inspired by the beast

4

Siemano!

Od blisko 2,5 roku nie napisałem tu ani słowa.

jak wiecie, po pokerowej ‘torbie’ (czytaj busto) mało kto jest skory, do uzewnętrzniania się szerszemu gronu, odnośnie swoich życiowych porażek.

Po zbustowaniu rolla w (miesiącu kwiecień 2012) postanowiłem zrobić sobie przerwę.

Poznałem dziewczynę, poszedłem na studia, ogólnie rzecz biorąc korzystałem z uroków życia ‘niepokerzysty’. Parokrotnie depozytowalem jakieś drobniaki, grając głownie low-mid stakesowe MTT. Ale jak pewnie większość z was wie, ‘niedzielni gracze’ to najczęściej idealny przeciwnik, na jakiego czeka masa pokerowych zawodowców i półzawodowców. 🙂

Wszystko co dobre, jednak szybko się kończy. Studia mi się przeżarły, balowanie znudziło, przez głowę zaczęły przechodzić ambitniejsze cele. Portfel świecił pustkami (żeby nie powiedzieć że pieniędzy miałem jak na lekarstwo – co w dzisiejszych czasach nie jest chyba najtrafniejszym porównaniem).

Życie zmusiło mnie więc do emigracji. Przybyłem, zobaczyłem, zwyciężyłem – czego najlepszym dowodem jest fakt, iż przez mniej więcej rok żaden Szkot nie zmusił mnie do latania w kraciastej kiecce 😀 Mieszkam teraz w mało malowniczej, portowej miejscowości, nieopodal koła podbiegunowego północnego – Aberdeen.  Spokojnie pracuję w Restauracji hotelowej, zarabiam pieniądze które wystarczają mi na skromną egzystencję. Dokładnie wczoraj wróciłem z blisko 3 miesięcznego urlopu, i chyba poprzewracało mi się w głowie.

Już tłumaczę o co mi chodzi.

W trakcie ostatnich dwóch lat, starałem się regularnie oglądać większość pokerowych relacji, z dużych europejskich i światowych Eventów, jak EPT, WSOP, WPT, Premier Poker League,  WCOOP, SCOOP, TCOOP etc. etc. Nigdy nie zaprzeczałem, że moja miłość do pokera nie zgasła, i wciąż płonie.

Jestem cały czas na bieżąco nieomalże we wszystkich dziedzinach, od turniejowego pokera zaczynając (gdzie oczywiście bije pokłony w kierunku sosicka, dadowca, pyszałka, Dominika Pańki, CuAta, Tegasa etc.) poprzez moje ukochane HU SNG, z iJustGamblem, zapolem i całą resztą którą podziwiam i dopinguję całym sercem, na wysokich grach cashowych kończąc. Cały czas z nieopisanym zainteresowaniem śledzę wszystkie pokerowe wydarzenia, a moje serce jest coraz bardziej rozdarte, ze względu na to, że w nich nie uczestniczę.

A to co wydarzyło się ostatnio, po prostu zmasakrowało mój światopogląd.

Zakładam, że wszyscy z was za pewne słyszeli o bohaterze ostatniego roku Danie Colmanie?

Jeden z najlepszych (jeśli nie najlepszy) pokerzysta, wywodzący się rodem najczystszej formy pokera jaką jest Heads Up, w tym roku zarobił tylko w tym roku 20 grubych baniek!

EPT Grand Final Monte Carlo, Heads Upowy turniej na WSOP, EPT Barcelona, The Big One for One Drop, i ostatni sukces  na Seminole Hard Rock Open Poker Tour. Robi wrażenie.

Nawet pomijając wręcz nieprawdopodobne sukcesy live, i skupiając się tylko na grach online,

mrGR33N13 (czyt. Mister Grini) szlifuje wykres szybujący wprost do gwiazd, będąc prawdopodobnie najlepszym graczem na świecie w odmianie HU SNG Hiper Turbo i miażdżąc najwyższe gry online dostępne w ścieci jakimi są 1000$.

Jednak i to nie jest dla mnie wymiernikiem jego wyjątkowości.

Dla mnie rzeczą najbardziej motywującą i rozsadzającą mój mózg od środka jest fakt, iż Greenie po czarnym piątku zmuszony został do zwykłej pracy, jaką wykonuje każdy pospolity zjadacz chleba!

Jeszcze przed czarnym piątkiem, był on jednym z najlepszych graczy w odmianie HU na najwyższych stawkach dostępnych na FTP, i 15.04.2011 stracił cały Bankrolla, i został z przysłowiową ręką w nocniku.

Możecie sobie wyobrazić sytuację, w której jednego dnia jesteście milionerami, a następnego siedzicie w smażalni burgerów, i przez rok przewracacie kotlety? Jak dla mnie jest to sprawa wręcz niewyobrażalna.

I gościu się z tego wybił! Wrócił na szczyt live i online, a na dziś dzień bez owijania w bawełnę można powiedzieć, że zasłużył na miano pokerowego boga.

Tak więc zainspirowany Colmanem, postanowiłem przełamać swoją pokerową ciszę.

Jestem tak bardzo zazdrosny, o te 20 baniek, bo przecież na dobrą sprawę, to mógłby być każdy z nas. To tylko potwierdza, że czynnik losowy (tak jak w tym przypadku afera z full tiltem, moim bustem, czy przegranym flipem na finałowym stoliku turnieju za 3$ ) nie powinien wpływać na nasze decyzje, nasz humor, czy rezygnacje z czegoś co kochamy.

Chciałbym udowodnić sobie, że też potrafię podnieść się z chwilowego dołka, i mogę dalej rozwijać się w tym kierunku, bo przecież w pewnym stopniu jest to pasja i marzenie, a jak wiadomo kto nie ma marzeń, ten nie żyje.

Dlatego też założyłem sobie challenge, bez dużego obciążenia finansowego.

Jutro skoro świt złożę depozyt na 50£, co w przybliżeniu da mi 77$ czyli 11 BI na 7 J

Lubię cyfrę siedem. Może ten zabobon w jakiś sposób pomoże mi zrealizować pierwszy krok mojego wyzwania jakim jest 777 dolarów J

Gram gry turbo. 1 stolik (do momentu osiągnięcia 30BI) czas -> do 15 listopada (moich urodzin).

Docelowo w drabince umieściłem 20 000 000 w rok jak Colman. Ale dwoma też się zadowolę J

Życzcie mi szczęścia. Albo chociaż braku pecha!

GL on ur tables!

Poprzedni artykułFifty, EPT
Następny artykułWPT Cypr dzień 2: Antonio Buonanno liderem

4 KOMENTARZE

  1. @biscuit – to taka trochę gra slow, bo miałem na myśli najlepszych i bestie, bo the beast to pseudonim Colemana 😉 fajnie ze zauważyłeś

    @bmw994 – dzieki dzięki 😉 ale trochę za późno, bo już czekam na reload 😉

  2. Colman faktycznie kreci teraz niewiarygodne wyniki, najlepsze jest to że nie za bardzo ma zamiar zwalniac tempo. A co do gierki, graj chłopie, cięzko pracuj a napewno bedzie Ci dane. Miejmy nadzieje ze bedziesz kolejnym przykładem na to ze wariancja wariancją ale poker to gra umiejetnosci. Czy to pokerze czy w sporcie wazne zebys miał jakas motywacje bo to ona m.in bedzie Cie podnosic po porazkach. Do dzieła! GL!

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.