Pokerzysta Team PokerStars o tym, co dzieje się po World Series of Poker i innych turniejach.
W najnowszym wpisie na blogu PokerStars, Barry Greenstein odnosi się do „choroby”, którą zauważa u wielu graczy po World Series of Poker – określa ją mianem turniejowej depresji. Gracze nią dotknięci zachowują się jak zombie, opowiadając tylko o tym jak blisko byli świetnego wyniku w turnieju, gdyby w konkretnych dużych rozdaniach mieli więcej szczęścia.
Greenstein twierdzi, że taka depresja jest charakterystyczna właściwie dla wszystkich serii turniejów, gdyż zawsze na końcu z uśmiechem na twarzy chodzi przecież tylko kilku pokerzystów, a tych, którzy się nie cieszą jest znacznie więcej. Barry wspomina, że na tegorocznym WSOP był blisko kilku dobrych wyników, ale na końcu jego wygrane nie były duże. W jednym z turniejów (Pot Limit Omaha H/L z wpisowym 1 500$) na stole finałowym miał przy ośmiu graczach aż trzykrotną przewagę nad kolejnym rywalem, ale zajął dopiero trzecie miejsce.
Członek Team PokerStars uważa, że sam lepiej radzi sobie z takimi przykrymi sytuacjami, co wynika z uprawiania sportu w młodości. To nauczyło go radzić sobie z rozczarowaniem, które przynosi porażka. Wielu graczy ma z tym problem, przez co po eventach WSOP szukają ukojenia w alkoholu, ale to w żaden sposób nie zmieni sytuacji w kolejnych turniejach – znów będą rozczarowani. Barry twierdzi nawet, że skarżenie się na długi grind na WSOP wynika z tego, że turnieje są wyczerpujące mentalnie, a nie fizycznie.
Jakie jest rozwiązanie problemu? Pokerzysta uważa, że pozytywne nastawienie, którego uczą pokerowi trenerzy, może spowodować problemy, a nie sukcesy. Nawiązuje tutaj do jednego z Praw Murph'ego, które mówi, że jeżeli coś ma się nie udać – nie uda się na pewno. Barry pisze, że jedno z praw należałoby zastosować do gry turniejowej. Chodzi mu o Prawo Oczekiwań: Negatywne oczekiwania rodzą negatywne wyniki; jednakże pozytywne oczekiwania także rodzą negatywne wyniki. Barry pisze: – Jeżeli będziesz miał to w pamięci, będziesz zapewne mniej rozczarowany, kiedy zostaniesz wyrzucony z turnieju. Po prostu oczekujesz tego, że gdy wpłacasz wpisowe, możesz to wpisowe czasem stracić, a w tych przypadkach, gdy dojdziesz do kasy, będzie to pozytywna rzecz. Gdy awansujesz na stół finałowy lub wygrasz, to będzie jeszcze lepiej.
Greenstein uważa, że każdy grający na WSOP może… skorzystać z tego, że inni wpadają w taką depresję po turniejach. Przez lata jeździł na World Series tylko po to, aby grać cashe – czekał aż gracze odpadną z turnieju, a później na tilcie przegrają pieniądze. Jak wspomina, była to łatwa kasa. Graczom, którzy czują po turnieju negatywne emocje, radzi, aby zamówili taksówkę i pojechali na lotnisko, aby w tilcie nie przegrywać pieniędzy w kasynie.
Strategia grania cash przyniosła pokerzyście największe zyski dziesięć lat temu, czyli w 2003 roku, gdy Chris Moneymaker wygrał Main Event. Barry wspomina, że unikał wtedy turniejów i na grach cashowych zarobił aż 5 milionów dolarów. Nawet przy takiej wygranej, poczuł później rozczarowanie, gdy odpadł z Main Eventu, będąc wcześniej liderem – ostrzega wszystkich graczy turniejowych, że takie sytuacje są więc nieodłącznym elementem pokera.
Na podstawie: Barry Greenstein – Post-Tournament Depression (PTD) (PokerStars Blog)