EPT i paru poważnych gości

2

Ostatni przystanek EPT na długo zapadnie w pamięci zarówno graczom jak i wszystkim sympatykom pokera. Nie stanie się tak dlatego, że była to największa impreza tej serii ze wszystkich rozgrywanych. Popularności i kolorytu rozgrywką w Barcelonie dodała dwójka graczy, graczy, którzy ścierając się w HU dali nam najciekawszy finał ostatnich lat, a może i najciekawszy finał ze wszystkich dotąd rozgrywanych w Main Evencie EPT. Nie zmieni tego krytyka lecąca na głowę Naszego gracza niemal z każdego zakątka dużego kraju w środku Europy z jeszcze większymi kompleksami. I choć wielu wylewa dzisiaj wiadro pomyj, a co niektórzy wstydzą się za polskiego reprezentanta, mimo, że sami nigdy takiego miana mieć nie będą, to nie zmieni to faktu, że Malec dał nam kilka godzin świetnej zabawy, a sobie dołożył kilka milionów na konto. Co ciekawe po raz kolejny stawiamy się w europejskim zaścianku. Fala nieprzejednanej krytyki wymierzona w Sebastiana jest dzięki Bogu jedynie Polską domeną. Nie liczę oczywiście Czechów, którzy nie lubią nas, nie z racji złego zachowania naszych turystów w ich kraju jak sądzą niektórzy, a z racji odwiecznego kompleksu niższości w stosunku do większego brata jaki często spotykany jest w rodzinie. Ów większy brat skarcił ich niemiłosiernie sięgając po swoje w roku 1938 i do dzisiaj nie mogą się z tym pogodzić. Inną rzeczą jest fakt, dodany tu na marginesie, że należne Polsce ziemie przez zrządzenie nieprzychylnego losu obecnie znajdują się w łapach bratniego okupanta.

Czas jednak wrócić do historii tak niezwykłej, iż przydomek nadany Sebastianowi ze względu, za pewne na budowę ciała i okulary jest jak najbardziej uzasadniony. Został on Harrym Potterem pokera, bo zaczarował finałowy stół i zaczarował pojedynek HU. Czy był to przemyślany plan jak zauważa w wywiadzie sam bohater, emocje jak sądzą niektórzy czy zadurza ilość alkoholu jak twierdzą inni, pewnie nigdy nie dowiem się w 100%. Jakie to jednak ma znaczenie? Poker to biznes rozrywkowy, na którym spora część graczy nieźle zarabia dzięki tym, którzy dobrze się bawią. Jednak jeśli chcemy aby poker nadal się rozwijała aby był ciągły napływ świeżej krwi, aby przybywało fanów i sympatyków to potrzeba nam takich finałów i potrzeba takich pojedynków.

Co było wyjątkowego w tym HU? Wszystko. Poczynając od dynamiki gry, poprzez sposób rozgrywania rozdań, a skończywszy na wielkich emocjach i częstych zwrotach akcji. Gracze podejmowali błyskawiczne decyzje, a dłuższe chwile zastanowienia dotyczyły jedynie naprawdę trudnych sytuacji. Potrafili również podjąć ryzyko wysoko sprawdzając lub blefując. Do tego doszło kilka ciekawych zwrotów akcji, powodujących, że raz bliżej zwycięstwa była Polak a raz Niemiec. Całkowicie wyjątkową sytuacją były ogromne emocje towarzyszące szczególnie jednemu zawodnikowi, które zwieńczone zostały łzami szczęścia. Czy naprawdę chcemy w pokerowym finałowym pojedynku oglądać dwóch gości, którzy w ciemnych okularach bez emocji podejmują kilkuminutowe decyzje? Na pewno dla wielu profesjonalistów mogłaby to być taktyczna gratka. Ale czy rzeczywiście jest to rozrywka dla publiki, której potrzebuje poker? Przecież takie HU niejednokrotnie oglądaliśmy, a gra w nich zdawała się ciągnąć w nieskończoność. Oczywiście, niekiedy ciekawe pojedynki były domeną tych poważnych gości przynoszących również dobrą dynamikę i ciekawe zwroty sytuacji. Nie da się jednak ukryć, że Sebastian zrobił przy stole show jakiego pokerowy świat dawno nie widział.

Chytry plan czy przemyślana strategia? Sam zawodnik twierdzi, że to drugie, choć większość widziała chłopaka targanego emocjami. Nie da się jednak ukryć nagłego charakteru przemiany jaka zaszła w zachowania Sebastiana w czasie przerwy. Przez cały stół finałowy polski zawodnik był skoncentrowany spokojny i opanowany. Nie wykazywał, żadnych oznak szaleństwa. Podobnie rzecz się miała na początku pojedynku HU. Problem jednak w tym, że właśnie ten początek w jego wykonaniu był bardzo mizerny. Wyraźnie odstawał od Niemca, który skutecznie wywierał na nim presję zgarniając kolejne pule. Sebastian musiał zmienić coś w swojej grze, a zmienił głównie w zachowaniu. Czy przyniosło to spodziewany efekt? Większość twierdzi, że nie, że Niemiec nic sobie z zachowania Polaka nie robił. Mi się jednak wydaje, że wręcz przeciwnie. Niemiec wyglądał na twardego jak skała, jak typowy profesjonalny pokerzysta, któremu zasady poker face nie są obce. Czy jednak wewnętrznie rzeczywiście taki był? Niektóre błędy przez niego popełnione w czasie finałowej rozgrywki mogą sugerować, że nie czuł się w pełni komfortowo w tym pojedynku. Nie zamierzam jednak odnosić się do strategii rozgrywania konkretnych rąk, bo ani nie jestem doświadczonym obserwatorem pokera, ani tym bardziej profesjonalnym graczem. Podchodzę jednak sceptycznie do niektórych pokerowych mistrzów, ujawniających się szczególnie mocno w komentarzach, sugerujących wyższość ich pokerowych umiejętności nad umiejętnościami Sebastiana. Mam jednak wątpliwości ile w swojej pokerowej karierze wygrali oni satelita do EPT lub innego dużego turnieju life? W ilu dużych turniejach life lub online zagrali? Nie mówiąc już nawet o zajściu na stół finałowy czy zwycięstwie, któremu zawsze towarzyszyć musi spora doza szczęścia.

Poprzedni artykułNeverending story – Sebastian Malec po raz kolejny pod lupą
Następny artykułPat Lyons triumfuje w WPT Legends of Poker

2 KOMENTARZE

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.