David Sklansky to jeden z najbardziej wybitnych autorów pokerowych książek. W swojej ponad 40-letniej karierze 69-latek napisał lub współtworzył trzynaście książek na temat pokera i hazardu korzystając z matematycznych teorii niesłyszanych w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, które dzisiaj są na porządku dziennym. Podczas przerwy w czasie gier w Bobby's Room David Sklansky opowiedział o swoich planach na WSOP 2017 i zmianach, jakie zaszły w pokerze przez lata.
– Czy przez ostatnie lata przystopowałeś z turniejami live?
– Nie aż tak. Mieszkałem w Reno i tam grałem. Ale w tym roku może tak zrobię, bo liczba godzin staje się nieco wyczerpująca, a poboczne gry wydają się ciekawe. Jedno jest pewne – podczas World Series of Poker jest teraz tyle turniejów, że zdobycie bransoletki to inna sprawa. Kiedyś było to zupełnie coś innego, kiedy było dwadzieścia turniejów. Cena buy inów pozostała ta sama, ale inflacja wzrosła, więc więcej ludzi może sobie pozwolić na grę. Musisz być dobrym graczem, żeby wygrać, ale wśród dobrych graczy to przede wszystkim kwestia szczęścia.
– Sukces w Main Evencie wskazuje na dobrego gracza, czy może jest to bardziej kwestia otrzymania właściwych kart w odpowiednim czasie? A może kombinacja obu tych czynników?
– W grze bierze udział ok. 7.000 osób. Jedni z nich będą mieli szansę na wygraną jak 1 do 500, inni jak 1 do 100.000. Setka najlepszych graczy to ci 1-500. Im lepiej grasz, tym większe masz szanse. Im gorzej, tym więcej szczęścia potrzebujesz. Będąc świetnym musisz być bardzo, bardzo fartowny. Jeśli jesteś przeciętniakiem, musisz być bardzo, bardzo, bardzo, bardzo fartowny. Jeśli grasz słabo, będziesz potrzebował szaloną ilość szczęścia. Szczęście jest największym czynnikiem decydującym o sukcesie, ale niektórzy potrzebują go aż do granic absurdu, podczas gdy inni tylko trochę.
– Jak oceniasz własną grę?
– Moje umiejętności w No Limit Hold'em nigdy nie były uważane za najlepsze, ale w grze turniejowej faktycznie takie są. Mam w tym sporo doświadczenia, a także znam mnóstwo małych sztuczek godnych zastosowania w turniejach No Limit Hold'em.
– Którą grę oceniasz za swoją najlepszą, z największymi szansami na sukces?
– W cashówkach to najprawdopodobniej będzie 8-or-better Stud. Co do turniejów to nieco skomplikowana sprawa, ponieważ w Studa grają tylko doświadczeni pokerzyści. Dużą szansę na pewno miałbym w Super Seniors (dla zawodników powyżej 65 lat), ponieważ jest tam dużo słabych graczy.
– W jakich eventach tegorocznego WSOP zamierzasz uczestniczyć?
– Wszystko zależeć będzie od gier pobocznych, ponieważ może się okazać, że gra w nich będzie miała więcej sensu, jak np. w Super Seniors. Stawka godzinowa jest w nich znacznie korzystniejsza niż w turniejach.
– Zamierzasz więc zagrać w jakimkolwiek evencie?
– Znajdę prawdopodobnie cztery-pięć turniejów dobrych dla siebie. Głównie z kilkoma grami. Gry mieszane są dla mnie lepsze, bo zwykle ludzie nie potrafią grać w nie wszystkie. Inne to te, w które ludzie zwykle nie grają często, jak pot limit Omaha 8-or-better. Trzeba zawsze szukać przewagi.
– Jesteś zadowolony z wyników turniejów WSOP, w których brałeś udział w ostatnich pięciu latach?
– Wielokrotnie docierałem do płatnych miejsc, kilka razy dość daleko. Poker sprowadza się do szczęścia w różnych przypadkach. Pięćsetny najlepszy pokerzysta może spokojnie wygrać turniej. Dla porównania pięćsetny najlepszy golfista żadnego turnieju na pewno nie wygra. Jedna jedyna ręka w pokerze może zrobić ogromną różnicę.
– Czy twoja strategia turniejowa zmieniła się przez lata?
– Musisz zmieniać strategię ze względu na przeciwników, z którymi grasz. Jeśli gracz robi jedną rzecz, muszę wymyślić coś, co będzie dobrą kontrą.
– Uważasz, że poker dużo się zmienił od czasów, kiedy zaczynałeś grać?
– Teraz bardzo dużo osób wie, jak poprawnie grać. Trochę dzięki moim książkom, trochę dzięki obecności pokera w telewizji, podczas gdy za moich czasów umiejętność gry zawdzięczaliśmy głównie instynktowi. Teraz nawet studenci wykonują o wiele większą matematyczną pracę niż ja wtedy. Robią o wiele więcej niż tylko sprawdzają prawdopodobieństwo.
– Jesteś jednym z najlepszych pokerowych autorów, ale myślisz, że młodsze pokolenie zna twoje książki?
– Jest jedna książka zatytułowana „The Theory of Poker”, której po dziś dzień nikt nie próbował zduplikować. Opisuje ona fundamentalną teorię dotyczącą najróżniejszych sytuacji w pokerze. Do dzisiaj nikt z nią nie dyskutował, ani nie próbował jej ulepszyć. To była moja druga książka, napisałem ją mając 29 lat. Byłem pierwszą osobą, która popatrzyła na pokera i zrozumiała, że obecne w niej sytuacje można poddać akademickiej analizie. Teraz dzieje się to na porządku dziennym.
– A kiedy ją napisałeś była powszechnie akceptowana?
– Nie musiałem nikogo specjalnie do niej przekonywać, ponieważ wiele osób po jej przeczytaniu mówiło „Ah, no tak. Dlaczego sam na to nie wpadłem?” Nie rzucam po prostu pomysłami, tylko wyjaśniam co i jak, dlatego trudno się z tym nie zgodzić. To nie książka kucharska, w której napisane jest czego i ile użyć – ja mówię jeszcze przede wszystkim dlaczego.
– Jaka jest jedna rzecz, której ludzie mogą o tobie nie wiedzieć?
– Wciąż każdego tygodnia czytam nową książkę na w zasadzie dowolny temat. Czytam dużo biografii, przeczytałem ich już setki. Kiedy miałem 10 lat przeczytałem trzy różne biografie Thomasa Edisona. Dzisiaj czytam już tylko jedną biografię danej osoby. Przeczytałem nawet biografię Szalonego Konia (wódz Indian plemienia Oglalów, walczący z rządem amerykańskim, kiedy ten wkroczył na terytoria należące do rdzennych Amerykanów).