„Girafganger7” to jeden z najlepszych pokerzystów turniejowych online na świecie. W interesującej rozmowie z portalem PocketFives przyznał, że gra przy wirtualnych stołach nadal może przynosić spory dochód, a poker online to miejsce, w którym dobra zabawa idzie pod ręką z dochodem.
Bert Stevens, belgijski pokerzysta znany jako „Girafganger7”, to stały bywalec turniejowej sceny online. Uważany jest za jednego z faworytów każdego turnieju, do którego przystąpi. W 2018 roku niemal bez przerwy zajmuje miejsce w pierwszej dwudziestce rankingów prowadzonych przez portal PocketFives.
Przekroczyć granicę 10.000.000$
Jednak – jak to zwykle bywa – jego pokerowe początki nie należały do najłatwiejszych. W pierwszych latach radził sobie niespecjalnie, często po prostu „klikając w różne guziki”. Wszystko zmieniło się wraz z dołączeniem „Girafgangera7” do pokerowej stajni i rozpoczęciem współpracy z profesjonalnym trenerem. Belg twierdzi, że korzystając z ogromu wiedzy dostępnej online, a także ciężko pracując nad swoją grą, pokerowy sen nadal dostępny jest dla praktycznie każdego.
– [Pokerowy sen] jest po prostu nieco mniejszy. Nie wygrasz raczej miliona każdego roku, ale wciąż możesz zarabiać więcej, niż w „normalnej” pracy. Poza tym to świetna zabawa. Jeśli posiadasz dobrą pracę, nie polecałbym rezygnowania z niej i spróbowania pokera online. Jeśli jednak dopiero co uzyskałeś swój dyplom i chcesz spróbować swoich sił, myślę, że to całkiem wykonalna i opłacalna rzecz – tłumaczy pokerzysta. – W turniejach online nadal można sobie poradzić, ponieważ nie brakuje dobrych informacji. To naprawdę nie jest aż tak trudne, właściwie każdy może to zrobić. Wymaga to po prostu pracy i grindu, tak, aby zniwelować wariancję.
„Giraf” wie, co mówi. Sam bardzo ciężko pracował i potwierdzają to osiągane przez niego rezultaty. Bardzo szybko zbliża się do granicy 7.000.000$ wygranych w turniejach online, a obecnie zajmuje 15. miejsce w rankingu najlepszych graczy na świecie. We wrześniu sięgnął po tytuł w jednym z eventów festiwalu WCOOP (106.000$), a w całym miesiącu wygrał ponad 400.000$.
Choć pokerzysta przyznaje, że osiąganie kolejnych finansowych kamieni milowych nie jest jego priorytetem, nie miałby nic przeciwko powrotowi na pierwsze miejsce światowego rankingu
– Chciałbym znowu być numerem jeden. Jeśli dalej będę grał, prędzej czy później przekroczę granicę 10.000.000$. Jednak ważniejszy jest dla mnie sam profit, a nie łączne wygrane.
Magiczna wiosna
Znacząca część jego zarobków pochodzi z pierwszej połowy 2017 roku. Początek był jeszcze dość powolny, ale w kwietniu zajął piąte miejsce w urodzinowym Sunday Million, za co zgarnął 292.000$. Potem nadeszła wiosna, o której „Giraf” nie zapomni prawdopodobnie nigdy. Zaczęło się od dwóch pięciocyfrowych wyników, a potem był kolejny – wygrał 72.567$ za dziesiąte miejsce w Main Evencie Spring Championship z wpisowym 10.000$. Punktem kulminacyjnym był jednak jego występ w NLHE Phase Tournament, będącym częścią festiwalu SCOOP. Pod koniec turnieju mieszkający w Londynie pokerzysta był częścią 5-osobowego dealu, który przyniósł mu zarobek rzędu 745.000$. Co ciekawe, mniej zarobił nawet późniejszy zwycięzca eventu, Gordon „holla@yoboy” Vayo.
– Cały ten okres, całe sześć miesięcy, to było coś nieprawdopodobnego. Przydarzyło mi się coś, o czym marzy wielu pokerzystów – mówi Belg.
Ze wspomnianym turniejem wiąże się zresztą dość interesująca historia. Wspomniany przed momentem Gordon Vayo za zwycięstwo wygrał 692.460$, ale cała kwota… zniknęła z jego konta na PokerStars. Dlaczego? Ano dlatego, że – zdaniem PokerStars – Amerykanin złamał regulamin i grał w turnieju, przebywając na terenie Stanów Zjednoczonych i posługując się wirtualną siecią prywatną, tzw. VPN-em. Jak wiemy, Amerykanie nie mogą grać na PS. Vayo wytoczył platformie sprawę w sądzie i nadal walczy o odzyskanie zabranych pieniędzy.
– Gość, który pracował niegdyś w PokerStars, [Michael] Josem napisał do mnie na Twitterze, że w takich sprawach, gdy nie stwierdzono oczywistych oszustw, pieniądze idą na cele charytatywne – komentuje „Giraf”. – Nie miałbym z tym problemu, ale wolałbym oczywiście, żeby pieniądze zachował po prostu Gordon Vayo. Myślę, że to wszystko jest śmieszne. Wokół dzieje się wiele podejrzanych rzeczy, a PokerStars zajmuje się pokerzystą, który grał na swoim własnym koncie i potrafi, choć być może niekompletnie, udowodnić, że przebywał wówczas w Kanadzie. Według mnie to żałosne.
Pokerowy złoty środek
Nieco ponad rok temu „Giraf” przeniósł się do Londynu, aby samemu móc grać w pokera bardziej swobodnie. Nadal jest zawziętym grinderem, ale ostatnio próbuje nieco urozmaicić swoja karciana przygodę, wkraczając chociażby do świata pokerowych streamów.
– Robiłem to na potrzeby swojej grupy na Facebooku. Chciałem po prostu spróbować. Sprawia mi to przyjemność, ale nie chcę zostać streamerem na Twitchu – to wymaga zdecydowanie za dużo ciężkiej pracy – mówi Belg. – Nie jestem w stu procentach pewny, czy nadal będę streamował. Chciałbym, ale – jak już mówiłem – to wymaga dużo pracy. Jeśli już coś robię, chcę, żeby efekt finalny był przyzwoity. Chcę, żeby ludzie dobrze się przy tym bawili, więc musiałbym zabrać się za to z pełną powagą.
„Giraf” powtarza, że poker online to wciąż świat, w którym zabawa może iść pod rękę z dochodami.
– Chcę dalej to robić, ponieważ poker online wciąż jest opłacalny. Przez moment, przed wybuchem Black Friday, wszyscy byli szalonymi gamblerami, „degeneratami”, którzy wydawali całe pieniądze na kokę i dziwki. Potem każdy zaczął nagle uprawiać jogę, zdrowo się odżywiać i robić nudne, poważne rzeczy. Myślę, że istnieje coś takiego jak złoty środek, dzięki któremu możesz po prostu cieszyć się grą w pokera online. Tak po prostu. Uważam, że ludzie zapominają, iż poker to doskonała rozrywka. To w końcu gra.
Choć „Giraf” uwielbia pokera, jego cele nie mają wiele wspólnego z grą. Od lat on i jego dziewczyna zajmują się w Belgii zwierzętami hodowlanymi. Swój czas dzieli pomiędzy Wielką Brytanię a Belgię właśnie.
– Moim celem jest posiadanie własnego schroniska dla zwierząt. Głównie dla zwierząt hodowlanych, ale również porzuconych psów – mówi. I dodaje, że bynajmniej nie zamierza rezygnować z dalszego pokerowego grindingu. – Po prostu chcę robić coś rozrywkowego. Próbuję różnych rzeczy. Zobaczymy, gdzie mnie to zaprowadzi.