Być na szczycie

9

Bardzo dużo ostatnio o Danielu Colemanie – i ten wpis będzie o całej tej sytuacji (zainspirowany wypowiedzią Daniela Negreanu). Pod artykułem zacząłem pisać komentarz i po chwili uznałem, że już po raz kolejny zostawię sporą wypowiedź w komentarzu, więc czemu nie zebrać tego do kupy i nie opisać tego na blogu.

Jak ja to widzę – koleś, o którym nigdy wcześniej nie słyszałem wygrywa olbrzymie pieniądze i odmawia udzielania wywiadów na ten temat. Po chwili milczenia dzieli się swoimi przemyśleniami i powodami dlaczego tak zrobił. Świat pokerowy momentalnie dzieli się na dwie ekipy – popierających go i krytykujących (przynajmniej tylko takie sygnały do mnie docierały) – po czym wypowiada się Negreanu – gracz, którego zawsze podziwiałem i można go nazwać moim ulubionym pokerzystą. Nie wychodzi z krytyką tylko z rozsądnymi przemyśleniami na ten temat – postanowiłem tutaj się z nim zgodzić i podzielić się moimi przemyśleniami w szerszym stopniu.

Już na samym początku nie spodobała mi się ta sytuacja, ale nie ze względu braku wywiadów – jak nie chce, niech nie udziela – ale ze względu na jego wypowiedź później. Nie chodzi też o stawianie pokera w złym świetle, bo każdy ma prawo do swojej opinii, ale jeśli robi to gracz, który bierze czynny udział w społeczności pokerowej, to jest coś nie tak. Czy nie jest przypadkiem tutaj ze złych powodów? Jeśli, rzeczywiście poker jest w takim stopniu negatywny, dlaczego to ciągnie? Powiedział, że jest za tym, aby poker tak jak i alkohol i papierosy nie były reklamowane – sam nie mam nic do reklam alkoholu i papierosów, stąd moje niezrozumienie jego podejścia. Uważam, że wszystko jest dla ludzi i to jednostka powinna decydować – o szkodliwości papierosów każdy wie, o szkodliwości nadużywania alkoholu także – nie mówię tu o dzieciakach. Niedostępność pewnych rzeczy dla nieletnich to już zupełnie oddzielna kwestia. Jednak, moim zdaniem, ukrywanie jakiegoś tematu w celu uchronienia kogoś przed nim nigdy nie działało i nigdy nie będzie działać. Jest to tworzenie bańki ochronnej, która zawsze, ale to zawsze w końcu pęka i kończy się czymś gorszym. Jestem zwolennikiem edukacji i debaty a nie zakazów i ograniczeń. Czytałem kiedyś bardzo ciekawy artykuł odnośnie polskich polityków, którzy zakazami umywają ręce od tematu – nie wiedzą jak sensownie się ustosunkować i jak wprowadzić działające regulacje, więc zakazują i mają z głowy (poker, aborcja, dragi, prostytucja). Nie mają pomysłu, nie próbują nawet dowiedzieć się więcej i tworzą sobie dupochron w postaci 'to jest nielegalne' – bardzo wygodne. W tym czasie szara strefa rośnie. Wypowiedź Colemana nie jest aż taka, że czegoś tam chciałby zakazać, jednak pachnie mi podobnie – Jestem przeciwny i mam z głowy. A sam gra. Gdzie tu logika?

Negreanu ma całkowitą rację w swoim wpisie na blogu. Fajne jest porównanie do innych sportów. Jeśli ktokolwiek zajmujący się pokerem myśli, że sportowcy innych dziedzin mają inaczej to jest w grubym błędzie. Mówimy tu o latach ciężkiej pracy i wyrzeczeń. Polecam dokument o tym jak Usain Bolt trenował przez całe życie – było to na granicy zdrowia, nieraz z przemęczenia wymiotował albo mdlał na bieżni, ale jednak zawsze następnego dnia wracał i trenował dalej. Obciążał swój organizm do takiego stopnia, do jakiego wielu z nas by nie było w stanie – i to jest ta olbrzymia praca, która zaowocowała po latach. Koszykarze NBA też są świetnym przykładem. Nie ma ani jednego zawodnika na szczytach tej ligi, który by nie miał tego nieracjonalnego podejścia do pracy i treningu – nie wiem, jak to dobrze w polskim ująć, ale chodzi tu o 'drive' – ciągnie ich tam jak jasna cholera. Miliony ludzi marzy o takiej karierze, ale tylko niektórym to się uda. Tak samo z pokerem. Dlaczego Phil Ivey jest jednym z najlepszych? Bo mimo niepowodzeń wiedział, że potrafi grać lepiej i ciągnęło go do gry niesamowicie. Dla porównania, Michael Jordan nie został przyjęty do drużyny w swoim liceum – co zrobił? Po tym jak się wybeczał w domu pracował dalej, wiedział, że musi poświęcić się temu całkowicie i stał się najlepszym koszykarzem w historii tej gry. To jest to, co odróżnia wszystkich najlepszych w jakiejkolwiek dziedzinie – poświęcają się temu całkowicie – w takim stopniu, na który zwykły zjadacz chleba nie byłby w stanie. Uważam, że każdy, ale to każdy kto włożyłby tyle pracy w jedną dziedzinę (dowolną) osiągnąłby w niej przyzwoity poziom. A jeśli dorzucimy do tego talent, będzie na pułapach nieosiągalnych dla innych. Również każda dziedzina (nie tylko sportowa, ale generalnie) cechuje się tym, że jeśli chcesz coś w niej osiągnąć musisz włożyć dużą pracę. Bardzo dużą. Dlatego też, oddzielanie pokera od reszty w ogóle mi nie gra. Są jasne zasady opisujące jak grać, żeby nie odbiło się to negatywnie na naszym życiu – wszędzie o tym pełno materiałów – nikt nigdzie nie mówi 'Masz AA w łapie, zapytaj się czy możesz obstawić dom i samochód, bo to najlepszy moment', Duży nacisk jest kładziony na minimalizowanie strat, bezpieczną grę itd. Jeśli komuś wyjdzie, że nie jest w stanie tego zrobić, niech po prostu nie gra.

Porównajmy to do jazdy motocyklem – świetna sprawa, niesamowite uczucie, prędkość, wiatr we włosach i światełko na horyzoncie, które trzeba dogonić. Nie znam ani jednego motocyklisty, który powiedziałby 'Chcesz jeździć? Kup Hayabusę, ale ma pierdolnięcie!' – wszyscy, mimo jazdy na ekstremalnych sprzętach, mówią od jakiego motocyklu zacząć, żeby się nie zabić. Znajomy usłyszał, że drugi na pierwszy motor chce kupić sobie sportową 900tkę i złapał się za głowę. Długa rozmowa przy piwie, wiele przykładów jak potoczyło się to tragicznie, rozmowy o znajomych, którzy zaczynali od mniejszych maszyn i teraz, po wielu latach poruszają się bezpiecznie na ścigaczach – nic. Kupi 900tkę i już – nie przemówisz. Ja np. jeździłem bardzo mało, tyle co za młodu trochę i prawko wyrobiłem – zawsze mi się marzyło Ducati 996 albo Ducati 998, ale zanim dojdę do tego, wiem, że kupię sobie mniejszy motor, żeby nabrać wprawy – a że inni nie dadzą się przekonać przez bardziej doświadczonych i znawców tematu, to nie jest powód, żeby zakazywać reklam motocykli i mówić o nich w czarnych barwach.

Teraz przejdźmy na profesjonalnych sportowców. Patrzę na nich z podziwem – piłkarze, koszykarze, siatkarze – nieważne – każdy budzi we mnie podziw. Ilość pracy jaki muszą włożyć w to aby osiągnąć światowy poziom jest dla mnie niewyobrażalna. Ale czy którykolwiek mówi – nie próbuj, pewnie Ci się nie uda? Nie staraj się, bo i tak większości nie wychodzi? Bądźmy realistami – oczywiście, że większości się nie uda – o tym nie trzeba nawet mówić. Gdyby to było takie proste… Jednak o wszystkich wiadomo, jak dużo poświęcają – i nie trzeba tu geniusza, żeby wiedzieć, czy to dla mnie czy nie. Jeśli chcesz być piłkarzem, graj w piłkę ile tylko możesz, trenuj – rób wszystko, żeby to osiągnąć – ale nie oznacza to, że masz jakąś kartę ulgową. Życie weryfikuje wszystkie plany bardzo brutalnie i musisz wiedzieć kiedy zrezygnować. Tak samo z pokerem – graj, ucz się, rozwijaj – ale jak po dziesięciu latach gry nadal grasz na najniższe stawki, przesiadujesz godzinami przed kompem lub w kasynie i ledwo wiążesz koniec z końcem odpowiedz sobie napytanie, czy właśnie takie życie Cię satysfakcjonuje? Coleman nie będzie za mnie decydował, czy coś osiągnę czy nie i czy sprawia mi to przyjemność czy nie. Jeśli kiedykolwiek uznam, że więcej inwestuję niż czerpię z pokera po prostu zrezygnuję z tej gry.

'Ale poker to przecież co innego, bardziej może uzależnić i doprowadzić człowieka do ruiny.' Nieprawda – każdy z nas ma predyspozycje do uzależniania się od czegoś innego. Tutaj wchodzi właśnie edukacja. Jeśli zauważysz negatywne wpływy czegokolwiek na swoje życie, zastanów się czy to powinno być w Twoim życiu. Może zbyt optymistycznie, bo jednak wielu ludzi nie będzie tego widziało – ale po raz kolejny powtarzam – o wiele większą wartością jest nauczenie kogoś i pozwolenie mu na swobodę niż prowadzenie go za rączkę. A zakazywanie, ograniczanie informacji, aby przypadkiem ktoś, kto ma predyspozycje nie zrobił sobie krzywdy jest to zdjęcie pewnego rodzaju wolności, bo podejmujemy decyzję za innych.

Dlatego sumując: zamiast powiedzieć 'To jest ciężkie, wyczerpujące, potrafiące Cię wykończyć emocjonalnie i nie polecam tego nikomu' powinien był powiedzieć 'To jest ciężkie, wyczerpujące, potrafiące Cię wykończyć emocjonalnie – na pewno nie jest to życie dla każdego. Mi się udało, bo miałem sporo szczęścia i włożyłem w to mnóstwo pracy. Ludzi, których tutaj ciągnie ostrzegam, że wcale łatwo nie jest – widzicie teraz mój sukces, ale nie widzieliście jak ciężka droga mnie tutaj doprowadziła.'

Pozdro!

P.S. Właśnie to przeczytałem – wyszło trochę takie pirdololo – ale tak to widzę.

Poprzedni artykułCo powiedział Daniel Colman?
Następny artykułWSOP: Bryn Kenney najlepszy w grach mieszanych

9 KOMENTARZE

  1. pecey pisze:Ale wtedy to wszyscy by ocenili, że mówi zwyczajny frustrat i zazdrośnik (bo przegrał?).

    A Daniel Negreanu ma w swoim kontrakcie z PokerStars zapisane promowanie pokera – i nie odmówiłby wywiadów.

    Jeden gość właśnie za to wyleciał z Teamu Pro.

    Wtedy, zwyczajnie nikt by nie słuchał tego co ma do powiedzenia i temat byłby zamknięty.

  2. incognito pisze:No i jeśli pokerroomy chciały wywiadów to mogły dać jemu kontrakt a nie Danielowi. W pełni popieram, sukces zawdzięcza jedynie sobie i nie musi wspomagać ludzi którzy mu niczego nie dali.

    Na to, że wygrał tak olbrzymią kasę na pewno nie poszła tylko jego praca. Popularność pokera to praca wielu ludzi. Gdyby nie istniały transmisje telewizyjne, pokerstars itd. na pewno nie miałby możliwości zagrać w turnieju z wpisowym miliona, bo taki turniej po prostu by się nigdy nie odbył. Tak samo my, grając teraz turniej za $1 byśmy grali o $100-$200 głównej nagrody jak kilka lat temu, a nie trzy razy większej. Sukces może osiągnął sam, ale możliwość osiągnięcia takiego sukcesu wystawił mu ktoś inny.

    • CI LUDZIE NIE ROBIA TEGO ZA DARMO. TO ICH PRACA. TAK JAKBYM KURWA DZIEKOWAL KIEROWCY AUTOBUSU ZE DOJECHALEM DO KASYNA

    • No właśnie o to chodzi – nie musisz nikomu dziękować, ale jak tego nie robisz, jesteś przez to niewdzięcznikiem – jak ten gość. Negreanu też o tym pisał – zwykła ludzka uprzejmość…w tego typu przedsięwzięciach liczy się praktycznie wszystko i powiedzenie do organizatorów i ludzi, którzy doprowadzili w jakiś sposób do tego 'to tylko wasza praca, nie mam wam za co dziękować’ jest po prostu prostactwem. A jeśliby grali w budynku z przeciekającym dachem, problemami z instalacją elektryczną i klimatyzacją to miałby prawo narzekać?

  3. Fajny wpis. Chociaż nie kumam podejscia kolesia, ktory wygrywa 16 baniek w pokera i mowi mniej wiecej ze ma wylozona lache na graczy i na gre bo pokerowi nic nie zawdziecza. Szkoda, ze to nie Daniel wygrał tego heads up’a

    • Ale wtedy to wszyscy by ocenili, że mówi zwyczajny frustrat i zazdrośnik (bo przegrał?).

      A Daniel Negreanu ma w swoim kontrakcie z PokerStars zapisane promowanie pokera – i nie odmówiłby wywiadów.

      Jeden gość właśnie za to wyleciał z Teamu Pro.

    • No i jeśli pokerroomy chciały wywiadów to mogły dać jemu kontrakt a nie Danielowi. W pełni popieram, sukces zawdzięcza jedynie sobie i nie musi wspomagać ludzi którzy mu niczego nie dali.

  4. Moim zdaniem co do udzielenia wywiadu miał On pełne prawo tego nie robić i nikt nie może mieć pretensji o to… Inna sprawa jeśli chodzi o jego komentarz, który mógł tak jak napisałeś ubrać w inne słowa, ale jeśli chodzi o to co myśli i jak widzi pokera to jest to wyłącznie jego osobista sprawa i odczucia i szkoda że taki zawodnik jak Colman rzuca bądź co bądź negatywne „światło” na pokera.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.