Pierwsza polowa listopada uplynela mi bardziej na zwiedzaniu niz na grze. Przyjechalo troche znajomych, wiec postanowilem zrealizowac pare planow turystycznych do tej pory odkladanych wlasnie na taka okazje. Oczywiscie musialo sie to odbic na wydajnosci pracy, dosc powiedziec, ze jest juz 25 listopada, a ja mam w tym miesiacu na koncie… zaledwie 89k rozdan.
Ale nie ma co narzekac, teraz do konca roku powinienem skupic sie juz tylko na grindzie. A takie kilkanascie zupelnie relaksowych dni tez mysle, ze wyszlo mi na zdrowie. Co prawda pogoda za oknem bedzie coraz mniej sprzyjala, bo grudzien to tutaj szczyt sezonu, ale mysle, ze jeszcze z 200k rozdan do konca roku zagram. A dokladnie to do 29 grudnia, bo wedle wstepnego planu to wlasnie wtedy rozpoczne swoja podroz przez polowe swiata. Ale o tym za chwile.
Jak juz pisalem, wraz ze znajomymi mialem male wakacje. Pojezdzilismy troche po wyspie w poszukiwaniu ladnych plaz i innych miejsc, a takze wybralismy sie na dwie mniej lub bardziej zorganizowane wycieczki. Na poczatek kilka atrakcji naprawde blisko naszego miejsca zamieszkania. Aby zjesc mile sniadanie w ladnym kurorcie i zrelaksowac sie na basenie w stylu infinity, musimy po prostu… przejsc przez ulice:
Jezeli wsiadziemy na skutery i pojedziemy w strone Patong jakies 10-12 minut, dojedziemy do bardzo uroczo polozonej plazy Kata-noi o bajkowym kolorze wody:
Jakies 20 minut na skuterze, ale w druga strone, w kierunku sasiedniego polwyspu i mozemy zjesc obiad w miejscu, gdzie praktycznie mozna poczuc sie jak na bezludnej wyspie – widoki zniewalajace:
Potem przyszedl czas na dwie dalsze wyprawy. Na poczatek zorganizowalismy cos, co chodzilo mi po glowie praktycznie od przyjazdu – wynajelismy speedboata tylko dla siebie (bylo nas 12 osob) z zamiarem poplywania po okolicznych ladnych wysepkach. Skonczylo sie na dwoch wyspach – Racha-noi i Racha-yai, ale okazalo sie, ze byl to strzal w dziesiatke. Co prawda przed samym wyjazdem mina mi mocno zrzedla, bo okazalo sie, ze po niezloczonych superslonecznych dniach przyszedl akurat dzien mocno zachmurzony. Na szczescie zarowno pomysl wycieczki (lodka byla calkowicie do naszej dyspozycji, moglismy plywac gdzie chcielismy, na ile chcielismy, itp) jak i okolicznosci przyrody sprawily, ze wszyscy – tak mi przynajmniej wydaje – byli zachwyceni. Najpierw poplynelismy na malutka bezludna wysepke Racha Noi, gdzie mozna bylo spedzic czas zarowno na plazy z piaskiem bialym i gestym jak maka, jak i snorkelujac wokol kolejnej malutkiej wysepki. A wbrew pozorom mozna zobaczyc tam bardzo duzo zyjatek, wlacznie z homarami, osmiornicami i innymi rozgwiazdami.
Nastepnie zatrzymalismy lodke niedaleko skalistego brzegu, zeby sobie poskakac do wody i pokarmic rybki. Potem poplynelismy na bardziej juz skomercjalizowana Racha-Yai, gdzie zjedlismy obiad, polezelismy na plazy (pogoda byla juz lepsza) i generalnie sie porelaskowalismy. I tak nam minelo osiem godzin! Mialem zmontowac filmik z tej eskapady, ale doszedlem do wniosku, ze wstrzymam sie, az ja powtorzymy, bo na pewno wrazenie jest mocno zatarte wlasnie ze wzgledu na zachmurzenie. Z drugiej strony, bylo naprawde fajnie, mamy sporo materialu miedzy innymi z kamery go-pro, wiec postanowilem zmonotowac cos krociutkiego, nazwijmy to trailerem 🙂
Racha Yai – tylko dla nas
'słit focia' musi byc!
Snorkeling z rozgwiazda w tle:
I nurek Woy:
Oraz trailer filmiku:
Nastepnego dnia poplynelismy na PhiPhi, ale juz w ramach wykupionej jedniodniowej wycieczki. Pogoda byla zdecydowanie lepsza, widoki naprawde zapierajace dech w piersiach, ale… Troche zostalismy przewiezieni po atrakcjach jak wieprze w klatkach. Ogladac, zwiedzac, wychodzic, wracac, jesc, skakac, wracac, wsiadac itp. Wszystko w multiekspresowym tempie, co oczywiscie bylo zrozumiale, ze wzgledu na odleglosci i ilosc atrakcji, ale w porownaniu z dniem poprzednim pozostal spory niedosyt. Dobrze skwitowal to moj znajomy. Powiedzialem mu, ze gdybysmy zamienili dni miejscami i najpierw pojechali na Phi Phi, to dopiero wtedy naprawde docenilibysmy te druga wycieczke. A on na to: Gdybysmy najpierw pojechali na PhiPhi, to za drugi wypad bym ci juz podziekowal 🙂
Tu rowniez planuje powrocic w niedalekim czasie, zeby wybrac sie na Maya Bay wczesnie rano, zanim zostana tam zwiezione tabuny turystow. Niemniej, piekno tego miejsca robi kolosalne wrazenie i po powrocie chwilke posiedzialem nad filmikiem, ktory – mam nadzieje – chociaz troche to oddaje.
Teraz pare slow o wyjezdzie na PCA juz chyba w ostatecznej formie. To niezla wyprawa, a do tego postanowilem polaczyc ja jeszcze z paroma innymi pomyslami i zapowiada sie ciekawie. Jednak ze wzgledu na fakt, ze jestem juz stary i lubie wygode i jak pomysle o tym, ze mam wstawac na lot o 5 rano, ladowac gdzies w srodku nocu czy czekac na lotnisku przez osiem godzin, to mnie az ciarki przechodza, musialem nad szczegolami troche popracowac. Trzeba tez bylo wziac pod uwage kilka drobiazgow, chocby takich, zeby nie nocowac w miejscu, w ktorym… temperatura nie bedzie odpowiednia do ubran, ktore posiadam 🙂 A wiec odpadaly noclegi np w nowym jorku, londynie czy nawet w madrycie. Moj plan wyglada zatem mniej wiecej tak:
29 grudnia popoludnie – wylot z Phuket do Bangkoku. Hotel lotniskowy, wypad do centrum i moze sesja.
30 grudnia, poludnie – wylot z BKK do Los Angeles, z dwugodzinna przesiadka w Taipei. Co ciekawe, wylatuje z Bangkoku okolo 13, aby wyladowac na LAX o …13 tego samego dnia! Teleportacja czy jak?! Lot trwa okolo 14 godzin i tyle tez wynosi roznica czasu miedzy Tajlandia a zachodnim wybrzezem USA. Dzieki temu, moja doba 30 grudnia bedzie trwala… 39 godzin 🙂 A ponadto zdaze na mecz Clippersow z Phoenix Suns, ze wzgledu na malo atrakcyjnego przeciwnika za 100$ mozna sobie usiasc w szostym rzedzie za lawka gosci.
31 grudnia, rano – jedyny raz, kiedy bede mial lot wczesnie – o 10. Ale nie moze byc inaczej, jezeli chce zdazyc na Sylwestra w Miami (laduje o 16, nastepny samolot ladowal o 22). Z drugiej strony, po 39-godzinnej dobie i meczu NBA wroce do hotelu kolo 22 i pewnie szybko zasne, wiec na 8 rano powinienem sie wyspac. Sylwester ze znajomymi w Miami.
1 stycznia – pelen relaks i leczenie kaca na plazy 🙂
2 stycznia – clue programu! Mecz Miami Heat vs Golden State Warriors! Sprawdzajac terminarz nie moglem w to uwierzyc, bo obecnie trudno mi sobie wyobrazic inny mecz na ktory chcialbym pojsc (moze vs OKC). GS gra megawidowiskowo i po Miami jest moim drugim ulubionym zespolem. Oby tylko kostki Curry'ego sie jakos trzymaly i Iguodala zdazyl sie wyleczyc. Tutaj z biletami nie bedzie juz tak rozowo jak w LA, ale jeszcze sa w akceptowalnej cenie.
3-4 stycznia – pobyt w Miami
5-10 stycznia – wylot i pobyt na PCA, troche obowiazkow, troche promocji, troche relaksu, jak zwykle zero pokera, no moze troche cashowek…
10 stycznia popoludniu – wylot do Miami, wieczorem lot do LA.
11 stycznia – caly dzien relaksu w Los Angeles. Mam pare miejsc w okolicy, ktore chcialem odwiedzic. Wieczorem wylot do BKK przez Taipei. W odroznieniu od lotu w druga strone, tutaj praktycznie jedna doba mi znika i mimo ze wylatuje o 23 i laduje w poludnie, to nie bedzie to 12-ty, ale 13 stycznia… Dwie godziny na lotnisku i powrot na Phuket.
Oby tylko pogoda dopisala na Bahamach, bo wyjezdzam z Tajlandii w trakcie najlepszej pogody w roku 🙂
Wyjazdem na PCA rozpoczne tez piaty rok czlonkostwa w Teamie Online, dostapie tego zaszczytu w elitarnym gronie Nanonoko i Andre Coimbry, w trojke jestesmy jedynymi graczami, ktorzy sa w Teamie od poczatku. Tradycyjnie na PCA bedziemy mieli spotkanie Teamu, gdzie bede mial okazje poznac dwoch nowych czlonkow, legendarnego Kanu7 i rownie znanego FrenchDawg'a.
Jakby tej piecioletniej rocznicy bylo malo, to niedawno sobie uswiadomilem, ze za kilka miesiecy, a dokladnie w kwietniu lub maju 2014 roku (musze to sprawdzic) minie dziesiec lat mojej zawodowej gry w pokera. Bylem wtedy po dwoch pierwszych wygranych turniejach live i po pierwszej duzej wygranej w sieci. Na pewno napisze jakiegos sporego bloga poswieconego temu dziesiecioleciu, myslalem tez o sciagnieciu handhistory z tego turnieju i nagrania komentarza, moze byc bardzo smiesznie 🙂
I na koniec krotki updejt z challengu tajskiego. Golym okiem widac, ze z duzego volume niewiele zostalo, tak samo jak i czasu do konca. Mysle, ze jedynym realnym celem teraz bedzie sciecie zalozen o polowe, czyli 750k rozdan (to bez problemu) i 20k zarobku (tu zobaczymy).
Grafika i statystyki:
Liczba rak: 649,694
Zysk/strata (EV): $1,523.79 ($1,844.41)
bb/100 (EV): 1,61 (1,39)
ilosc VPP: 127,214
ilosc FPP: 445,249
Bonusy, milestony: $9,336
Po uwzglednieniu rb: $10,801.29
Powodzenia przy stolach!
DaWarsaw
cześć, niezła wyprawa 🙂 i fajnie opisana. a ja tak chodzę od bloga do bloga, pokerowego, rzecz jasna, i szukam najlepszych. moja firma właśnie wypuściła appkę mobilną Zombie Poker i chcielibyśmy usłyszeć zdanie profesjonalistów na jej temat. jeśli byłbyś w stanie poświęcić kilka chwil na zapoznanie się z grą i przesłanie mi feedbacku na tle pokerowym, byłabym ogromnie wdzięczna. a jak się spodoba, to zawsze można poćwiczyć grę „na sucho” 😉 ale to już według uznania.
pozdrawiam!
„Wyjazdem na PCA rozpoczne tez piaty rok czlonkostwa w Teamie Online, dostapie tego zaszczytu w elitarnym gronie Nanonoko i Andre Coimbry, w trojke jestesmy jedynymi graczami, ktorzy sa w Teamie od poczatku”
Warsaw jakby Cię Pokerstars poprosił o wskazanie następcy to kogo byś zaproponował z Polaków ?
Trudno odpowiedziec, bo taki gracz musi i tak spelniac duzo warunkow. Moze sie to wydawac dziwne, ale przede wszystkim musialby chciec (co wbrew pozorom nie jest takie oczywiste), a oprocz tego standardowe wymagania – angielski, regularny blog, aktywnosc na forach i w mediach spolecznosciowch, chec do dzielenia sie wiedza, itd. Nie ma duzo takich graczy
Poza mną nie widzę żadnego.
Chcieć- chcę i działam aktywnie
regularne wpisy na forach- wpisuję się zawsze i chętnie
portale społecznościowe- facebook, twitter, instagram, youtube jest:)
angielski- jest
blog- częściej niż Warsaw
dzielnie się wiedzą- często komentuję rozdania „ch… zagrane”, ” graj tak dalej” itp itd
Pierwsze i ostatnie ostrzeżenie dla BrygadaaRR. Zgodnie z regulaminem strony:
Wszelkie treści obrażające, prowokujące, zastraszające innych użytkowników PokerTexas, aktywności wpływające destrukcyjnie i demotywacyjnie na klimat dyskusji, życie i twórczość społeczności PokerTexas, wypowiedzi i zachowania wprowadzające szeroko pojęty „ferment”, spamowanie, nadużywanie oraz sabotowanie treści, będą surowo karane. W przypadku regularnego łamania powyższego zapisu użytkownik zostanie jednorazowo ostrzeżony o łamaniu regulaminu w formie publicznej lub prywatnej, po czym, w przypadku zignorowania ostrzeżenia, użytkownik zostanie usunięty ze społeczności. Redakcja PokerTexas zastrzega sobie prawo do pełnej uznaniowości w egzekucji powyższego zapisu.
Kolejne wpisy nic nie wnoszące, a tylko obrażające spowodują usunięcie Twojego konta.
Orgietki to oni robią wyłącznie między sobą.
Przyznać się nie przyznają, Gejuchy gęby na kłódkę trzymają 😀
Fajnie się zrymowało, ciekawe kiedy im obrzezano? 😉
przypominam, że kiedys pod blogiem Górala był kłopot z jednym trolem i pamiętam, że pokertexas zobowiązał sie do ingerowania jeśli wpisy będą jaskrawo trolujące i żenujące. Pewnie teraz znowu będzie trzeba zrobic oddolną akcje minusowania, żeby ktoś z pokertexa sie szarpnął na jakiekolwiek minimum. Jaką wartość mają mieć te posty? Na prawdę nie można usuwać tych najjaskrawszych?
Super wpis! Pokazujesz co najlepsze w zawodowym pokerze czyli… wolność , podróże i swoboda! grasz kiedy chcesz i gdzie chcesz.
Mimo ,że w pokera gram for fun od kilku lat a utrzymuje sie ze stałej dobrej pracy to nigdy nie bede mial mozliwosc takiego wypadu i wolności. Nie zazdroszcze Ci dolarów ani gwiazdy pokerstars pro a wlasnie takich zajebistych przygód i podróży po swiecie ! Gratki ,zajebisty wpis !
Pozdrawiam serdecznie!
Ten blog to świetny motywator to gry – podróże – Tajlandia , Bahamy 😀 – oglądając te piękne plaże można się rozmarzyć 😛 ; również świetny wizerunek dla pokera jako pracy marzeń. Powodzenia Warsaw przy stołach GL 🙂
i sie doczekalem 😉 elegancko jak zawsze !
pzdr
teraz tak prosto z mostu warsaw, bez bicia, jak na spowiedzi, byla jakas orgietka?
Trzeba było nie suckoutować Warsawa to może zaprosiłby do Tajlandii;P
Dobrze się czyta i ogląda. Blog świetny po raz kolejny. A czy coś wiadomo na temat jakiegoś wpisu Woya? Już trochę czasu minęło odkąd zapowiedziałeś jego odcinki bloga 🙂 pozdro
eh, z tymi wpisami woya… to troche jak z yeti, ktos kiedys widzial, nie wiadomo czy to prawda i czy kiedys jeszcze sie zobaczy…
Zdanie zaczyna się z dużej litery i nie od „eh”, w szkole dwóje same były?
Ależ mi się dobrze czytało i oglądało, dzięki bardzo.
Hehe, ja poznałem już Kanu7 na VCL, spoko gościu, Pzdr
kurcze…jakie to są stawki? Przy 1,6bb/100 i 650k rozdań to zysk chyba powinien być większy
nie, po prostu zaczalem od duzego minusa na nl100 i jestem tam caly czas pod kreska, choc juz z 40bi odrobilem 🙂
to na samym nl50 jaki winrate i ile rozdań?
334k i 2,47bb/100 (1,87ev)
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.