Pokerzysta Team PokerStars o życiu, grze i poszukiwaniu równowagi.
David Williams to amerykański pokerzysta, który 10 lat temu zasłynął z zajęcia 2. miejsca w Main Evencie WSOP. W heads-upie przegrał z Gregiem Raymerem, ale zainkasował 3.5 miliona dolarów. Przez kilka lat nie odnosił znaczących sukcesów, ale w 2010 roku wygrał mistrzowski event WPT. W tekście magazynu Bluff opowiada o rodzinie, grze i najlepszych pokerowych turniejach.
Williams nie jest już tym samym pokerzystą, którym był kilka lat temu. Mówi, że jego życie obróciło się o 180 stopni. Ma córkę, która wkrótce skończy trzy lata, od niedawna jest żonaty. Wcześniej latał po świecie grając i imprezując. – Moja mała dziewczynka jest dla mnie wszystkim, a żona jest wspaniała. Cieszę się, że mogłem doświadczyć tych wszystkich rzeczy w młodym wieku. Pokerzysta mówi, że dobrze było zejść na ziemię. W pokerze ważne są dobre decyzje, a dopiero rodzina dała mu odpowiedni spokój i przekonanie, że musi grać jak najlepiej, również dla nich.
Pokerzysta Team PokerStars przyznaje, że ostatnio nie grał zbyt wielu turniejów. Jego córka skończy trzy latka, a on chce obserwować i uczestniczyć w jej dorastaniu. Dodaje, że nie wyobraża sobie zabierania jej na turnieje i dlatego znacznie uszczuplił swój turniejowy harmonogram.
David chwali PokerStars za turnieje i to w jaki sposób pokój pokerowy zajmuje się graczami. Stara się bywać na eventach EPT, grał na UKIPT i planuje wyruszyć także na któryś z turniejów LAPT. Oczywiście ważne jest też World Series of Poker, ale na turnieje tej serii David ma przysłowiowy „rzut beretem”, gdyż mieszka w Las Vegas. Takiej wartości nie mają już dla niego eventy WPT, które rozrzucone są po całych Stanach i nie mają zadowalających turniejów bocznych, a te pokerzysta bardzo ceni.
Profesjonalista opowiada o swoich planach na ten rok. Przyznaje, że chciałby powalczyć o pokerową potrójną koronę, gdyż ma na koncie bransoletkę i tytuł WPT. Zdaje sobie jednak sprawę z tego, że nie jest to łatwe zadanie – turniejów European Poker Tour jest tylko kilka, podczas gdy wszystkich eventów WPT około trzydziestu, a eventów WSOP drugie tyle. David chciałby też zdobyć drugą bransoletkę, gdyż był już kilka razy blisko. – W tym roku chciałbym się mocno skoncentrować, zamierzam też bardziej się wysypiać – nie chcę czuć wypalenia i grać 35 eventów. Wolę odpocząć parę godzin zamiast wskakiwać do kolejnego turnieju. Chcę mocno skoncentrować się na wygraniu drugiej bransoletki. Nie interesuje mnie aż tak wygranie drugiego tytułu WPT, czuję, że wygrałem ten, który chciałem wygrać. Chodzi mi o tytuły i osiągnięcia.
Granie w turniejach z wysokim wpisowym nie jest dla Davida łatwe. Pokerzysta zdaje sobie sprawę, że teraz od wyników jego pracy zależy także sytuacja rodziny. Wcześniej nie czuł presji wyników, decyzja była tylko decyzją i można było wskoczyć do innego eventu. Teraz opiekuje się bliskimi, a więc chce im zapewnić godny byt. Przeraża go sytuacja, w której przez dłuższy czas nie zaliczy w turnieju casha i mówi, że musi sobie w jakiś sposób z tym poradzić.
Williams wspomina, że w przeszłości był zapalonym graczem cashowym. Kiedy znajomi zapraszali do gry, chętnie się dosiadał. Kiedy nie miał pieniędzy, to potrafił je na taką grę szybko zorganizować. Dzisiaj ostrożniej zarządza swoim kapitałem i nie można go spotkać przy stołach.
David przyznaje, że ciężko znaleźć równowagę w sytuacji, kiedy ma się rodzinę i profesjonalnie gra w pokera. Znajomi profesjonaliści, którzy zakładali rodziny są w tej samej sytuacji i czują niepewność związaną z grą. W końcu nie jest to praca biurowa ze stała pensją. W pokerze jest wiele niewiadomych. Jednego David jest natomiast pewien. Zamierza wspierać swoją córkę i być dla niej wzorem dla naśladowania. Rodzina jest dla niego priorytetem.
Źródło: Bluff