Ciężkie życie w erze downswingu!

3

PORAŻKI NA ŻYWO?

Po środowym raczej dobrym występie miałem nadzieję na równie udany turniej w czwartek.

Jednak ostatnio freezout za 110 zł w Olympicu mi nie leży. Pierwszy i podstawowy problem

to niski stack początkowy. Na start dostaje się jedynie 5000 żetonów, co biorąc pod uwagę

moją grę jest stosunkowo mało. Nie mam bowiem miejsca na żadne błędy, a każde przegrane

większe rozdanie w pierwszej fazie turnieju powoduje w zasadzie opcję gry all in lub fold.

Nie inaczej było również w ostatni czwartek. Kilka pul przegranych już na pierwszych levelach

spowodowało przymusowe wyczekiwanie na jakąkolwiek kartę z potencjałem. Skończyło się

oczywiście tragicznie, bo jak już dostałem parę siódemek to wpakowałem się na walety i

wyleciałem z turnieju. Bywa?

W piątek grałem stoliki cashowe (dlaczego o tym za chwilę). Nie zagrałem w rebuyach, do

kasyna dotarłem około 23 i zająłem miejsce przy stoliku 5/5 dealer?s choice. Karta szła fatalnie

i szybko zmuszony byłem wyciągać kolejne papierki z portfela. Nie siadały mi żadne drawy, a

moje nutsy z flopa były rozbijane w pył riverami. Wreszcie zdołałem zapanować nad swoją grą

i powolutku zacząłem odbijać się od dna. W tym momencie na horyzoncie pojawił się jeden z

świeżych, dobrze rokujących dawców i połowa składu z mojego stolika nagle zapałała chęcią do

gry jedynie w holdema i omahę hi z tym starszym panem. Przesiadłem się więc i ja.

Początek

był niezły, prawie odrobiłem początkowe straty i z nadzieją patrzyłem w przyszłość przy tym

stole. W końcu przyszło rozdanie, w którym dostałem w omahę TTxx. Flop przyjaciel, T42 w

tęczy, więc zagrałem o pot z pierwszej piłki, bo byłem akurat na małym blindzie. Pan dawca

grzecznie dołożył 250 zł, a tuż za nim Roni zagrywa nagle swojego all ina za kilkaset złotych.

Reszta graczy przy stole sfoldowała karty, a ja miałem dylemat ? all in teraz czy dopiero jak

dawca dołoży resztę swoich żetonów? Wiedziałem, że mam w tym momencie maxa, więc

postanowiłem nie płoszyć sponsora i zrobiłem tylko call. Starszy pan tak jak myślałem dołożył

swoje żetoniki do puli. Turn to piątka, która już mnie lekko zirytowała, ale mimo wszystko

zagrałem za tyle ile jeszcze starszemu panu zostało, a nie było tego już za wiele. Nic nie

znaczący river i dochodzi do showdownu, pokazuję seta, Roni wyrzuca swojego seta czwórek,

a nasz sympatyczny zawodnik pokazuje mi 6 3 i strita, który wszedł mu na turnie, bo przecież

czemu miał nie wejść jak pan gracz dołożył na gutshota prawie tysiaka? Pula około trzech koła

przeszła mi więc w ten sposób koło nosa. Bywa?

Za chwilę w bardzo podobny sposób traci

wielką pulę Mario, który mając również TT na ręku dostał flopa T33, a mimo to przegrał swoje

żetony, bo starszy pan dołożył mu kilkaset złotych na draw do koloru na asie. A że miał w ręku

jeszcze drugiego asa, a trzeci odkrył się na turnie, to Maria all in został oczywiście natychmiast

sprawdzony. W ten sposób potencjalny dawca stał się naszym pogromcą mając fart w prawie

każdym rozdaniu, w którym się znalazł. Generalnie sesja dla mnie w plecy?

W niedzielę postanowiłem udać się na dawno nie odwiedzany przeze mnie turniej omahy z

rebuyami po 50 zł. Za całość komentarza do pierwszej godziny mojej gry niech starczy fakt, że

wpakowałem w turniej siedem stówek nie wygrywając rozdania w fazie rebuyów. Grałem

absolutnie poprawnie, nie zrobiłem ani jednego błędu, karty miałem takie, że zawsze w omahę

chciałbym takie dostawać. Ale nie wygrywało mi nic ? ani AAxx w dwóch kolorach, ani AAJT,

ani KKQQ, ani KQQJ, ani AKQJ, ani żaden inny wymarzony układ ręki w tą grę! Porażka! Moje

karty były świetne, ale flopy nie pasowały mi ani odrobinę, a zawsze znalazł się jakiś amator

grania ze śmietnikiem w karcie, któremu akurat flop pasował. Tą fazę turnieju skończyłem z

minimalnym możliwym stackiem 4000 w żetonach.

Potem karta dalej dopisywała, ale stack

nie chciał jakoś mocno rosnąć. Co się odbiłem od dna to zaraz wtopiłem z torpedą w ręku.

Jedyne rozdanie warte uwagi to poker, którego trafiłem z flopa. Na stole pojawiły się 2 3 4 (moje ukochane drzewka), a ja będąc na big blindzie posiadałem akurat 5 6 .

Podwoiłem się oczywiście, bo zaraz znalazł się ktoś kto miał A Q i oi oddał mi tyle

żetonów ile sam posiadałem. Jednak szczęście nie trwało zbyt długo i los mnie pokarał. Znowu

będąc na big blindzie miałem na ręku parę piątek i jakieś dwie inne karty. Flop 665, więc

myślę sobie ?nie jest źle?. Zagrałem oczywiście o pot, a tu nagle gracz, którego ograbiłem

z pokerem odwija mi się all inem! Kurde, chyba fold? Ale czy to możliwe, żeby miał 66 lub

65? Z karetą by tak nie zagrał, bo już jedną dziś trafił i zagrał dopiero po riverze? Może sama

szóstka? Pierwszym odruchem był fold, bo miałem jeszcze w razie czego żetony na dalszą walkę

w turnieju, ale potem jak debil dołożyłem all ina i obejrzałem rzecz jasna 65 u przeciwnika?

Bywa?

?I W SIECI

Tak jak pisałem w piątek postanowiłem powalczyć na Paradise Poker w dniu podwójnych

nagród. Oprócz tego zagrałem w megafreerollu i satelicie do EPT dla Polaków. Swoją grę

mogę w skrócie ująć tak ? tragifarsa! Sam w sumie nie wiem w ilu turniejach zagrałem przez

prawie dobę, którą spędziłem przed komputerem. Na pewno wiele. Efekty?

W megafreerollu

odpadłem tuż przed kasą KK przeciwko QQ, bo damunia musiała spaść na riverze. W satelicie

do EPT nie mogłem się oprzeć, aby nie zagrać all in z setem siódemek z flopa, ale okazało się,

że set króli jest trochę lepszy. W turniejach z pulą nagród gwarantowanych zaliczyłem trzy

bubble, z reszty odpadałem zanim dobrze poznałem graczy na moich stołach. Generalnie mam

jeden wniosek z obserwacji sortu Paradise Poker ? idealny dla początkujących graczy! Tam na

każdym flopie jest as lub król, więc moje wygłupy z konektorami suited kończyły się zawsze

tak samo, a wygrywały karty typu A6 off. Średnie pary w przedziale 77-TT też nie mają tam

szans w starciu z jakimikolwiek figurami, bo te się zawsze pojawią, a o secie można raczej

zapomnieć. A więc zostaje granie murkiem ? AA, KK, QQ, JJ, AK, AQ, AJ, czasem KQ lub

KJ i as z blotką na pozycji. Sukces gwarantowany! Ale mądry Polak po szkodzie? Moje

sieciowe frustracje postanowiłem wyleczyć w Hiltonie i jak to się skończyło pisałem wcześniej.

Generalnie kilka dni pokerowo fatalnych.

Mogę się jedynie pocieszać, że nie wkurzyłem się tym wszystkim tak, jak Pawcio odpadnięciem

na bubblu z satelity do EPT w Warszawie. Ale czy to naprawdę takie pocieszające? Raczej nie?

Od poniedziałku zaczynam nowy tydzień. Na pierwszy ogień Terminator, a że idzie mi w nim

ostatnio całkiem nieźle (tfu, tfu, tfu!!! przez lewe ramię i odpukać w niemalowane!!) to jest to

jakaś szansa na przełamanie. Oby!!

Poprzedni artykułTexas Holdem dozwolony w Macau
Następny artykułMTV True Life pokaże życie pokerzysty

3 KOMENTARZE

  1. Czy ja tak gdzieś napisałem?? Zacytuj mi ten fragment! Spójrz czasem szerzej na cały tekst zanim zaczniesz wypisywać jakieś bzdety! Chodziło mi o to, że początkujący gracze grają TAGiem i taka gra całkowicie się tam kalkuluje. Z moją luźna grą nie miałem czego szukać, bo na flopach zazwyczaj pojawiały się asy lub figury i były szybkie all iny. Proste czy wytłumczayć jeszcze bardziej łopatologicznie?

  2. “Generalnie mam jeden wniosek z obserwacji sortu Paradise Poker ? idealny dla początkujących graczy!”hehe, rozumiem, przegrales bo byles lepszy… uwielbiam to pieprzenie…

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.