Greg Raymer – Zdaniem mistrza

2

Greg "Fossilman" Raymer to postać doskonale znana, były pokerowy mistrz świata, a obecnie prawdziwy ambasador pokera, który podróżuje po całym świecie nie tylko aby grać, ale również w celu popularyzacji pokera. 

Osoba Grega Raymera jest również interesująca, ponieważ jest on aktywnym uczestnikiem wszystkich zmian jakie zaszły w pokerze na przestrzeni ostatnich lat. Wygrał on pierwszy Main Event WSOP w erze po "Moneymakerze" i na własne oczy, od środka widział pokerowy boom, zmiany prawne w Ameryce, gdzie zresztą samemu aktywnie walczy o pełną legalizację pokera online, był też świadkiem napływu nowej fali, młodych agresywnych graczy wywodzących się z gry internetowej. Te wszystkie tematy i wiele innych poruszone zostały przez dziennikarzy Cardplayer.com w bardzo interesującej rozmowie z byłym mistrzem świata. 

Życie po wygranej

Na pytanie o to jakie zmiany w jego życiu przyniósł triumf w Main Evencie WSOP w 2004 roku Raymer odpowiada w najprostszy możliwy sposób "Odpowiedź jest jasna, zamiast być pełnoetatowym prawnikiem od patentów i na pół gwizdka zajmować się pokerem zostałem pełnoetatowym zawodowym pokerzystą. To była bardzo łatwa decyzja, PokerStars zaoferował mi po prostu więcej pieniędzy za ich reprezentowanie niż moja firma płaciła za pisanie aplikacji patentowych". 

Po tej decyzji życie Raymera zmieniło się całkowicie, zamiast siedzieć w domu i chodzić do biura rozpoczął on pokerową podróż po całym świecie. Poker dynamicznie się rozwijał i Raymer jako reprezentant największego na świecie pokerroomu podróżował po całym świecie grając w pokera i popularyzując go. 

 Greg Raymer nie zapomniał jednak, że jego podstawowym obowiązkiem jako zawodowego pokerzysty jest odnoszenie sukcesów. W odróżnieniu od niektórych wcześniejszych, czy późniejszych mistrzów potrafił on potwierdzić swoją klasę kolejnymi sukcesami. Rok po swoim sukcesie broniąc tytułu zajął 25 miejsce w Main Evencie WSOP i do dzisiaj jest mistrzem, któremu we współczesnej erze pokera zabrakło najmniej do obrony tytułu mistrza świata. Do tego Raymer dołożył pięć stołów finałowych w turniejach WSOP, w tym 3 miejsce w zeszłorocznym turnieju z wpisowym $40,000. 

Raymer chce zmian

Chociaż mogłoby się wydawać, że życie Raymera to prawdziwa, pokerowa bajka to jednak jest sporo istotnych jego elementów, które "Fossilman" chciałby zmienić.

 Największym minusem bycia pokerowym pro i reprezentowania PokerStars jest konieczność ciągłego podróżowania. "Zamiast siedzieć w domu i spędzać większość czasu z żoną i córką, podróżuję po całym świecie i przez 7 miesięcy w roku nie ma mnie w domu". mówi Raymer. Właśnie tęsknota za żoną i córką jest tym co najbardziej dokucza Raymerowi. Niezbyt często udaje mu się zabierać je ze sobą na wyjazdy i w zasadzie tylko podczas WSOP oraz PCA na Bahamach spędzają czas razem. "To i tak oznacza, że przez pół roku ich nie widzę" dodaje Raymer.

Greg Raymer ma już dokładny plan jak to zmienić. Jak mówi "Plan polega na tym, aby wygrać kilka bransoletek, powtórzyć sukces w Mai Evencie i podczas renegocjacji kontraktu z PokerStars powiem – będę jeździł tam gdzie będę chciał i kiedy będę chciał. Jeśli pojadę na jakiś turniej to powinniście się cieszyć, jeśli nie to Wasz problem".  

Jednak już bardziej poważnie Raymer liczy, że wraz z powstaniem nowego pokerowego touru pod marką PokerStars – NAPT stanie się on bardziej ambasadorem pokera w Stanach Zjednoczonych niż na całym świecie i będzie jeździł głównie na turnieje w USA co pozwoli mu spędzać więcej czasu z rodziną. 

Poker dzisiaj 

 Raymer w odróżnieniu od niektórych graczy starszej generacji w pełni docenia klasę i umiejętności młodych, internetowych "agresorów". Zwraca uwagę na analizy jakie przeprowadzają ci gracze i jak dobrze wpływa to na podnoszenie poziomu pokerzystów. "My gracze live w ostatnich 6 latach poczyniliśmy olbrzymi postęp. To wszystko dlatego, że musimy starać się z całych sił, aby dotrzymać kroku internetowym pokerzystom". Raymer uważa, że jest on w tej chwili jakieś 50% lepszym graczem niż był w 2004 roku, jest jednak jeden problem "Przeciwnicy, dzisiaj są oni o jakieś 200% lepsi niż byli kilka lat temu".

Dzisiaj stwierdzenie internetowy pokerzysta najczęściej oznacza bardzo dobrego gracza, Raymer przypomina jednak nie tak odległe czasy, kiedy gracze z internetu prezentowali się fatalnie. "W 2004 roku, gracze tacy jak ja i inni pokerzyści live żartowaliśmy sobie z internetowych pokerzystów, byli tak bardzo źli! Byli absurdalnie agresywni, dzisiaj mówi się, że gracze live są za mało agresywni, ale wtedy internetowi poszli za bardzo w drugą stronę. Mieliśmy dużo zabawy patrząc na to jak słabi byli wtedy". "Fossilman" dodaje jednak, że te czasu bezpowrotnie minęły i dzisiaj "Dobrzy gracze internetowi są lepsi od dobrych graczy live". 

Pragnienie zwycięstwa

To co motywuje Raymera do ciągłej gry w turniejach to pragnienie kolejnych zwycięstw. Chociaż wygrał on 5,000,000 USD w 2004 roku, a później dołożył do tego blisko $2,000,000 w kolejnych wygranych to nadal nie czuje się wypalonym graczem. "Wygrywając turniej masz uczucie spełnienia. Pokonałem wszystkich, jestem mistrzem, jestem najlepszy, jestem zwycięzcą, jestem gladiatorem" – tak Raymer podsumowuje swoje uczucia po pokerowym sukcesie. Z tego też powodu chęć odnoszenia zwycięstw, chęć zdobycia kolejnej bransoletki jest dla "Fossilmana" zdecydowanie ważniejsza od finansowych profitów jakie wiążą się z takim sukcesem. 

Na podstawie: "World Series of Poker Champion’s Perspective — Greg Raymer", www.cardplayer.com

Poprzedni artykułZakręcony gracz na WSOP przyczyną dużej kontrowersji
Następny artykułTony nagród w promocji „Card Rush XL” na PartyPoker

2 KOMENTARZE

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.