Branża pokerowa z roku na rok poszerza się o kolejne nazwiska utytułowanych pokerzystek, które z sukcesami rywalizują z reprezentantami płci przeciwnej. Do grupy tej od dobrych kilku lat należy Celina Lin, która była niedawną rozmówczynią Lee Davy'ego z portalu CalvinAyre.
Lin na wstępie została potraktowana pytaniem, które na zachodzie zastępuje standardowe przywitanie, czyli „jak leci?”. Okazuje się, że u jednej z najbardziej rozpoznawalnych pokerzystek ze wschodu jest całkiem nieźle.
– Dobrze. Zakończyłam udział w EPT Monte Carlo, teraz przede mną SCOOP-y, więc zamierzam poświęcić grze online trochę wolnego czasu. Monte Carlo to jeden z moich ulubionych przystanków. Gdybym miała wybrać jeden europejski przystanek, to byłoby miejsce, do którego zawsze chciałabym przyjeżdżać i w którym mam sporo sukcesów osiągniętych w ostatnich trzech latach. W tym roku to mojemu chłopakowi Randy'emu szło nad wyraz dobrze. Był na stołach finałowych National Eventu i innego turnieju, więc ogólnie był to dla nas bardzo udany wyjazd.
Lee Davy delikatnie zasugerował pokerzystce, że w obecnej sytuacji nazywanie Randy'ego Lew „chłopakiem” nie jest precyzyjnym określeniem. „Nanonoko” porwał się w końcu na wyjątkowej urody pierścionek zaręczynowy, więc wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że bardziej na miejscu byłoby słowo „narzeczony”.
– To prawda, nie jestem po prostu przyzwyczajona do tego określenia. To całkiem ciekawa sprawa, bowiem będąc pokerzystami dążymy raczej do wolności. Swoje decyzje opieramy na tym, co czyni nas szczęśliwymi. Myślę, że jesteśmy w stanie tak długo należeć do pokerowej społeczności, ponieważ jesteśmy wobec samych siebie szczerzy. Gdy chcieliśmy coś zrobić, mówiliśmy sobie „tak”, a gdy nie chcieliśmy, mówiliśmy „nie”. Dotyczy to chociażby spotykania się z przyjaciółmi – są ludzie, z którymi możemy się kumplować na pewnym poziomie, ale są też tacy, z którymi to nie zaskoczy.
He asked in the best way he knows how, the #bustonoko way with a ring made of gold cellophane.
Guess what my reply was? pic.twitter.com/Wlq2doLb6E— Celina Lin (@CelinaLin) March 6, 2018
Zmieniając nieco temat, Celina Lin rzuciła jaśniejsze światło na swoje podejście do kwestii pokerowych rozgrywek. Zawodniczka ta wyznaje zasadę, iż poker powinien być narzędziem służącym socjalizacji i jest przeciwna zbytniej „profesjonalizacji” gry.
– Nigdy nie robię zamieszania, nie wzywam ludziom zegara. Chcę, żeby się dobrze bawili, czerpali przyjemność z atmosfery. Gdy szykujesz się na godziny gry, a ludzie dobrze się bawią, czas szybciej płynie; nie zauważam wówczas, że siedzę przy stole przez dziesięć godzin. Gdy jednak masz przed sobą graczy w słuchawkach, lustrujących cię wzrokiem i wzywających zegar, to atmosfera staje się mniej komfortowa. Rozumiem, dlaczego wielu rekreacyjnych graczy nie chce rywalizować w takich warunkach, jest to dość onieśmielające. Niezależnie od tego, czy jesteśmy przy stole czy poza nim, zachowujemy się tak samo.
O kobietach w pokerze mówi się obecnie coraz więcej. Jak zawodniczki reprezentujące zdominowaną płeć odnajdują się w tym środowisku? Co zdaniem Celiny stanowi dla nich największy problem?
– Dla kobiet trudne do przełknięcia może być to, że zawsze szukają stabilności. Dążymy do tego w rodzinie, w naszych relacjach. Nie lubimy znaków zapytania, nieznanych rzeczy. Lubię wiedzieć, dokąd zmierzam. Chcę coś wcześniej zaplanować, a Randy ma podejście w stylu: ,,Nie martw się. Co z tego, że zapłacimy 100-200 dolarów więcej za lot?”. To jest jego mentalność. ,,Poradzimy sobie”. Kobiety chciałyby wiedzieć, co się dzieje; chciałybyśmy znać plan, znać każdy krok.
Davy dyskretnie próbował również podpytać pokerzystkę o kwestię potomstwa z Nanonoko. Lin zbytnio nie opierała się przed uchyleniem rąbka tajemnicy.
– To naprawdę bardzo trudne pytanie. Randy i ja chcielibyśmy mieć córkę, rozmawialiśmy już o tym. Czy nauczymy ją grać w pokera? To ważne pytanie, bowiem w dobie internetu sama go odkryje lub w którymś momencie zostanie z nim zapoznana.