EPT Kopenhaga oczami Hajjera – cz.III

14

Dzisiaj ostatnia część relacji Jerzego Hajjera z jego pierwszej wizyty na turnieju European Poker Tour w Kopenhadze. A już za tydzień Hajjer będzie walczył przy pokerowych stolikach podczas EPT Warszawa.

Piątek to dzień, w którym na placu boju pozostali tylko ci, którzy muszą się martwić ile dolarów zabiorą do domu. Pomimo mojego altruistycznego nastawienia do życia wcale im nie współczuję.

Rano spotyka mnie nieciekawa wiadomość ? Góral ma smutek w rodzinie i odlatuje do kraju (za dużo bad beatów na jeden wyjazd).

Ceremonie śniadaniowe pominę, chociaż udało mi się przemycić dwa gotowane jajka ? będzie suta kolacja. Nawiązałem znajomość z pokojową. Oczywiście 140 cm wzrostu ale tyle w niej radości. Machamy sobie rękami przy każdej okazji (to gesty sympatii ? oczywiście ma ona świadomość, że jestem niemowa). Uparła się sprzątać mój pokój ale mój upór był większy ? w końcu udało się jej wymienić w moim pokoju ścierkę do podłogi (ładniejsza od mojego ręcznika).

Godzina 14:00 idę oglądać walkę o wejście to FT. Niespodzianka ? delikwentów takich jak ja na salę pokerową nie wpuszczają (nie wiem dlaczego i nie ma kogo zapytać).

Mimo wszystko dostaję się na pole walki (z miną VIPa i obszerną gestykulacją rąk przedzieram się przez gąszcz ochroniarzy).

Pięć stolików a przy nich niestety Kloszard i Niedomyty. Karty dalej ich lubią, Kloszard z jakimś 5 5 atakuje KK i wygrywa. Daje sobie z nimi spokój idę oglądać stół TV.

Cudo absolutne ? oświetlenie niebiesko-białe, monitory, panele ? obraz full HD, kamery TV jak z kosmosu, obsługa jak u Prezydenta (oczywiście USA), laski dla dziadka nieosiągalne.

Sprzęt elektroniczny i TV dostarczony do Kopenhagi trzema TIRami.

Dwa dni ustawiano stół finałowy ale za to efekt nieprawdopodobny. Warto było przyjechać do Kopenhagi, żeby zobaczyć ten rozmach i bajkowe widoki.

Prowadzący to wyjątkowy przystojniak ale trochę mu brakuje do naszego pokerowego przystojniaka Kielbaxa (jak Alain Delon w czasach swojej świetności).

Spotykam Kielbaxa i ManYaca w kuluarach imprezy, rozmawiamy o wysokich wygranych i co z nimi potem robić. Jeden z nich ma świetny pomysł ? po wygraniu można wykupić obywatelstwo w Monaco (tylko milion dolarów) i problemy podatkowe z głowy.

Przy mnie o laskach nikt nie rozmawia (może to do pokera nie pasuje) prawdą jest, że tu ich jak na lekarstwo. Kilka kuso ubranych kręciło się pomiędzy stolikami ale grający nie zwracali na nie uwagi. Sam nie wiem albo poker jest lepszy od seksu albo na sali większość gejów.

Śmiertelnie znudzony opuszczam pokerowe towarzystwo. Z daleka widzę jeszcze jak na stoliku cashowym Kielbax i ManYac wzięli w kleszcze mojego przeciwnika ( nr 5 ) z pierwszego dnia ? marzę żeby go oskubali ( ma przecież moje pieniądze ).

Sobota FT. Kompletna nuda. Jedyna rozrywka dla dużej publiczności to spacery po podium i ciągłe mruczenie Kloszarda i częste ?him sara bim? Niedomytego. Nie czekam do końca.

Tomson pomaga mi w recepcji w rozmowie na temat godziny opuszczenia hotelu. Wypertraktował, że mogę opuścić hotel o godz. 15:00 (odlot samolotu o 21:00).

Niedziela 15:00 opuszczam hotel (w recepcji mówię ..go home i wszystko jasne, jakiś rachunek 360 DKK…nie pytam za co no bo jak …płace i płacze).

Taksówkarz znajomy też w kolorze – airport terminal 3,

Wysiadam z taksówki daję napiwek (pisało w przewodniku, że bardzo je lubią) przechodzę przez kręcące się w kółko wrota i zaczyna się zabawa.

Port lotniczy w Gdańsku to dla mnie olbrzym w którym prawie się pogubiłem ale w stosunku do terminala 3 (a jest ich 6) w Kopenhadze to jak pudełko zapałek wrzucone do stodoły.

Monitorów telewizyjnych więcej niż w mega supermakecie. Na każdym lista odlotów, o tej samej godzinie odlatuje po trzy samoloty. Wypisane na monitorach kolejne 50 odlotów ? mojego do Gdańska jeszcze nie ma. Oglądam stanowiska odpraw biletowych ? check-in.

Stanowisk 38. Kolejka ludzi z biletami i bagażami ustawiona w labiryncie ? kilkadziesiąt osób. Obserwuje kolejkę i stanowiska odpraw chcę wiedzieć jak się zachować jak nadejdzie moja kolej. Kręcę się po dworcu lotniczym i kątem oka zauważam, że kamery wędrują razem ze mną. Uwaga – zaraz wypadnie ktoś z paralizatorem.

Po dwóch bardzo szybkich godzinach na monitorach pojawia się godzina odlotu do Gdańska.

Jeszcze wcześniej wykapowałem którędy wchodzą odlatujący a którędy wychodzą przylatujący.

Przy okazji wymieniam często znaczące spojrzenia z Panią w moim wieku (domyśla się że mam coś z glacą)

Ale do odprawy podchodzę już jak stary wyjadacz i słowami yes i o key potwierdzam postawę światowca.

Trochę problemów z trafieniem do właściwej kolejki odprawy osobistej. Jakaś młódka mówi mi ten one i za nim poskładałem to w liczbę 11 trochę czasu minęło.

Strażnicy nie zauważyli we mnie zamachowca i potraktowali obojętnie.

Wcisnąłem pasek w spodnie otwierają się jakieś drzwi i….o Jezu zamiast na poczekalni odlotowej ląduję w krainie czarów. Za jednym pociągnięciem dziwnej rózgi ląduję w hiper hiper markecie.

Market szeroki na 50 metrów, długi chyba na 1000m po środku autostrada z drogich paneli podłogowych. Ludzi chyba kilka tysięcy a tłoku nie ma. Podróżnych nie widzę a przecież to lotnisko terminal 3. Można tu kupić wszystko, począwszy od coca coli aż do samochodów Ferrari i Porsche. Spaceruje przez godzinę, siadam pośrodku tego cuda na ławeczce wyściełanej drogim materiałem i kręci mi się głowa we wszystkie strony.

Jakieś laski, jakieś dziadki starsze nawet ode mnie. Samochody elektryczne posuwają w jedną i drugą stronę. Wszystko jest tylko nie widać żeby ktoś gdzieś chciał lecieć. W tym za przeproszeniem bałaganie od czasu do czasu umieszczone gdzieś pomiędzy luksusowymi towarami tabliczki z napisami Gate ABCD. Przy literach np. A cyfra 101…i tak co jakiś czas.

Kolejne dwie godziny mijają jak we śnie. Mieli rację ci, którzy wyznaczyli mi odlot z wielogodzinnym wyczekiwaniem. To był piękny serial fantastyczno-naukowy ? dziękuję.

Dalej było już prosto. Niewidomy trafiłby do samolotu bo po krętych olbrzymich korytarzach do celu prowadziły wskazówki bardzo wyraźne.

O godzinie 22:00 ląduję na maleństwie w Gdańsku już jako światowy człowiek.

Ktoś napisał w komentarzu, że na 3 EPT będę jechał jak do spożywczaka (prorok jakiś czy co?).

Na trzecie EPT będę leciał przez Frankfurt. Kopenhaga to podobno pudełko zapałek wrzucone do stodoły w porównaniu z Frankfurtem.

Turystyczno ? pokerowa przygoda dobiegła końca.

Czas na wnioski.

1. Mój wyjazd do Kopenhagi to przede wszystkim doskonała lekcja życia (szkoda, że tak późno)

2. Świat jest piękny ludzie dobrzy a rodacy (pokerzyści) wspaniali.

3. Turnieje pokerowe EPT ( tylko o takich mogę pisać ) to czysta loteria.

Wiedza pokerowa przydaje się tylko po to żeby nie doszło do kompromitacji. Chociaż jeżeli facet awansuje do listy płatnych po atakach z kartą xx (i to wielokrotnie). Atakuje cały czas duża grupa młodych ludzi i siłą rzeczy część z nich musi dojść do FT

4. Nie wyobrażam sobie, że tacy pokerzyści jak Gus Hansen czy Daniel Negreanu nie

umieją grać w pokera a wylatują z turnieju w ciągu godziny. A tacy jak Kloszard wygrywają cały turniej.

5. Polaków startowało w EPT 3 i pół czyli szanse na zwycięstwo jak 1 : 150.

6. Samych Hansenów na liście było 12 i też nie wygrali.

7. Góral grał świetnie do czasu aż nie otrzymał AA a przecież wszyscy o takiej karcie śnią po nocach.

8. W turniejowym pokerze sens ma tylko świadomość, że nic nie ma sensu.

9. W dalszych startach w EPT zamierzam wykorzystać maksymalnie czas na walkę z upływającym czasem (tylko turystyka) bo dostać się w turnieju do kasy można tylko z bronią w ręku i kominiarką na głowie.

10. Ambicje pokerowe wkładam do szuflady a moja taktyka na następne turnieje to albo fold albo all in (innej opcji nie ma)

11. Moja żona po przeczytaniu I części z pobytu w Kopenhadze powiedziała, że szkoda jej było takiej sieroty jak ja. Po przeczytaniu II części stwierdziła, że wylazło ze mnie chamstwo i cwaniactwo (podobno wyglądało to jakbym wszystkie rozumy świata zjadł i wyraźnie boi się, że po Monte Carlo to już mnie nie zobaczy albo co gorsze nie pozna)

Ps. Mój kolega Kaziu na propozycję picia wódki odpowiadał niezmiennie: ?ja w ogóle nie piję…chyba, że sam albo w towarzystwie".

Liczę na to, że w Warszawie wypiję drinka z niepijącym ObywatelemG i rzadko pijącym J. Danielsem.

Jerzy "Hajjer"

Poprzedni artykułRozdania Górala – Gra sytuacyjna
Następny artykułSunday Million i Full Tilt Guarantee

14 KOMENTARZE

  1. “Po dwóch bardzo szybkich godzinach na monitorach pojawia się godzina odlotu do Gdańska.” Następnym razem radzę odprawić się od razu, nie czekając aż na monitorze pojawi się godzina odlotu. Szybciej trafi pan do tej ‘krainy czarów’:)

  2. Dopiero dzisiaj zapoznałem się z Pana nowym wpisem – nigdy chyba nie doczekam się jakiegoś nudnego i beznadziejnego wpisu o niczym ;)Bardzo fajna lektura. Wnioski są po prostu świetne, do 11 nasunęło mi się tak przy okazji powiedzenie mojego kolegi: “Ja piję tylko trzy razy w roku. Na urodziny, imieniny i kiedy jest okazja” :)Czekam na następne części 😉 11 EPT x dobra relacja = kolejne świetne lekturki

  3. “Świat jest piękny, ludzie dobrzy, a rodacy (pokerzyści) wspaniali.” Zajebiście urocza konkluzja! 🙂 Powodzenia w Reichu!

  4. to jest szansa ze Hajer bedzie mial swojego bloga? mnóstwo ludzi interesuje się “przygodami” tego pokerzysty, a i talent do pisania jest zdecydowanie ponadprzeciętny.

  5. Hajjer, oczywiście zapraszam na szklaneczkę szlachetnego JD! No i Obywatela również, a co tam! 🙂

  6. Hajjer rozumiem ze na EPT w Warszawie przyjedziesz zaopatrzony w kominiarke 🙂 Napisz do Gajowego, na pewno jedna ci podesle 😀

  7. fakt… jak się uzbiera relacji z całego sezonu to na książkę będzie. Rezerwuję sobie pierwszy wywiad po FT w Warszawie;-)

  8. Kolejny świetny tekst i tylko pomyślcie, że takich jeszcze będzie duuużo. Ja już proponuje szukać wydawcy !!

    W tym “odcinku” najbardziej powaliło mnie:

    “Sam nie wiem albo poker jest lepszy od seksu albo na sali większość gejów.”Teraz tylko czekamy na relacje z Warszawy 😉

  9. Za granie dzień w dzień przez 365 dni w Poker Ranking o 21 na Expekcie 🙂 “Turnieje pokerowe to czysta loteria” – Hehe widzę że nie tylko ja doszedłem do takich wniosków 🙂

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.