To było dopiero drugi turniej live w karierze Blaira Hinkle. Był jednak liderem w jednym z najważniejszych eventów na świecie – L.A. Poker Classic. Tak było do momentu starcia z legendą.
Wielu pokerzystów pamięta rozdania, które zagrało fatalnie. Niektórzy wspominają to jako lekcje, którą zapamiętali na długo. Tak o starciu z Philem Ivey'em mówi Amerykanin Blair Hinkle.
Wszystko działo się dokładnie dziesięć lat temu. Hinkle miał wtedy zaledwie 22 lata i grał swój drugi turniej live. Było to L.A. Poker Classic. Siedział pomiędzy Philem Hellmuthem i Philem Ivey'em.
– Miałem niesamowitego runa, byłem po jakichś wielkich wynikach online i grałem niesamowicie agresywnie. To działało. Przed piątym dniem turnieju w grze było szesnaście osób, a ja byłem jednym z liderów ściśniętym pomiędzy Hellmuthem a Ivey'em. Nie muszę chyba mówić, że byłem podekscytowany tym, że będąc ich fanem miałem grać na miejscu między nimi.
Hankle zmierzył się się z Ivey'em w bardzo dużym rozdaniu. Wszystko zaczęło się od podbicia Hellmutha. Hinkle na cutoffie sprawdził z J9. Ivey zagrał 3-beta. Blair czuł, że rywal zagrywa tutaj squeeze'a i rozstawia go po kątach.
Hinkl nie wiedział za bardzo, ile żetonów ma rywal. Zagrał jednak 4-beta za 60% stacka Ivey'a. To miała być pułapka podobna do tej, którą zastawił na innego oponenta dzień wcześniej.
– Poprzedniej nocy zdobyłem masę żetonów, kiedy zagrałem flat calla na otwarcie Nama Le, gdy miałem asy. Ktoś zagrał all-ina i w ten sposób przebiłem się do czołówki. Pomyślałem sobie, że może Ivey to widział. Okazało się, że oczywiście nie widział. Może jednak mogłem udawać, że mam tam asy. Zdecydowałem się na 4-beta, a on wszedł all-in. Pomyślałem: „O cholera, w co ja się władowałem”.
Hinkle musiał sprawdzić ze względu na matematykę w spocie. Tak zrobił, a Ivey pokazał mu króle. Hinkle trafił drawa do koloru, open ended drawa do strita, ale na riverze nie pojawił się żaden z jego outów – większość stacka musiał oddać rywalowi. Ivey zdobył w tym turnieju swój pierwszy tytuł World Poker Tour!
Po rozdaniu
Hinkle był załamany całą sytuacją. Odpadł na jedenastym miejscu, a jeszcze chwilę wcześniej myślał przecież, że spot na stole finałowym będzie jego. Ta przegrana była jednak nauczką i bolesną lekcją pokera live. Nauczył się dwóch rzeczy, które opłaciły się w przyszłych latach.
– Wtedy nie potrafiłem jeszcze liczyć stacków. W grze online masz to przed sobą. Później, kiedy już wygrałem kilka turniejów i zacząłem być szanowany w świecie pokera, zrozumiałem że ludzie grają turnieje, bo chcą z tobą rywalizować. Chyba myślę, że podczas tego turnieju i później, kiedy miałem już na koncie setki historii rozdań, zrozumiałem czemu ludzie sami przegrywają tak stacki do Ivey'a. Są tak podekscytowani grą z kimś i szanują ją, ale po prostu idą po to i ryzykują, nie biorąc pod uwagę tego, że ci gracze też mogą mieć dobre karty.
Lekcja
Hinkle później zrozumiał to jeszcze lepiej, kiedy zobaczył, że w ten sam sposób ludzie chcą walczyć z nim. To spowodowało, że zdołał wziąć dodatkowe value w Councill Bluffs. Zdobył tam aż cztery pierścienie World Series of Poker Circuit.
– Czuję, że ludzie w ten sam sposób również mi oddawali stacki. To była największa lekcja. Grałem z Ivey'em jeszcze kilka razy i to było coś podobnego. On przy stole nie robi niczego szalonego, ale i tak widziałem kogoś, kto zagrał zupełnie, jak ja. W Councill Bluffs zyskałem szacunek za swoje wyniku. Mogę wybrać, z który z rywali chce walczyć z najlepszymi. Myślę sobie: Co zrobiłby Ivey? Są gotowi do bitwy, a więc idziemy na wojnę!
Hinkle sporo nauczył się więc sporo dzięki spotkaniu z legendą, ale sam również zyskał szacunek Ivey'a! Parę tygodni później Phil zaproponował mu bowiem, że może zostać jego stakerem. Do deala nie doszło, ale pokerzysta zrozumiał, że jego zagranie musiało na nim zrobić wrażenie.
– To na początku kariery było czymś dość niesamowitym. Teraz pamiętam to już jak przez mgłę.