Dzisiaj finał Main Eventu WSOP – Poznajcie uczestników!

5

Już w nocy będziemy ekscytować się pokerowym emocjami związanymi z WSOP.

David Benefield (Stany Zjednoczone)

Stack: 6 375 000

Kurs na wygraną: 15.0 (Unibet), 14.0 (William Hill)

Amerykanin David Benefield rozpocznie dzisiejszy stół finałowym WSOP z najmniejszym stackiem, chociaż istniała szansa, że to nie on, a Mark Newhouse będzie rozpoczynał finał jako short. Gdy w grze zostało 10 pokerzystów, Newhouse miał zaledwie 6 ciemnych, a Benefield trzy razy więcej żetonów. Mark zdołał się jednak podwoić, później wygrał jeszcze żetony re-raisem all-in i to Benefield wylądował na ostatniej pozycji. Wkrótce jednak J.C. Tran wyeliminował Mortensena, a więc pokerzysta był już pewny swojej gry w finale.

Co ciekawe, David rozpoczynał 7 dzień gry będąc ostatnim stackiem. Żaden z graczy w erze November Nine nie awansował na stół finałowy rozpoczynają najważniejszy dzień na ostatniej pozycji. Benefield mówi, że przez ostatnie parę dni turnieju jego stack nigdy nie wychodził ponad 25 ciemnych. Świadomość o możliwości eliminacji w każdym momencie, powodowała, że Benefield czuł się niezwykle zestresowany.

Historię rozpoczęcia swojej pokerowej kariery określa jako „standardową”. Mając 16 lat zobaczył film Rounders i zaczął z przyjaciółmi grać małe turnieje. Później przyszedł czas na książki Davida Sklansky'ego, a gdy miał 18 lat zrobił swój pierwszy depozyt. Wtedy nie mógł jeszcze wiedzieć, że jego ksywa („Raptor”) będzie parę lat później kojarzona z legendarnym graczem online. David początkowo grywał turnieje, ale po roku postanowił przejść na cashe. Zaczynał od stawek 3/6$, aby szybko wskoczyć na poziom 10/20$.

Podczas gdy większość jego kolegów postanowiła iść na studia, on chciał grać w pokera, co niekoniecznie podobało się jego rodzicom. Po paru miesiącach przekonali się jednak do jego nowej drogi życia – zobaczyli, że syn odnosi sukcesy.

Benefield grał pięć lat. Później nastąpiło coś w rodzaju wypalenia – zapowiedział, że kończy pokerową karierę. Było to cztery lata temu. Pokerzysta oświadczył wtedy, że za kilkadziesiąt lat, nie chciał powiedzieć, iż z młodości pamięta tylko grę w pokera. Zapisał się więc na jeden z uniwersytetów, gdzie początkowo studiował filozofię, aby po dwóch latach przenieść się na Columbia University, gdzie obecnie studiuje chiński i nauki polityczne.

Przerwa okazała się być dobrym pomysłem. Gdy powrócił do gry, znów czerpał z niej przyjemność. Był podekscytowany możliwością gry w tegorocznym Main Evencie po roku przerwy, a dobry wynik spowodował, że uczelni wziął urlop, aby pomiędzy WSOP i November Nine, znów grindować. Grał m.in. WCOOP, ale sukces udało mu się odnieść w Europie, gdzie zaliczył kilka świetnych występów w turniejach high roller. Wygrał łącznie kilkaset tysięcy dolarów.

Czy David Benefield będzie pierwszym graczem, który jako short wygra November Nine? Zobaczymy już wkrótce!

Mark Newhouse (Stany Zjednoczone)

Stack: 7 350 000

Kurs na wygraną: 19.0 (Willam Hill), 18.0 (Unibet)

W 2006 roku, trzy lata po zwycięstwie Chris Moneymakera na WSOP, poker dalej rozwijał w ogromnym tempie. Nikt nie zabraniał Amerykanom gry (dopóki nie we wrześniu nie weszła w życie UIGEA), pule turniejów live rosły lawinowo, a liczba graczy uczestniczących w eventach z wpisowym większym niż kilka tysięcy była znacznie wyższa niż teraz. W jednym z takich turniejów zagrał właśnie Mark Newhouse, pokerzysta, który miał wtedy zaledwie 21 lat. Wpisowe 10 tysięcy w evencie WPT Borgata zamienił na 1.5 mln dolarów wygranej. Później sukcesów już nie było – dopiero teraz, siedem lat po swoim pierwszym zwycięstwie, Newhouse stoi przed szansą na kolejną wielką wygraną.

Pokerową karierę rozpoczynał na studiach. Mówi, że drugi semestr wypełniony był grą na Party Poker, gdzie na stawkach 100/200$ wygrał ponad 100 tysięcy dolarów. Wtedy postanowił zacząć grać w Los Angeles, gdzie stał się regularnym graczem Limit Holdem wyższych stawek. W 2006 roku wybrał się na WSOP planując granie cashy, ale okazało się, że połknął turniejowego bakcyla i był nawet blisko zdobycia bransoletki. Kilka miesięcy później zagrał swój drugi turniej z wysokim wpisowym. Dostał się do WPT Borgata z satelity i wygrał event. Mówi, że po turnieju miał bankrolla wynoszącego 2 miliony dolarów.

Mark wspomina, że wszedł wtedy na znacznie wyższe stawki, ale gra mu się zupełnie nie układała. Grał źle i tracił pieniądze, a rok później z dwóch milionów nie zostało już nic. Zaczął pożyczać pieniądze, które następnie przegrywał. Dopiero pomoc kolegów – Joe Cassidy'ego i Hucka Seeda, sprawiła, że wyszedł z dołka i poprawił mindset. W 2010 roku był nawet bliski świetnego występu w Main Evencie, ale odpadł po starciu z Piusem Heinzem.

W tym roku zdecydował się na inne podejście do Main Eventu. Jego strategia była prosta – chciał przetrwać pięć poziomów i przejść do kolejnego dnia, nie robiąc przy tym błędów. Ostatni dzień gry był dla niego szalony. Najpierw prowadził, później został shortstackiem, a gdy w grze zostało 10 pokerzystów, wygrał starcie z Sylvainem Looslim. Mówi, że było to jedno z rozdań, które spowodowało, że zamarł, bo utrzymanie jego ręki znacznie zbliżało go do stołu finałowego. Ostatecznie grę rozpocznie z kilkunastoma dużymi ciemnymi.

Michiel Brummelhuis (Holandia)

Stack:11 275 000

Kurs na wygraną: 13.0 (William Hill), 10.0 (Unibet)

Tegoroczny stół finałowy WSOP to zbiór ciekawych pokerzystów, którzy na swoim koncie mają już trochę sukcesów. Chociaż ciężko przebić osiągnięcia lidera J.C. Trana, to nie można lekceważyć innych, a wśród nich jest właśnie Brummelhuis. Pokerzysta ten wygrał już w swojej karierze 650 tysięcy dolarów, zaliczył po drodze dwa stoły finałowe, a już jutro może być pierwszym graczem z Holandii, który wygra najważniejszy turniej na WSOP.

Podobnie jak wielu graczy zaczynał w okresie pokerowego boomu, chociaż przyznaje, że początkowo chodził do kasyna grywać w ruletkę czy blackjacka. Dopiero później przyjaciele pokazali mu, że na pokerze można zarabiać. Mówi, że jego start związany jest jednak bardziej z popularnością pokera, niż faktem, że Moneymaker wygrał WSOP. Czytał książki i grindował w kafejce internetowej, bo nie miał połączenia z siecią w domu. W swojej karierze online zaliczał wzloty i upadki, aby po paru latach zacząć inaczej podchodzić do kwestii związanych z zarządzaniem bankrollem i podejściem do nauki gry.

Mówi, że odłożył swoje ego na bok, zaczął słuchać przyjaciół i pracować mocniej nad swoją grą. W tegorocznym WSOP początkowo radził sobie znakomicie. W każdym kolejnym dniu powiększał stacka, mając całkiem niezłą liczbę żetonów na bubblu. Później poczuł się jakby wsiadł na kolejkę górską – najpierw spadł do poziomu 300 tysięcy, w piątym dniu wygrał ogromne rozdanie z Repem Porterem, ale już po szóstym dniu był trzeci od końca.

Kluczowym rozdaniem ostatniego dnia było to, po którym Brummelhuis podwoił się mając waleta-dziewięć na asa-waleta Sylvaina Loosliego. Na stole J-T-6 jego szanse nie wyglądały optymistycznie, ale runner runner strit uratował turniejowe życie pokerzysty.

Po awansie do finału zabrał się do pracy. Oglądał rozdania z rywalami, grał także turnieje w Europie. We wrześniu jego dziewczyna urodziła mu synka. – Odpowiedzialność i miłość, którą czujesz do tak specjalnej nowej osoby w twoim życiu to coś wspaniałego. Pokerzysta mówi, że daje mu to dodatkową motywację i chciałby wygrywać, bo teraz od niego zależy przyszłość nowego członka rodziny.

Sylvain Loosli (Francja)

Stack:19 600 000

Kurs na wygraną: 8.5 (William Hill), 7.5 (Unibet)

Francja to od trzech lat miejsce, gdzie rozgrywane są turnieje WSOP Europe, ale to także kraj, z którego wywodzi się paru niezłych graczy. Całkiem niedawno swoją drugą bransoletkę wygrał Roger Hairabedian. Rok temu blisko stołu finałowego Main Eventu była Gaelle Baumann, ale gracz, któremu należy zawdzięczać rozwój pokera we Francji, to Antoine Saout, który w 2009 roku uplasował się na 3. miejscu w najważniejszym turnieju WSOP.

Tegoroczny finalista z Francji Sylvain Loosli mówi: – Oczywiście widząc tak niesamowity sukces, myślisz, że możesz osiągnąć to samo. (…) Czuję się wspaniale będąc na stole finałowym. Dla mnie, dla przyjaciół, dla Francji i francuskiego pokera. To wspaniałe.

Sylvain zaczął swoją pokerową przygodę od turniejów. Zaczął je grać siedem lat temu. Zafascynował się tym jak wiele aspektów ma poker. W 2011 roku nastąpił przełom, którym było uregulowanie internetowego pokera we Francji. Loosli wspomina, że był to moment, w którym wielu młodych graczy zaczęło grać zawodowo, co było efektem pokerowego boomu i tego, że poker ludzie grali zachęceni reklamami w telewizji. On sam po zakończeniu studiów postanowił przenieść się do Anglii, gdzie grywał głównie cashe shorthanded online. Zawsze jednak myślał, że powinien sobie radzić także w turniejach – potrzebował tylko pracy nad swoją grą.

Po zagraniu paru eventów bocznych na tegorocznym WSOP, postanowił zarejestrować się do turnieju głównego, zainspirowany sukcesami graczy ze swojego kraju. Pierwszy dzień był początkiem wielkiej pokerowej przygody, a Loosli podczas kolejnych dni rozgrywki konsekwentnie powiększał swojego stacka, nie wchodząc ani razu all-in. Pod koniec szóstego dnia miał 14 milionów w żetonach.

Loosli mówi, że bardziej denerwował się jednak podczas szóstego dnia, niż dzień później, podczas decydującej rozgrywki. Wspomina, że zwracał uwagi na skoki w kasie, realizując cel jakim jest dotarcie do stołu finałowego. Nie chciał popełnić błędów takich jakie przydarzyły się Antonowi Morgensternowi, który prowadził podczas siódmego dnia, aby odpaść na 20. miejscu.

Francuski pokerzysta od paru miesięcy pracuje nad grą na stole finałowym. Podpisał umowę z pokojem Winamax, a przed finałową rozgrywkę analizował potencjalne strategie innych graczy przy stole. Loosli uważa, że ma niezłe miejsce przy stole. Po lewej ma graczy będących na shorcie, chociaż sam zauważa, że w pokerze wszystko może się szybko zmienić. Stół finałowy jest największym osiągnięciem jego kariery i Francuz podkreśla, że wygrana dałaby mu możliwość dumnego reprezentowania pokera jako ambasador gry.

Ryan Riess (Stany Zjednoczone)

Stack: 25 875 000

Kurs na wygraną: 6.0 (Unibet & William Hill)

Turnieje WSOP Circuit to eventy z mniejszym wpisowym, który odbywają się w całym USA. Gracze mają tam szansę wygrać mistrzowskie pierścienie, a także awansować do turnieju finałowego, który odbywa się podczas WSOP. Dla wielu z nich jest to też przepustka do dalszej pokerowej kariery. Przykładem takich graczy są choćby Dwyte Pilgrim czy Alex Masek. W tym roku kolejni gracze znani z tego cyklu wygrywali bransoletki, a Ryan Riess będzie miał jutro szansę na sięgnięcie po najważniejszą.

W zeszłym roku Riess był bliski wygrania turnieju WSOP-C Hammond, gdzie zagrało ponad 1500 osób. Za drugie miejsce zgarnął 200 tysięcy dolarów, chociaż w ogóle… nie planował grać tego eventu. W rozmowie z ESPN mówi, że pracował jako krupier w Lansing dzień przed turniejem. Jego znajomy chciał jechać zagrać, a Ryan postanowił mu towarzyszyć. Po kilkugodzinnej podróży znalazł się na miejscu, a parę dni później na stole finałowym turnieju.

Początkowo Ryan planował pracę w przemyśle kasynowym. Na Michighan State University studiował kierunek związany z zarządzaniem kasynem, jednocześnie pracując jako krupier i grając w pokera. Dwieście tysięcy dolarów, które wygrał było świetnym startem pokerowej kariery w grach live. Jego rodzice nie mieli nic przeciwko, gdyż w razie niepowodzenia miał plan zastępczy, jakim była praca.

Riess zaczął pojawiać się na turniejach WSOP-C, gdzie poznał wielu nowych znajomych – rozmawiał z nimi o strategii, starając się poprawić konkretne aspekty gry, grając turnieje z niższym lub wyższym wpisowym. Udało mu się również awansować do WSOP National Championship, gdzie jednak odpadł przed kasą. Dzisiaj mówi, że był to trudny moment, bo jego bankroll kurczył się przez podróże i podatki, a minimalny cash w turnieju wynosił 27 tysięcy dolarów.

Podczas WSOP grał głównie turnieje z najniższym wpisowym. Trzy razy meldował się w kasie, a najlepszym wynikiem było 11. miejsce w Evencie #30, co dało mu 20 tysięcy dolarów i pozostawiło niedosyt, bo już wtedy mógł osiągnąć znakomity wynik. Dzień 1A Main Eventu zapamiętał nie tylko dzięki temu, że przy stole grał razem z Mikiem Matusowem czy T.J. Cloutierem, ale również dlatego, że dwa razy trafił karetę. Udało mu się zbudować niezłego stacka, ale był też blisko eliminacji przed samym bubble.

Ostatni dzień rozpoczynał na końcu stawki, ale dość szybko zdołał się podwoić i mógł grać już nieco spokojniej, obserwując eliminację innych. Dzisiaj mówi, że czuję, iż reprezentuje pokerzystów z turniejów serii WSOP-C: – Wielu graczy mówiło, że jesteśmy tylko dzieciakami z circuit, ale wiele z tych osób miażdżyło turnieje tego lata. Ja reprezentuję ich na największej scenie pokera. I mam nadzieję, że sprawię, iż będą dumni.

Jay Farber (Stany Zjednoczone)

Stack: 25 975 000

Kurs na wygraną: 10.0 (Unibet), 8.5 (William Hill)

W porównaniu z właściwie każdym rywalem, Jay Farber ma bardzo małe doświadczenie turniejowe. Kwota 733 tysięcy dolarów, którą otrzymał po znalezieniu się na stole finałowym jest jego drugim cashem w karierze. Pierwszy to zaledwie dwa tysiące dolarów, czyli mała część wpisowego do Main Eventu. Teraz, przed stołem finałowym znalazł się również w kasie Main Eventu WSOPE, gdzie zajął 34. miejsce.

Jay jest promotorem klubów nocnych i zajmuje się zapewnianiem rozrywki turystom, którzy przyjeżdżają do Las Vegas. Pokera odkrył kilkanaście lat temu w swoim lokalnym kasynie. Gra spodobała się mu tak bardzo, że gdy skończył 21 lat, pojechał do Vegas, które odwiedzał wiele razy. W końcu postanowił się tam przenieść, chociaż poker od początku nie był jego głównym zajęciem. Pracował w klubach nocnych, a gdy pozwalał mu czas, zasiadał do gier cash.

Przez ostatnie kilka lat Farber grywał różne eventy WSOP, ale nigdy nie mógł nazwać tego grindem, gdyż zwykle koncentrował się na pracy. Dopiero w momencie, gdy zaczął pracować na własny rachunek, mógł na poważnie zasiąść do gry turniejowej, co jak widać bardzo mu się opłaciło. Pokerzysta mówi, że swój sukces zawdzięcza grom cash, które przez lata grywał w Bellagio. – Main Event, w przeciwieństwie do większości turniejów, gra się podobnie jak deeepstackową grę cash, w której masz bardzo dużo żetonów i wiele możliwości. Nie musisz koniecznie znaleźć się w sytuacjach shove lub fold, czy ryzykować turniejowe życia aż do późniejszych faz turnieju. Dla gracza cash posiadanie sporej liczby żetonów to komfortowe uczucie.

Podobnie jak w przypadku nocnego życia Las Vegas, tak i w pokerze czasem dobre są znajomości, a Jay może liczyć na wsparcie znanych graczy. Wśród jego kibiców zasiądą Ben Lamb i Jessie Sylvia, czyli finaliści Main Eventu z poprzednich lat, a pomoc w zakresie strategii otrzymał również od Vanessy Selbst. Przed stołem finałowym przeprowadzał również symulacje, zagrał trochę turniejów i analizował filmy pokerowe. Wszyscy znajomi będą mu dzisiaj kibicować, a w podcaście wspomniał, że jego fani mogą być najgłośniejszą grupą, jaka dotychczasowo zasiadała na widowni.

Jay mówi, że sukces na WSOP otworzył mu sporo nowych drzwi. To nowe drogi i możliwości, które daje ten niesamowity sukces. Czy w Main Evencie znów zwycięzcą będzie gracz, który specjalizuje się grze cash? Przekonamy się już jutro!

Marc-Etienne McLaughlin (Kanada)

Stack: 26 525 000

Kurs na wygraną: 7.0 (Unibet), 6.0 (William Hill)

Wśród graczy uczestniczących w największym turnieju w Las Vegas są i tacy, którzy kilka lat z rzędu osiągają dobre wyniki – można tutaj wymienić choćby Grega Raymera, Petera Eastgate'a, Grega Mersona i kilku innych, którzy wygrywali, a później zajmowali wysokie miejsca. Świetne wyniki osiągali również Dan Harrington czy Phil Ivey.

Marc może się poszczycić podobnym osiągnięciem. W ciągu ostatnich pięciu lat aż trzy razy meldował się w najlepszej setce turnieju. W 2009 roku zajął 30. miejsce, dwa lata później odpadł na 86. miejscu, a dzisiaj powalczy o jedenastą bransoletkę dla Kanady na tegorocznym WSOP.

Marc nie określa siebie mianem pokerowego profesjonalisty. Jest przedsiębiorcą pracującym na pełen etat, który poświęca też czas na pokera. Poker to więc hobby, a na co dzień Kanadyjczyk zajmuje się prowadzeniem firmy zajmującej się handlem nieruchomościami. Oprócz tego interesuje go giełda, a pieniądze zarabia również na współpracy z Chinami, gdzie jego firma eksportuje produkty z Quebecu.

Pokerem zainteresował się kilka lat temu, gdy studiował na University de Sherbrooke. Podczas gdy w hokejowej lidze NHL trwał lockout, on wraz ze znajomymi namiętnie grał turnieje. Później rozwijał pokerową pasję, ale nie zapominał o wykształceniu, interesując się finansami i marketingiem. Porzucił jednak studia, chociaż dodaje, że powodem nie była chęć gry w pokera, ale biznesowe możliwości, które się przed nim otwarły. Podjął ryzyko i chociaż nie wszystkie plany wypaliły, to dzisiaj nie żałuje swojej decyzji.

W pokera gra głównie w przerwach od pracy. Gdy nadchodzi lato, można spotkać go przy stołach w Las Vegas. Rok 2009 był dla niego przełomowy, bo grając swój pierwszy Main Event zajął wysokie miejsce. Mówi, że chociaż brzmi to jak frazes, w pokerze trzeba skoncentrować się na konkretnej rozgrywanej ręce. Nie można myśleć zbyt daleko do przodu – trzeba czekać na odpowiednie momenty i wykorzystywać błędy innych.

Po dobrym wyniku w 2011 roku, kolejny występ nie był już tak udany. W tym roku Marc przyjechał na WSOP, aby pograć trochę cashy i tylko trzy turnieje, mając na uwadze biznesowe zobowiązania. Pierwsze dwa turnieje przebiegły bez historii, a w trzecim stoi właśnie przed szansą na życiowy sukces. Przechodząc przez kolejne dni, myślał tylko o kolejnym rozdaniu, które zaraz zagra. Nie myślał o stole finałowym i ewentualnym sukcesie. Pod koniec piątego dnia miał drugi stack, a dzień później poczuł sporą ulgę, gdy w grze zostało mniej niż 30 graczy, a on pobił swój najlepszy wyniki.

W siódmym dniu postawił sobie za zadanie osiągnięcie November Nine. Skoncentrował się na sobie i wszystko poszło zgodnie z planem. Teraz ma szansę zostać drugim (w ciągu czterech lat) graczem z Kanady, który wygra Main Event. Mówi, że poker pochłonął go teraz całkowicie – grał turnieje online, rozmawiał o strategii ze znajomymi, oglądał relacje z WSOP, wybrał się na WSOPE do Europy. W jednym z eventów (Mixed Max) zaliczył miejsce płatne.

McLaughlin mówi, że wiele porad udzielił mu Jonathan Duhamel. Nie chodzi jednak o stricte pokerowe porady, tylko inne elementy pokerowej otoczki, takie jak choćby kontakty z mediami. Już jutro te nowo nabyte umiejętności Marc będzie mógł wykorzystać, jeżeli jego pokerowa podróż na stół finałowym zakończy się zwycięstwem w Main Evencie.

Amir Lehavot (Izrael)

Stack: 29 700 000

Kurs na wygraną: 5.0 (Unibet & William Hill)

Pokerzysta pochodzący z Izraela jest najstarszym graczem na tegorocznym stole finałowym WSOP. Ma 38 lat, ale pokerem na poważnie zainteresował się chyba później niż większość dzisiejszych finalistów. Amir z wykształcenia jest inżynierem i kilka lat temu, czując wypalenie zawodowe w pracy, postanowił zrobić sobie roczną przerwę, chcąc przemyśleć swoje dalsze plany. Szukał też czegoś nowego i właśnie wtedy odnalazł się w pokerze.

Lehavot wspomina, że grywał już wcześniej, ale było to tak naprawdę tylko hobby i nic więcej. W swoim pierwszym występie na WSOP nie zajął żadnego miejsca płatnego, ale wtedy natknął się na forum 2+2. Wspomina, że kilka lat temu nie wykorzystywało ono jeszcze potencjału społecznościowego, a więc on wpadł na pomysł strony, która pozwoli na wykorzystanie tego elementu. Tak powstał serwis Pokerwit.com.

W czasie gdy Amir pracował nad stroną, zaczął również również grać online. Wpłacił 50$ dolarów i zagrał cztery turnieje sit and go na 180 osób za 12$. Wygrał ostatni i chociaż mówi, że miał wtedy sporo szczęścia i nie wiedział co to zarządzanie bankrollem, poker wciągnął go na tyle, że rok później postanowił, iż będzie dalej grać, a za kolejne 12 miesięcy pomyśli, co robić dalej.

Drugi rok gry był dla niego udany. Jego strona się rozwijała, a on zaliczał niezłe wyniki na turniejach WSOP czy WPT. Poprawiał też swoją grę online, a po 15 miesiącach od pierwszego depozytu, Amir znalazł się w najlepszej czwórce Sunday Million i zgarnął 142 tysiące dolarów.

W 2010 roku zaliczył miejsce płatne w turnieju głównym, a także 4. miejsce w jednym z eventów WPT. Wszystko szło w dobrym kierunku, do momentu, gdy 15 kwietnia 2011 roku amerykańscy gracze zostali pozbawieni możliwości gry na największych serwisach. Lehavot postanowił, że skoncentruje się na turniejach live. Na kolejnym WSOP wybrał kilka ciekawszych, a jeden z nich wygrał. Był to event Pot Limit Holdem z wpisowym 10 tysięcy dolarów, a sukces dał mu wygraną wynoszącą 573 tysiące dolarów.

W zeszłym roku pokerzysta podróżował trochę więcej, grając zarówno online jak i live. Po WSOP jego priorytetem była jednak rodzina – żona urodziła mu syna. Mówi, że przed tegorocznym World Series, znajduje się w punkcie, gdzie czuje szczęście i satysfakcję z tego, jak układa mu się w życiu. Przy stole finałowym będą wspomagać go zarówno rodzina jak i przyjaciele, którzy zawsze wspierali go w jego dążeniach.

Amir miał też jednak zawsze wsparcie innych graczy. W swojej karierze był stake'owany przez innych, a teraz sprzedawał akcję na stole finałowym. Małe cegiełki postanowili wykupić Russel Thomas i Faraz Jaka. Wcześniej (przed turniejem) 20% jego akcji kupili rodzice i inwestorzy, którzy wspomagają go od wielu lat. Faraz Jaka mówi, że Amir może znacznie lepiej rozumieć ważne aspekty gry: Jest jednym z niewielu gości na stole finałowym, który ma sporą próbkę turniejów online z dobrym ROI. Każdy ktoś spędził czas grindując większą liczbę turniejów i stale wygrywał, będzie miał lepsze zrozumienie fundamentów gry.

J.C. Tran (Stany Zjednoczone)

Stack: 38 000 000

Kurs na wygraną: 3.25 (William Hill), 2.5 (Unibet)

J.C. Tran znany również jako „Just Call” Tran jest liderem tegorocznego finału Main Eventu WSOP. Chyba dawno nie było na stole finałowym turnieju lidera, który mógłby się pochwalić tak niesamowitym pokerowym resume jakie ma Tran. Pokerzysta pochodzący z Wietnamu ma na swoim koncie dwie bransoletki WSOP, mistrzostwo w Main Evencie WCOOP, osiem stołów finałowych WPT i jeden tytuł, a także tytuł Gracz Roku WPT. Jego łączne wygrane wynoszą już 8.5 miliona dolarów.

Tran mówi, że właściwie nieważne jest czy zajmie pierwsze, czy czwarte miejsce. Dzisiaj najważniejsza jest dla niego rodzina i narodziny córki. Pokerzysta podkreśla, że jakiś czas temu zmieniły się jego życiowe priorytety. Ciągłe życie na walizkach i loty na kolejne turnieje powodowały, że bardzo tęsknił za swoją rodziną. Teraz po stole finałowym WSOP, wszystko ma się zmienić – zamierza na jakiś czas porzucić grę i spędzić czas z rodziną.

Od 2004 roku Tran wygrywał minimalnie kilkaset tysięcy dolarów rocznie. Trzy lata temu nadszedł chudszy okres, a pokerowy bankroll zaczął się kurczyć. Jego wygrane w latach 2010-2012 wynosiły niewiele ponad 300 tysięcy. Nie dziwne jest więc, że mówi, iż stół finałowy WSOP przydarzył mu się w najlepszym momencie. Normalnie po urodzinach córki musiałby znów udać się trasę, grindując kolejne turnieje.

Pokerzysta mówi, że dzisiaj zna już prawdziwą wartość dolara i przy stole nie robi szalonych rzeczy. W wywiadzie dla San Francisco Gate powiedział: Nie stawiam się w sytuacjach, w których grałbym szalone gry cash i tracił wiele kasy. Moja rodzina nauczyła mnie jak być skromnym i doceniać życia – nigdy nie mieliśmy zbyt wiele pieniędzy. Teraz nie zobaczycie mnie już grającego coinflipa w grze cash o 100 tysięcy. Ciągle grinduję.

W wywiadach nie mówi o specjalnym przygotowaniu do stołu finałowego. W sierpniu znalazł czas na zagranie pierwszego turnieju WPT Alpha8 i za 2. miejsce zainkasował ponad pół miliona dolarów. Lato spędził z rodziną. Nie oznacza to jednak, że przed stołem finałowym czuje się nadmierną pewność. Zdaje sobie sprawę, że każdy przeskok w kasie „to jak wygranie kolejnego turnieju”. Wie jednak, że ma nad rywalami przewagę, chociaż wszystkich traktuje na równi poważnie: – Koniec końców, gram z ośmioma facetami, który przez siedem dni grali wspaniałego pokera. Tutaj nikt nie stanowi łatwych pieniędzy. Każdy ma potencjał, aby wygrać i każdy stanowi niebezpieczeństwo.

Źródła: ESPN, Pokernews, SF Gate, WSOP.com.

Zdjęcie: WSOP.com.

Poprzedni artykułJa i Tylko ja
Następny artykułKlub blogera – edycja listopad 2013

5 KOMENTARZE

  1. No to jutro „IMIĘ I NAZWISKO wygrywa WSOP ME” na głównej… jak co roku. Może zróbcie tego razu inaczej dla tych, którzy chcą sami obejrzeć, panowie dziennikarze.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.