Czy można uniknąć błędów w pierwszym turnieju live?

26

Każdy pewnie pamięta swój pierwszy poważny turniej live i każdy zapewne pamięta niesamowitą ilość przygotowań mających uchronić go przed popełnieniem typowych błędów początkujących i każdy na pewno pamięta – o nie, takich rzeczy się nie zapomina! – że wszystkie te błędy w końcu i tak popełnił.

Być może zatem najlepsze podejście do pierwszego turnieju live jest takie: nieskomplikowany plan, ograniczone oczekiwania i spokojna gra. Oraz oczywiście myślenie: jeden turniej o niczym nie świadczy, bez względu na to, czy będę pierwszy czy ostatni, nie powinno to radykalnie wpłynąć na moje podejście do pokera.

Mimo że dopiero jakieś trzy miesiące temu nauczyłem się grać w pokera, a jakieś trzy tygodnie temu po raz pierwszy zagrałem o pieniądze (jeden dolar amerykański), udało mi się – nieco bocznymi drzwiami trafić do finału Mistrzostw Polski Everest Poker, które 17 maja odbyły się w kasynie hotelu Hyatt w Warszawie. W związku z tym mój występ dosyć dobrze się nadaje do analizy pt. "żółtodziób i jego błędy w grze na żywo". Przyjrzyjmy się im i spróbujmy z tego wyciągnąć jakieś wnioski, które pomogą innym stawiającym pierwsze kroki swej turniejowej kariery. Za jakość tej analizy nie dałbym głowy – w końcu to dalej analiza żółtodzioba (choć już z jednym turniejowym doświadczeniem!). A zatem, co robić???

Nie martw się, że nie wiesz, o co w tym wszystkim chodzi

Przez pierwszych pięć minut swojego pierwszego turnieju live skupiałeTotalny ból głowym się na przeliczeniu swojego stacka początkowego (zapomniałem się wcześniej dowiedzieć) i modleniu się, żebym przypadkiem nie dostał pary asów, bo musiałbym to grać, a w ciągu pierwszego kwadransa nie chciałem grać niczego. Kiedy dealer po raz kolejny przypomina ci o obowiązku wpłacenia blindów, a ty nie możesz znaleźć właściwego żetonu – nie przejmuj się. Kiedy – mimo że wyobrażałeś to sobie wcześniej każdego wieczora w ciągu ostatnich dwóch tygodni – zauważasz nagle, że nie wiesz, jak zobaczyć swoje karty, tak, by nie pokazać ich zgromadzonej za tobą widowni – nie martw się tym. (boże, tu jest widownia!) Kiedy zaś w końcu jakimś cudem wygrywasz pierwsza pulę i nie wiesz, jak poukładać te żetony i gdzie to cholerstwo postawić, mimo że wcześniej widziałeś to sto razy w relacjach ze WSOP-a – odpuść sobie. Będziesz miał jeszcze większe problemy, tego możesz być pewien.

Wyśpij się

Być może to banalne, ale jeśli traktujesz swój występ choć trochę poważnie, musisz pamiętać, że turniej live oznacza często pięć czy osiem godzin siedzenia w miejscu i intensywnego myślenia. To nie sit and go czy turniej turbo w sieci, gdzie po pół godzinie wszystko jest w miarę jasne, a w każdej chwili można się wkurzyć, zrobić głupiego all-ina i stracić te dwa dolary, które i tak były spisane na straty. Sam już po półtorej godziny z utęsknieniem spoglądałem na zegar, czekając na przerwę, a po czterech godzinach, zamiast o grze, myślałem o tym, co bym teraz zjadł i kiedy to się wszystko wreszcie skończy. Jak można podejrzewać, skończyło się szybko.

Skup się na sobie, nie na innych

Każdy początkujący pokerzysta, który naczytał się mądrych książek, wie, że jednym z kluczy do sukcesu w grze live jest odpowiednia obserwacja przeciwników. Tells, betting patterns, styl gry – oto, co pomoże nam w rozłożeniu ich na łopatki. W przypadku żółtodziobów warto jednak posłuchać starego poczciwSkupienie i jeszcze raz skupienieego Harringtona (nie ten jeden raz zresztą!), który radzi początkującym, by najuważniej obserwowali siebie oraz gracza przed i za sobą oraz, jeśli nie będzie to za trudne, jeszcze po jednym przed i po. Mój ambitny plan, by z najwyższą uwagą śledzić każde rozdanie, zapamiętywać, kto o ile podbija, jak często wchodzi w rozdanie, czy woli lipować czy raisować i jak bawi się żetonami, rozleciał się właściwe po pierwszym rozdaniu. Wciąż przecież nie przeliczyłem swoich żetonów, nie znalazłem dwóch 25, żeby mieć na dużego blinda, i nie połapałem się w tym, co wyświetlają na tym dużym telebimie. Miałem jeszcze w tym samy czasie obserwować, kto jak chrząka i ile wrzuca do puli? No way!

Stąd dobra rada: nie chciej wiedzieć wszystkiego o wszystkich, skup się na graczu przed i za sobą, a o reszcie i tak wyrobisz sobie zdanie po godzinie czy półtorej. W moim przypadku starczyło pięć czy sześć rozdań, bym wiedział, że dwóch graczy przede mną to super-agresywni gracze, liczący na łatwe kradzieże puli, a chłopak siedzący za mną jest równie przerażony, co ja. Tyle na początek w zupełności starczy.

Nie prowokuj, nie blefuj, nie jesteś Hellmuthem ANI Dwanem

Agresja, pewność siebie, dominacja, rządzenie stołem, psychologiczne gierki, wywieranie presji na przeciwnika, prowokacje, seryjne all in`y – wszystko to ładnie wygląda w telewizji, ale w wykonaniu amatora większe jest prawdopodobieństwo, że obróci się przeciwko niemu niż w jakikolwiek sposób mu pomoże. Wiele oczywiście zależy od twojego charakteru i stylu gry, jaki preferujesz, ale z mojej obserwacji wyniknęło, że w jakiś przedziwny sposób w połowie turnieju prawie wszyscy "Dwanowie", na których się natknąłem, zająć się już mogli piciem drinków lub grą przy stoliku cashowym, natomiast większość "nudnych" i milczących "konserwatystów" wciąż jeszcze walczyło o zwycięstwo.

Jeżeli grasz tight, pokazuj karty

Niektórzy twierdzą, że dobrowolne pokazywanie kart zawsze jest błędem, ale kiedy zamierzasz grać tight i agresywnie, warto pokazać swojego asa króla, kiedy na flopie trafiłeś najwyższą parę i podbiłeś o dwie trzecie puli. Po kiepskim początku, kiedy spadłem do jakiś siedmiu tysięcy, na przestrzeni kilku rozdań dostałem parę razy bardzo dobre karty startowe, które flop w dodatku wzmocnił. Moje wysokie podbicie, mniej lub bardziej chętne foldy, ja pokazuję jedną lub dwie karty i wszyscy wiedzą, że jeśli podbijam, to nie warto się ze mną szarpać. DziękiPokazywać czy nie pokazywać? temu, nawet jeśli przez następny kwadrans dostaję same śmieci, dwa czy trzy razy kradnę blindy grając na później pozycji, a raz udaje mi się kompletny, ale konsekwentny blef (ok., od czasu do czasu blef jest dozwolony), kiedy po riverze wciąż mam jedynie asa high, ale do puli, w którą zainwestowałem już jedną trzecią stacka, dorzucam jeszcze drugie tyle i starszy pan pasuje (podejrzewam, że parę lub dwie), mówiąc: to już trochę za dużo.

Kradzieże takie na dłuższą metę mają sens oczywiście tylko wtedy, kiedy od czasu do czasu naprawdę dostanie się coś mocnego, co można bez wstydu pokazać przeciwnikom. O dziwo, nawet całkiem dobrzy gracze zapamiętują o wiele lepiej dwa czy trzy pokazane monstery niż pięć sytuacji, w których zgarniałeś pulę bez pokazywania czegokolwiek (czyli najprawdopodobniej grając ze słabą lub przeciętną kartą).

W ciągu pierwszych piętnastu minut graj tylko premium hands

Do stołu siadłem z mocnym postanowieniem, że w pierwszej rundzie gram mega-tight i skupiam się głównie na odnalezieniu w sytuacji oraz obserwowaniu pozostałych graczy. Niestety, kiedy z obserwacji zaczęło wynikać, że poza dwoma graczami cała reszta gra równie konserwatywnie Premium Handsco ja, a w sytuacji, kiedy młodzi-gniewni akurat nie weszli do puli, dostałem akurat obiecującą kartę (król dama w kolorze, as dziesiątka…), nie mogłem sobie odmówić złamania przyrzeczenia i limpowałem czy nawet wyrównywałem podbicie na pre-flopie. Nie byłyby to złe zagrania, gdyby nie to, że wystarczyło jakiekolwiek późniejsze podbicie, by wyrzucić mnie z gry (nawet jeśli trafiłem środkową parę czy draw do koloru z moim asem). Jeśli boisz się skrócenia już na samym początku turnieju (a tego chyba każdy żółtodziób boi się najbardziej) oznacza to, że nie będziesz rozumnie i konsekwentnie rozgrywać swoich średnich kart. Zatem co z nimi zrobić? Wyrzucić je dopóki jeszcze nic za nie nie zapłaciłeś. To boli, ale pchanie się w sytuacje, do których nie jest się przygotowanym, boli jeszcze bardziej. I kosztuje.

Gra o zwycięstwo czy O BYCIE w kasie? – przEklętY bubble

Słyszałem, że gra na bubble'u jest jednym z ciekawszych momentów każdego turnieju i warto się na nią specjalnie przygotować, ale nie liczyłem się z tym, że może ona być także doświadczeniem tak – hmm – degradującym psychicznie. Kiedy liczba pozostających w grze graczy zbliżać się zaczęła do upragnionych 20, wciąż miałem całkiem ładny stack, momentami dwu czy trzykrotnie wyższy od średniego; kiedy zaś bubble wreszcie pękł, byłem grubo poniżej średniej i, ogólnie rzecz biorąc, na wylocie. Jak to się stało? Jak to możliwe, że w chwili, gdy graczy było 25, byłem w czołówce i miałem jeden z dwóch największych stacków przy swoim stoliku, zaś półtorej godziny później, w towarzystwie chudszym o sześciu graczy, robiłem allina z 79s? Myślę, że cały problem sprowadza się do odpowiedzi na jedno proste pytanie: grasz o miejsce w kasie czy o zwycięstwo? Każdy oczywiście odpowie, że w każdym turnieju walczy o zwycięstwo, a gra na bubble'u to najlepszy moment na większąByć albo nie być... agresję, odważne alliny, kradzieże blindów i wyciśnięcie z tej bandy tchórzy, ile się tylko da; że nawet jeśli raz na trzy razy skończy się to tym, że wylecimy tuż przed kasą, to w pozostałych dwóch sytuacjach da nam to szansę walki o wysokie miejsca, więc ogólnie rzecz biorąc będziemy na plusie. Tak powie każdy, ale rzeczywistość znów jest bardziej skomplikowana.

Moje podejście – które wedle wszelkich książek i mądrości – nie zasługuje na pochwałę, było takie: "hej, po raz pierwszy grasz na żywo, obecnie masz taki stack, że nawet gdybyś wyszedł na godzinę czy dwie, miejsce w dwudziestce masz raczej pewne; graj więc mega-tight i za chwilę cieszyć się będziesz z pierwszego tysiąca złotych wygranego w pokera". Dlatego seryjnie pasowałem, a kiedy już dostałem coś naprawdę sensownego podbijałem o jakieś trzy duże blindy. Niestety, w jednym przypadku skończyło się to wysokim re-raisem kogoś z późniejszej pozycji, a w drugim – allinem gracza, który miał stack wielkości około 2/3 mojego. Co wtedy, po długim myśleniu, spasowałem, niech pozostanie moją słodką tajemnicą – choć dobrze wiem, że matematycznie rzecz ujmując raczej na pewno powinienem to grać, jeszcze lepiej wiem, że gdyby akurat wtedy przewaga moich kart na poziomie, powiedzmy, 70-30 się nie utrzymała, już bym się z tego wszystkiego nie podniósł i odpadłbym pewnie jako 22 lub 21. Zwyciężył minimalizm, co zapewne nie wróży mi siedemnastu bransoletek WSOP-u. Ale dało tysiąc złotych.

Jak dla mnie – na początek starczy.

Wyciągaj wnioski

Bez względu na to, czy wygrasz, skończysz w kasie, wylecisz na bubble'u albo będziesz ostatni – wiedz, że twój pierwszy występ w turnieju live był pełen błędów. Nie usprawiedliwiaj ich, ale staraj się zrozumieć, dlaczego je popełniłeś (np. z obawy o to, że wylecisz tuż przed kasą…) i na chłodno przekonaj sam siebie, że mogłeś podjąć inną, lepszą decyzję i tak też zrób w przyszłości. Pewnie nawet Moneymaker znalazł w swoim pierwszym występie na żywo jakieś błędy. Tym bardziej powinni ich szukać ci, którzy swoje pierwsze Mistrzostwo Świata wciąż mają przed sobą! 😉

P.S.

Cholera, jednak nie powinienem pasować tych króli! Co za idiotyzm

Poprzedni artykułPunktów przybywa, kasy ubywa
Następny artykułPhil Ivey stawia 10 milionów na swoją bransoletkę

26 KOMENTARZE

  1. Ja swój pierwszy turniej skończyłem raczej szybko, chyba po 2 godzinach, ale drugi już prawie wygrałem (zrobiliśmy podział). I mam wrażenie, że bardzo często osoby grające pierwszy, drugi czy trzeci raz wysoko dochodzą, bo ze mną na FT było jeszcze 2 graczy, którzy grali po raz pierwszy live, a z komentarzy również wynika, że szczęście początkującego to nizaprzecalny fakt.

  2. Hehe, ja swój pierwszy turniej skończyłem 3/22 😉 Pamiętam te drżące ręce po wygraniu allina AA vs. KK i przyspieszone bicie serca. Ajj, szkoda, że takie emocje już nie wrócą..

  3. Pamietam jak na swoim pierwszym turnieju dostalem Asy, na dodatek oplacone. Po rozdaniu ktos poprosil mnie, zebym mu rozmienil zetony, ale rece trzesly mi sie tak strasznie, ze nie bylem w stanie tego zrobic:)))

  4. Ja pierwszy turniej grałem kompletnie na bani… doszedłem do kasy – 4th. Dzięki temu miałem zero stresu bo i tak nie wiedziałem co się dzieje 🙂 Polecam 🙂

  5. Ja na dodatek swój pierwszy turniej live rozgrywalem w Anglii.Był to freeroll do wieczornego turnieju za 100funtow.Na 116 osób do rozdania 3 bilety i po kilki godzinach jakimś cudem wygrywam bilet.Kilka turniejów live wystarczy żeby zauważyć że cudowny river spada nie tylko na Pokerstars :)To dla tych co do dzisiaj myślą ze świstak kręci softem.Pozdr

  6. ja zmieniam pampersy co level i troche mialem problemy zeby to robic pod stolem rownoczesnie jeszcze obserwujac co moj przeciwnik z lewej robi z serdecznym palcem w zaleznosci od tego jak uklada karty na stol ale kilka turkow i juz teraz wymieniam pampersa bez problemu

  7. Najczęstszym błędem początkujących graczy live nie jest imho nieumiejętność przeliczenia stacka, tylko przerzucanie się, granie poza kolejką i nadzbyt entuzjastyczna postawa jak mamy bardzo mocną rękę 🙂

  8. To mnie Hajjer pocieszyłeś :-/Spodziewałem się odpowiedzi w stylu, że po 2-3 levelach już gra się płynnie

  9. Ja w swój pierwszy tur skończyłem w kasie 🙂 Pamiętam jak mi się przez pierwsze 3h ręce trzęsły, jak coś wygrałem to miałem problemy z układaniem żetonów 🙂 Jak szły all iny to tak mi serce biło że w przełyku je czułem. Odpadłem na 6 miejscu AK

  10. Pisząc o Twojej wiedzy pokerowej miałem na myśli, wiedzę olbrzymią. Ept to była dla mnie nieświadomego, nie umiejącego pływać za głęboka woda.

  11. Artykuł super.

    Wnioski – jeżeli Ty po trzech miesiacach i jednym turnieju live masz taką wiedzę to już inni nasi profesjonaliści powinni drżeć ( na przyszłość )

    Ja osobiście po trzech latach gry ( na żywo tylko w 10 turniejach EPT ) w dalszym ciągu mam kłopoty z liczeniem swojego stacka a o innych nie ma co marzyć.

    Ps. Gdybym miał Twoją wiedzę o pokerze, prędzej bym się powiesił niż wyjechał na turnieje live i to rangi mistrzowskiej.

    Pozdrawiam i dodam, że już możesz pisać podręczniki pokerowe dla takich donków jak ja.

  12. Pamiętam jak pierwszy raz zobaczyłem asa z królem to tak trzęsły mi się ręce że miałem problemy z wrzuceniem żetonów do puli 🙂

  13. @pomsa

    krupier za ciebie puli nie bedzie liczyl, z tego co sie orientuje, nigdy i nigdzie… mozesz jedynie poprosic o ‘rozrzucenie’ zetonow ktore znajduja sie w puli, zeby bylo ci latwiej je policzyc. czy sie myle…? a pytasz gracza na wlasna odpowiedzialnosc – jak cie ‘oszuka’, to pozniej pretensje mozesz miec tylko do siebie…

  14. Jezeli grasz w kasynie zawsze mozesz spytac krupiera ile jest w puli wiec problemu raczej nie ma. Graczy tez mozesz o to spytac. Co do telli szczegolnie w poznej fazie nie maja jak dla mnie prawie znaczenia.

  15. Jedyne co się boję kiedy przyjdzie mi zasiąść live to: – kontrola własnych odruchów aby nie dać tellów – orientacja w ilości żetonów w puli i u zawodników, gdyż soft za mnie ich nie policzy. Szczególnie boję się w późniejszej fazie jak ilość żetonów jest dużo większaKtoś ma doświadczenia jak sobie z tym po raz pierwszy poradził?

  16. Granie turnieju live po raz pierwszy kojarzy mi się z jazdą samochodem po raz pierwszy. Wszyscy mówią jak to musisz uważać patrzyć na pieszych, czy ktoś nie wyjeżdża, omijać dziury w drodze itp. A rzeczywistość jest taka że trzymasz mocno kierownicę patrzysz tylko przed siebie, nigdy na boki, nie mrugasz powiekami, nie słuchasz co mówi instruktor itp itd 🙂

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.