…dos…

6

No właśnie grinding. Codziennie, przez dwa tygodnie. 180tki. Stawki niskie. Wyszedłem na zero więc nic więcej napisać nie mogę. Chociaż w moim przypadku jest to niewątpliwie sukces. Jedna porada. Upewnij się jak wygląda sygnał wifi jeżeli nie chcesz stracić kilku lat życia patrząc jak na dwóch FT zrzucasz AA i AK tysiąćstotrzydziestypiąty raz wciskając przycisk I’m back. Przecież jestem BACK. Przecież nawet nie byłem OUT!!! Ehhh.

Ponieważ jednak jest to blog tworzony na stronie o pokerze, napiszę o fascynującej grze cash jakiej byliśmy uczestnikami podczas tego wyjazdu. Okazało się, że facet kumpeli z pracy, gra w pokera. I ma tutaj kumpli, którzy są chętni porzucać żetonami (jak ja nie lubię tego określenia). I, że w ogóle jesteśmy mile widziani. Wpadajcie – będzie morowo. Weźcie też karty, bo my nie mamy swoich (!). Tak btw. okazało się, iż facet naszej kumpeli to wokalista jednej z czołowych grup Hip-hopowych w Polsce. Z bardzo charakterystycznym, przyjemnym dla ucha, głosem.

Mocno rozochoceni udaliśmy się na sąsiedni kemping aby przeżyć największą komedię swojego dotychczasowego pokerowego życia. Zaczęło się nieźle. Stół, jak na warunki kempingowe, profeska. Graczy przy stole wystarczająco dużo. Zainteresowanie wśród rodzin i znajomych ogromne. Żyć nie umierać. A właściwie to grać.

Niestety nasze pozytywne emocje bardzo szybko zostały ostudzone. Już na początku okazało się, iż temat cutting-card przekroczył możliwości percepcji zebranych graczy. „Jak tasować karty z tym plastykiem w środku?” „Po co zasłaniać ostatnią kartę i tak nikt nie patrzy”. Dobra. Cutting-card poszło w odstawkę. Zresztą aby zrozumieć jak to wyglądało trzeba byłoby tam być, nie potrafię tego oddać.

Guru hip-hopowe dokupujące się co dwa rozdania z 10 gramami maryśki w miejscu gdzie normalny gracz trzyma żetony i zapatrzeni w niego koledzy, którzy o pokerze wiedzieli tylko, że polega na grze w karty. Przy pierwszej próbie uporządkowania sytuacji przy stole, kumpel dostał delikatną słowną reprymendę: „Chłopaku, bez spinki na twarzy.” Postanowiliśmy po prostu ogolić ekipę i licząc na szczęście, bez szwanku wrócić do swojej przyczepy.

Ja swoje golenie zakończyłem po 15 minutach oddając całą kasę jednemu ze swoich kumpli (szczęście w nieszczęściu) w coolerze pod tytułem KK vs AA. Standard. Poza tym gra była prześmieszna. Jeden z przykładów: za błąd w rozdawaniu trzeba było rzucić do pot-a tak zwanego bubla (żetony) za karę. Itd. Itp. Kilka chwil grozy, kiedy nieśmiało zapytaliśmy czy możemy zaraz skończyć grać. Tak – jeszcze 30 min. Ufff, może nas nie wrzucą do morza. Wychodząc, dostaliśmy jeszcze zaproszenie na kolejny dzień, kiedy to stawki będą znacznie lepsze niż dziś. No thanks. O dziwo pozwolili zabrać nam nasze karty.

Taka oto wakacyjna przygoda. Gdyby nie fakt, iż kolega hip-hopowiec okazał się mało przyjemnym typem to fajnie, że takie gry cash istnieją.

I właśnie ich niszczenia podczas tych wakacji gorąco Wam życzę.

Hawk!

Poprzedni artykułUSA – Pokerzysta pisze ustawę; straciła pracę przez UB
Następny artykułEureka Poker Tour Bułgaria – 9 Polaków w dniu drugim

6 KOMENTARZE

  1. imho rozkręcasz się 🙂 ale Dawid, z ustalen wynika ze piszesz karny odcinek za nieregularne wpisy. także Twoja znajomość hiszpańskiego dojdzie do cyferki minimum cztery.

  2. Pomsa, z Tobą jest coraz gorzej. Z całego tekstu zwróciłeś uwagę akurat na to. Może czas na odwyk? 🙂

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.