularny coach, a przy okazji znakomity pokerzysta, analizuje rozdanie, w którym uczestniczył przy okazji gry cashowej w kalifornijskim kasynie Stones Gambling Hall. Pokazuje ono, że przeciwko niektórym graczom trzeba czasem spasować nawet silną rękę. Zapraszamy!
Kiedy oglądałem cashówki rozgrywane w Gambling Hall na streamach, zaobserwowałem, że wielu graczy uwielbiało wręcz oglądać flopa, ale jeśli na środku stołu pojawiała się spora suma pieniędzy, zazwyczaj oznaczało to po prostu bardzo mocne ręce. Michael Loncar, z którym miałem okazję komentować jeden ze wspomnianych streamów, zauważył pewną interesującą rzecz – to, że ktoś gra luźno i agresywnie we wczesnych rundach zakładów, wcale nie oznacza, że tak samo gra w rundach późniejszych bądź gdy w puli pojawi się mnóstwo pieniędzy.
Miałem przyjemność zagrać w cashówce „Veronica and Friends” (stawki 1$/3$), której gospodarzem była Veronica Brill. Powiedzieć, że gra była dzika i szalona, to nic nie powiedzieć. Nie brakowało straddli (nawet do 200$), a większość graczy z przyjemnością dokładało się do puli, by zobaczyć flopa. Jednak uwaga Loncara sprawdzała się również tutaj – kiedy w puli znajdowało się dużo pieniędzy (szczególnie na turnie i riverze), agresor trzymał najczęściej nutsy. Niestety, jakoś nie mogłem się do tego przekonać. Przegrałem jedną z największych pul tej sesji, kiedy jeden z graczy podbił z wczesnej pozycji do 50$ (po wcześniejszym straddlu w wysokości 10$), inny sprawdził, a ja zagrałem 3-beta z big blinda za 250$ (stack efektywny 2.500$). Trzymałem AJ.
Nie mam nic przeciwko 3-betowaniu z AJ, nawet bez pozycji, gdy spodziewam się, że rywale mogą sprawdzić z wieloma słabszymi rękoma. Jak już powiedziałem, nikt tam nie lubił pasować przed flopem.
Fold nie wchodził w grę. Czy aby na pewno?
Sprawdził jedynie gracz z wczesnej pozycji. Na flopie spadły JT8. Zabetowałem za 350$ do puli 530$, a przeciwnik zagrał niemal natychmiastowego min-raisa do 700$.
Choć w normalnych okolicznościach fold nie wchodziłby tu w grę – mam wszak top parę na skoordynowanym boardzie – to jeśli rywal raisuje głównie z rękoma, które postrzega jako efektywne nutsy, powinienem jednak spasować. Przegrywam bowiem z większością jego zakresu. Pomyślałem jednak, że rywal „powinien” mieć choć kilka drawów lub może grać w ten sposób z QJ.
Zdecydowałem się na sprawdzenie. Na turnie spadła 8. Zaczekałem, a przeciwnik zagrał all-ina za 1.500$. Sprawdziłem z dużą pewnością siebie.
Ósemka na turnie to dla mnie przyzwoita karta – z wszelkimi setami i tak już przegrywałem, a nie spodziewałem się, by rywal raisował flopa z losową ósemkę. W dodatku drawy i gorsze top pary nie umocniły swojej siły. Dlatego nie potrafiłem spasować.
Przeciwnik po moim natychmiastowym sprawdzeniu nie wyglądał na specjalnie zadowolonego, ale pokazał Q9 i wygrał pokaźną pulę.
Zatem w czym tkwił mój błąd? Jak już powiedziałem – nie mam nic przeciwko 3-betowaniu mojej ręki dla czystej wartości przed flopem, ale gdy mój bet na flopie zostaje przebity, powinienem przynajmniej zastanowić się nad foldem. W przeszłości nie spasowałbym w tym przypadku za nic w świecie, ale jeśli rywale po prostu nie blefują wystarczająco często bądź nie przeceniają wartości swoich rąk, powinienem znaleźć w sobie pokłady dyscypliny i spasować.