Daxx Blog – Cuda wianki na WSOP, nie tylko na PokerStars

0

Dawno mnie tu nie było, nie ma co. Porażony jednak ilością treści, które tworzone są przez moich redakcyjnych kolegów postanowiłem nieco żywiej wrócić do pisania. Słowa to nie czyny, ale mam nadzieję (zresztą nie tylko ja), że tym razem uda mi się bardziej zaprzyjaźnić z klawiaturą i częściej będziecie mogli czytać moje wypociny na łamach Pokertexas. Dziś nieco na temat WSOP, ale nie tylko.

O czym będę pisał? Pokerem zainteresowałem się jeszcze będąc na studiach, był to bodaj pierwszy mój rok w Krakowie. Tak, było fajnie, bo było jeszcze przed poważnymi zmianami w naszym polskim prawie. Raz w tygodniu wybierałem się do przestronnego i ostro zadymionego lokalu niedaleko Jubilatu. Opłacałem skromne wpisowe i w śmierdzącym dymie papierosowym uczyłem się grać w pokera (chyba od lepszych od siebie). Trwało to pewnie ładnych kilka miesięcy, poznałem tajniki gry na tyle, że z kolegami z akademika podczas gier raczej większych problemów nie miałem.

Praca dla „najlepszych” (?)

Wówczas trafiła się okazja, aby związać się nieco bardziej z pokerem. Zacząłem pracę dla jednego z największych serwisów pokerowych świata. Był to kompletny przypadek, ale – jak się później okazało – jednocześnie bardzo ciekawe doświadczenie, z którego wiele wyciągnąłem (dosłownie i w przenośni). Ponieważ moja przygoda z firmą była niezwykle owocna finansowo, ale jednocześnie strasznie burzliwa – uznajmy, że lepiej będzie, jeśli nie wymienię nazwy potentata.

PartyPoker

Od pewnego czasu jestem w Teamie PokerTexas i mimo tego, że jako tako mojej pracy nie jesteście w stanie „czytać” na co dzień na łamach portalu, to miejcie świadomość, że cały czas obserwuję wszystko, co dzieje się dookoła pokerowego światka. Dlatego chciałbym raz na jakiś czas denerwować Was swoimi tekstami – a co mi tam! Kiedyś pisałem dużo, później nie pisałem praktycznie wcale, ale związany z bracią pokerową jestem na tyle, że zwyczajnie nie umiem się od niej i od informacji z pokerem odczepić. Jeśli nie zanudziłem Was tytułem wstępu, to mam nadzieję, że przeczytacie kilka słów o tegorocznym WSOP, a raczej cudach, które się tam dzieją.

WSOP – soft rigged

Jak pewnie każda z czytających to osób, swoje pierwsze kontakty z pokerem online opierałem na platformie, która nie tylko w moim odczuciu cały czas schodzi na psy – mowa naturalnie o Pokerstars. Cóż, pierwsza pseudodarmowa kasa, pierwsze przelewane pieniądze (tak! nie wiedziałem co to Skrill i pierwszy raz przelałem tam kasę bezpośrednio z mojego konta bankowego!), pierwsze przegrane pieniądze i tak w koło Macieju. W końcu jednak poszedłem po rozum do głowy i skupiłem się na przechodzeniu kolejnych limitów, zachowując przy tym zasady bankroll managementu. Powoli zaczynałem dowiadywać się także nieco więcej na temat podejścia mentalnego do gry. To po kilkunastu miesiącach spędzonych przy pokerowych stolikach online było dla mnie niezwykle istotne.

Nigdy nie zapomnę, jak wielokrotnie podczas rozmów na czacie przy grach cash, po jakichś niesamowitych riverach z mojej strony w kierunku rywali sypały się na mnie obelgi, że jestem taki i owaki. Cóż, życie. Z drugiej jednak strony coraz większa część społeczności uczestnicząca tam w grach zmieniała nazwę operatora na… Riggedstars. Nie wiem, czy to dobrze czy źle, ale ja nauczony doświadczeniem zawsze bad beaty przyjmowałem z pokorą. Starałem się wpisywać je do mojej pokerowej sesji jako coś powszechnego. Ale dobra. Jeśli 100 osób mówi niemal bez przerwy, że ma do czynienia z bad beatami na PokerStars praktycznie non stop, to chyba coś musi być na rzeczy?

Wariancja to…

Ano nie musi. Wariancja to suka jakich mało i albo ją zaczniecie akceptować, albo nie macie czego szukać podczas gry w pokera. Wyzwiska się mnożyły, bo przecież znów kochany frodo z PS sprzedał suckouta jednemu z rywali, a ten nie pozostał mu dłużny i ułożył stosowną do sytuacji rymowankę wyzwisk. I pomyśleć, że czasem grywało się turnieje po kilka dolarów… A co mają powiedzieć Ci, którzy dostają bad beatem/coolerem w twarz podczas największych turniejów pokerowych świata? A nic nie mówią! Z pokorą odchodzą od stołu! Mało tego… W kuluarach opowiadają przed kamerami, że można było zagrać swoje ostatnie rozdanie Main Eventu WSOP 2017 ZDECYDOWANIE LEPIEJ!

Za przykład posłuży mi tutaj mocno opisywane w ciągu ostatnich dni rozdanie z udziałem Vanessy Selbst, która tak, jak szybko rozpoczęła Turniej Główny WSOP, tak szybko go skończyła.

Rozdanie jest nieprawdopodobne i wielu znafffców pokera, którzy nie raz spotkali się z podobnymi sytuacjami na PokerStars (czy gdziekolwiek indziej) powinni uczyć się od Vanessy. I jest to moje prywatne zdanie. Ja nie oceniam jej przez pryzmat tego, jaka jest ona prywatnie, co robi, z kim się zadaje. Oceniam ją w tym przypadku przez pryzmat tej konkretnej sytuacji. Wyszła dla mnie z twarzą z tego rozdania, a nie jak Hellmuth czy Matusow wychodzą z ryjem. Ciekawe co by było, jeśli faktycznie zrzuciła by tę rękę… Najlepszy fold w historii pokera live?

Mało Wam? Podczas pierwszych dni startowych najważniejszego turnieju całej serii rozgrywanej w Las Vegas podobnych rozdań nie brakowało. Utwierdza to wszystkich w przekonaniu, że WSOP również jest rigged.

Do niecodziennej sytuacji doszło także w sali Brasilia (jednej z sal kasyna, w której rozgrywany jest Main Event). Standardowo: otwarcia, przebicia, all-iny i po kilkudziesięciu sekundach żetony trójki graczy wędrują na środek stołu, a zawodnicy pokazują swoje karty:

Erich Maumann: AA Eric Berger: AA Alex Louro: KK

Sytuacja napięta jak plandeka na żuku, Louro z dwoma dodatkowymi królami może jeszcze zgarnąć konkretnego pota. Tymczasem dealer na stół wykłada flopa w postaci TJQ. Dodatkowe outy na kolor łapie Maumann i kompletuje go, kiedy to na turniej pojawia się 9. Już praktycznie może witać się z gąską, kiedy to jako ostatnia na boardzie prezentuje się splitowa 8. Szok i niedowierzanie. Jeden z graczy obserwujących to rozdanie wypowiedział zdanie, którego nie ma sensu tłumaczyć:

„That was the craziest shit I've ever seen in my life”

Kolejny przykład na to, że scenariusz pokerowej rozgrywki pisze samo życie i bad beaty, nieprawdopodobne rozdania czy coolery są, były i będą wpisane w rozgrywki pokerowe. Z jednej strony może to bulwersować, jeśli dotyka to naszej osoby. Z drugiej jednak strony dzięki właśnie takim sytuacjom redakcje pokerowe mają co recenzować, profesjonaliści mają co analizować, a my – widzowie – mamy co oglądać. Czy to nie jest piękne? Mi się podoba i mam nadzieję, że im głębiej będziemy podczas tegorocznego WSOP, tym więcej podobnych (oczywiście wygranych) akcji obserwować będziemy z udziałem naszych rodaków. Polakom życzę oczywiście powodzenia i co najmniej stolika finałowego w Mainie.

To tyle na pierwszy raz ode mnie.

A, zapomniałbym – mam nadzieję, że wybieracie się na festiwal Poker Fever? Jack Daniels będzie robił dla Was z tego fantastycznego wydarzenia relację (tutaj zaproszenie), a szczegóły satelit (najbliższa już dziś wieczorem) znajdziecie tutaj.

Mega freeroll

Poprzedni artykułHigh Rollery w Arii – Patrick Leonard wpisuje się w trend
Następny artykułPokerStars Festival Lille rusza już dziś!