Kiedy już poznamy zawiłości pokerowej strategii, przeczytamy niezliczone artykuły dotyczące pokerowej sztuki, przeanalizujemy setki rozdań i uznamy, że jesteśmy graczem kompletnym siądziemy do kolejnej pokerowej sesji i…
Zaczniemy przegrywać buy-in za buy-inem, odpadać szybko z turniejów nie mając nawet szans na powalczenie o czołowe miejsca.
To oczywiście czarny scenariusz, który nie dotyczy wszystkich ale na pewno wiele osób odczuło go na sobie. Naszym problemem w tym momencie stanie się nasze ego i głębokie przekonanie o naszych wielkich umiejętnościach. Za winnych naszych porażek obarczymy tych okropnych fishów przy stole, którzy mają szczęście a przecież tak naprawdę nic nie wiedzą o pokerze bo to my jesteśmy najlepsi, najmądrzejsi i najsprytniejsi. Siądziemy więc do kolejnego turnieju i znowu to samo. I koło się zamyka.
Nasze ego może być naszym najgroźniejszym przeciwnikiem, z którym walka może okazać się bardzo trudna. Kilka miesięcy temu przeprowadzałem wywiad do Cardplayer Polska z bardzo dobrym graczem jakim jest Skaand i kilkakrotnie powtarzał on, że jedną z najważniejszych cech dobrego pokerzysty jest pokora. Z tym twierdzeniem zgadzam się w 100%. Jeśli siadamy do gry, nie mając żadnego szacunku dla naszych przeciwników, jeśli jesteśmy przekonani o własnej nieomylności to taka gra bardzo szybko i boleśnie dla nas się skończy.
Zapanowanie nad własnym ego może mieć zbawienny wpływ na naszą grę zarówno w krótkim okresie czasu jak i na dłuższym dystansie.
Zniszczyć go!!!
Siadamy do gry i okazuje się, że jednym z naszych rywali przy pokerowym stole jest osoba, której nie lubimy, która nas denerwuje albo może nawet wszyscy są nam obojętni ale w czasie rozgrywki jeden z graczy non-stop nas ogrywa, trafia szczęśliwe rivery, blefuje nas i jeszcze dorzuca złośliwe komentarze. W tym momencie wiele osób ogarnia trudne do zwalczenia pragnienie odegrania się na tym jednym konkretnym przeciwniku. Chcemy go zniszczyć, upokorzyć. Przestajemy zwracać uwagę na to co dzieje się na stole, na to jak grają inni gracze, całą uwagę skupiamy na tym jednym konkretnym "śmiertelnym wrogu". Sprawdzamy jego podbicia ze słabymi kartami chcąc go "trafić". Jak to się najczęściej kończy nie muszę chyba mówić.
Nasze podejście powinno być zupełnie inne. Grając w pokera nie gramy przeciwko jednemu konkretnemu graczowi (no chyba, że gramy heads-up). Nasza wygrana będzie tyle samo warta jeśli wygramy żetony od tego "złego" jak i od tego "dobrego". Skupiać powinniśmy się na obserwacji wszystkich graczy a nie na "polowaniu" na naszego "wroga". Pożytek z takiego podejścia będzie zarówno dla naszej gry jak i dla naszych nerwów.
Jestem najlepszy!!!
Kolejny objaw destrukcyjnej siły naszego ego to przekonanie, że jesteśmy najlepsi, wiemy już wszystko i możemy ograć każdego w każdej sytuacji. Siadając do gry z takim nastawieniem często będziemy sprawdzać podbicia z marginalnymi kartami, przekonani o własnej sile będziemy pewni, że i bez względu na to jak potoczy się rozgrywka będziemy w stanie naszymi "genialnymi" zagraniami zmusić przeciwnika do wyrzucenia swoich kart. Będziemy często i bezsensownie blefować, będzie brakowało nam spokojnej i realnej oceny sytuacji.
Z własnego doświadczenia wiem, że mnie takie głupie i zgubne przekonanie o własnej wielkości dopadało jeszcze kilka miesięcy temu, po prawie każdej większej wygranej czy to turniejowej, czy też jakiejś super udanej sesji cash. Następowało kilka dni podczas, których byłem tak bardzo pewny swojej przewagi nad innymi graczami, że sporą część wygranej oddawałem swoim pokerowym rywalom.
Musimy pamiętać, że poker jest grą, w której przeczytanie nawet stu książek, przeanalizowanie setek tysięcy rąk, czy też osiągnięcie rekordowej wygranej w turnieju nie oznacza, że już jesteśmy nieomylni. Nie ma graczy nieomylnych!!! Każdy z nas popełnia błędy, a wygrywa ten kto zdaje sobie z tego sprawę i popełni ich najmniej.
Grałem dobrze to inni mieli szczęście
Kolejnym negatywnym efektem naszego przekonania o własnej wielkości jest zastój w naszej pokerowej edukacji. Kiedy uznamy już, że gramy "najlepiej na świecie" i przestajemy dostrzegać własne błędy to każda analiza naszej gry zakończy się wnioskiem "Grałem dobrze, oni mieli farta". Jak łatwo się domyślić z tak głębokiej analizy ciężko nam będzie wyciągnąć konstruktywne wnioski na przyszłość. Tymczasem ZAWSZE, nawet jeśli mieliśmy super udany turniej, albo super udaną sesję cash, znajdziemy błędy w naszych zagraniach. ZAWSZE po dokładnej i uczciwej analizie naszej gry znajdziemy rozdania, które mogliśmy rozegrać lepiej. Zdając sobie sprawę z własnych słabości i podchodząc do swojej gry z pokorą zyskamy nie tylko większy spokój przy stoliku i lepsze jednostkowe wyniki, zyskamy również bardzo nam potrzebne wskazówki na przyszłość. Zauważymy co robimy źle i co możemy jeszcze poprawić w swojej grze
Na koniec muszę zaznaczyć, że wszystko powyższe co napisałem nie oznacza, że najlepszym graczem jest zahukany, nieśmiały, niepewny siebie gracz, który jest przekonany o wielkości innych graczy 🙂 Zawsze należy znaleźć ten złoty środek. Tak samo i w tym wypadku do gry powinniśmy siadać przekonani o własnych umiejętnościach, pewni siebie ale równocześnie zachowując pokorę i szacunek dla przeciwników. A po skończonej grze nie szukajmy tanich usprawiedliwień (nasz pech mało kogo obchodzi) ale szukajmy własnych błędów i niedoskonałości. Dzięki temu nasze wyniki będą dużo lepsze nasz pokerowy rozwój będzie przebiegał spokojnie bez niepotrzebnych upadków.
Odrazu po kilku zdaniach nasuneła mi się złota myśl: Większość pieniędzy, które zarabiamy w pokera, wcale nie znalazły się w naszej kieszeni za sprawą niezwykłych umiejętności ? są tam dzięki nieudolności naszych przeciwników.
Pozdro 🙂
true
Very good
to jeden z lepszych artykułów jaki przeczytałem. Gdzieś podświadomie zdawałem sobie z tego sprawę, ale inaczej jest o tym przeczytać. Muszę przyznać, że ten artykuł świetnie wyjaśnia przyczynę moich niepowodzeń. Chyba wprowadzę zasadę, że czytam go codziennie przed grą.
to prawda ..niestety
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.