Nagminnie zdarza się, że rzekomo dobrzy pokerzyści z powodu drobnych naruszeń zasad lub po prostu złych zagrań wyżywają się na amatorach, którym z tego powodu mija chęć do gry w pokera. Przecież taki gracz to pieniądze, które tylko czekają, żeby zmienić właściciela, dlaczego więc niektórzy pokerzyści non stop robią wszystko, żeby przegonić ich od stołu? Temat ten poruszył Brad Laidman w swoim tekście dla „Two Plus Two Magazine”.
Około północy usiadłem do stolika w No Limit Hold’em. Było nas sześciu. Krupier, którego znałem, popatrzył na mnie, przewrócił oczami i powiedział „Poczekaj aż to zobaczysz, to nie potrwa długo.”
Jeden dzieciak, którego od razu można było ocenić jako internetowego gracza, miał ok. 1.000$ przed sobą i od razu było widać, że chce przejąć kontrolę nad stołem, dlatego wolałem go unikać.
Przy stole była też matka z synem, która wyraźnie była pod wpływem alkoholu. Miała przed sobą ok. 80$. Nie miała pojęcia co robi i cały czas pytała syna, gdy musiała podjąć jakąkolwiek decyzję. Nie wiedziała nawet jak wpłacać blindy. Nie wiedziała co się dzieje, gdy ktoś robił raise do 15$. Nie byli w zmowie, ale syn musiał jej pomagać przy każdej decyzji, chociaż nie widział jej kart. Nawet gdyby matka była trzeźwa i miała dobry dzień, to ich łączne IQ nie mogło być wyższe niż 100.
Dosyć szybko sprawy przybrały niewłaściwy obrót. Jeden gracz podbił do 15$, a chłopak sprawdził. Na flopie pojawiły się Q82. Chłopak sprawdził c-beta za 25$. Na turnie pojawiła się ósemka i obaj gracze czekali. River skompletował kolor i pierwotny agresor wszedł all in za 60$.
Chłopak zaczął mówić do niego, jakby był Danielem Negreanu. „Trafiłeś swój kolor? Masz go?” Po trzech minutach takiej gadki jego rywal poprosił o zegar. Chłopak wkurzył się i kilkukrotnie przeklął. „Nigdy nikogo nie poganiałem!” W końcu opłacił rywala, który nie miał koloru, ale Q-8 dało mu fulla i chłopak został ze 130$.
Przez kolejne piętnaście minut kilkukrotnie był upominany o swój język, a cały czas musiał też mówić matce, że jeśli chce sprawdzić, to musi włożyć do puli 3$.
Internetowy chłopak zrobił raise do 15$, a matka i syn byli na blindach. Chłopak spasował, a matka powiedziała pijackim tonem „Chyba mam dobrą rękę.” Syn nie widział jej, ale powiedział „No to wchodź all in”, więc matka włożyła do puli pozostałe jej 60$.
Krupierka nie słyszała tego, bo od kwadransa tłumaczyła innemu graczowi promocje w kasynie, więc internetowy natychmiast wezwał pracownika kasyna, ponieważ jego zdaniem rodzina była w zmowie. Pracownik pojawił się po raz czwarty odkąd siedziałem przy stole, a chłopak zażądał, żeby rękę matki uznano za martwą i oddano mu jego 15$.
Po 10 minutach kłótni o 15$ zły internetowy rzucił swoimi kartami, odsłaniając przy tym 4. Nie wyobrażam sobie, że jakiekolwiek kasyno mogłoby postąpić wg jego żądań, ponieważ nie pokazywała swoich kart synowi. A nawet, gdyby to zrobiła, to wciąż mógłby być za mały powód.
Przez kolejny kwadrans internetowy kłócił się z pracownikami kasyna. Było ich już łącznie trzech. W międzyczasie jasne stało się, że matka jest zbyt pijana, żeby pozwolono jej dalej grać, chociaż jej syn zmienił miejsce i przechwalał się, że stamtąd nie jest w stanie w żaden sposób z nią współpracować. Po kilku kolejnych rozdaniach pełnych kłótni i nie wiedzącej co robić matce, rodzinę wyproszono z kasyna.
Gdy w końcu ich wyprowadzono, internetowy dzieciak wciąż kłócił się z pracownikami, ponieważ ktoś na pewno był mu winien te 15$. Rodzina nie miała specjalnie dużo pieniędzy w grze, więc nie byłem specjalnie zły, ale gdyby mieli, to byłbym wściekły. Głupotą bowiem jest przeganianie martwych pieniędzy ze stołu. Siadamy do pokera, by dogadywać się z innymi i zabrać im ich pieniądze. Ta rodzina była tak słaba, że osobiście pozwoliłbym im nawet połączyć swoje karty w każdym rozdaniu.
Dlaczego pokerzyści tak się zachowują? Kilka nocy wcześniej grałem z gościem, który był chyba najgorszym pokerzystą w historii. Młody chłopak był na buttonie i gdy wszyscy do niego spasowali, on wszedł all in za 200$, gdy big blind wynosił 4$. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której takie zagranie może mieć choć odrobinę sensu. Big blind miał Q-Q, a chłopak pokazał 7-2o.
Chłopak wrócił do stołu niosąc kolejne 200$ i znów wszedł all in z buttona, tym razem z 7-3o i został od razu sprawdzony przez K-K. Zapytałem kogoś, czy jest pijany, a jeden z regularsów powiedział mi, że nie, on po prostu zawsze gra w taki sposób.
Zrobił kolejny reload i znów wszedł all in z 7-3o z buttona, ale tym razem podwoił się przeciwko A-Qs, gdy trafił tripsa siódemek na flopie.
Czy gracz, który przegrał, wściekł się? Nie, po prostu w ciszy przeszedł do kolejnego rozdania i właśnie to powinien był zrobić. Widziałem jednak wielu graczy, którzy bez końca wyzywali by go od głupków, aż w końcu przegonili by go ze stołu.
Przez kolejną godzinę gry każda decyzja przy stole podejmowana była w zależności od tego, czy chłopak miał jeszcze swoją akcję. Gdy był na pozycji, gracze limpowali z królami. Sam czekałem na riverze z fullem. Oczywiste było, że zrobi coś głupiego, a cały stół tylko na to czekał.
Po podwojeniu się i kilku kradzieżach miał już ok. 600$, gdy nowy gracz usiadł do stolika z 200$. Nie minęło dużo czasu, a nasz szalony gracz wszedł all in do puli 40$ na flopie K-high pełnym trefli. Nowy gracz długo się zastanawiał, po czym sprawdził z drugim nutsem. Chłopak miał króla bez kickera i trefla.
W końcu ponownie wszedł all in z buttona za 250$. Jego T-9o nie wygrało z A-7o i w końcu ostatecznie odszedł od stołu, zostawiając po sobie ok. 1.000$.
Nie obchodzi mnie, jak dobrze gracie, jak dobrze rozumiecie pozycje, jak dobrze potraficie obliczać oddsy czy jak dobrze potraficie czytać innych graczy – jeżeli przeganiacie ze stołu martwe pieniądze słownie atakując beznadziejnych graczy za ich słabą grę lub drobne pomyłki wynikające z nieznajomości reguł, to dla mnie nie jesteście dobrymi pokerzystami.