Jakiś czas temu Bary Greenstein zniknął z listy profesjonalistów Team PokerStars. Nie było żadnego oficjalnego pożegnania, a więc nie wiedzieliśmy, jaki jest status pokerzysty. Teraz mówił o tym w rozmowie z Joey'em Ingramem.
Barry Greenstein nieodłącznie kojarzy nam się z Teamem PokerStars. Pomimo wszystkich zmian, perturbacji i nowej polityki dotyczącej promocji pokera, Amerykanin przez lata pozostawał w Team PokerStars. Dołączył na początku lipca 2006 roku!
Kilka miesięcy temu Team PokerStars przeszło spore zmiany. Ze współpracy zrezygnowali popularni streamerzy (Jaime Staples oraz Kevin Martin), a później dowiedzieliśmy się, że ekipę opuścili również Jake Cody oraz Randy Lew. Nie znaliśmy jednak statusu Barry'ego Greensteina, który po prostu zniknął z listy profesjonalistów.
Parę dni temu Greenstein gościł w „Poker Life Podcast” Joeya Ingrama. „Robin Hood” pokera wyjaśnił tam, że w ostatnich latach zajmował się dla Starsów głównie promowaniem gier playmoney. Amerykanin nie chciał się przenosić, aby grać online, a więc uczestniczył w grach, do których miał dostęp. W rozmowie mówi, że PokerStars oferowało mu między innymi wyjazdy na turnieje.
– Gdybym robił to wszystko, co chcieli, dostawałbym może kilkaset tysięcy dolarów rocznie. Na końcu umowy płacili mi zresztą jeszcze mniej, bo właściwie, co ja robiłem dla PokerStars? Zbyt wiele nie robiłem. Sporo okazji na dobry zarobek musiałem odrzucić, bo z nimi współpracowałem.
Greenstein skontaktował się z przedstawicielem Team Pro i miał na swoją pracę inny pomysł – chciał promować pokera w Kalifornii (w kasynach Gardens i Commerce, które podpisały umowę z PokerStars), bo tam gra. Okazało się jednak, że nie jest to w ogóle możliwe. Przedstawiciel poker roomu powiedział, że PokerStars prędko nie zagości w Kalifornii – poker online nie jest tam legalny i nie zapowiada się, aby sytuacja się szybko zmieniła (chociaż prace trwają nad tym od wielu lat).
– W ostatnich latach myślałem, że jesteśmy już rok od legalizacji. Politycy i masa krytyczna były po naszej stronie. Plemiona były przeciwko, ale udało nam się podjąć współpracę. Zawsze mówiliśmy, że zakłady sportowe nigdy nie będą tutaj legalne przed pokerem, bo konkretne zapisy są przeciwko zakładom, a nie ma takich, które zakazują pokera – mówił zawiedziony.
Przez lata jednak w Kalifornii nic się nie zmieniło. Próby regulacji pokera spełzły na niczym. PokerStars właściwie zrezygnował, bo firma zdaje sobie sprawę, że lokalne plemiona i kasyna nie chcą konkurencji.
– Zapytałem więc, jak jest mój sens reprezentowania PokerStars? Z jednej strony, ciągle płacili mi, ale mniej niż wcześniej. Mogłem jednak zarobić więcej mając całkowitą wolność. Poświęcałem wcześniej niedziele na grę w pokera, kiedy byłem z PokerStars.
Nie mógł być niczym streamerzy
Greenstein podkreśla, że w grę wchodziła jeszcze kwestia zmiany polityki promowania gry w sieci. PokerStars stworzyło silną ekipę streamerską, której celem miało być nie tylko pokazywanie gry, ale też zachęcanie do zapoznania się z pokerem nowych osób.
– Moja obecność w PokerStars nie ściągała nowych graczy. Wydaje mi się, że warty byłem jednak więcej pieniędzy jako osoba, która gra na stołach play money niż pokerzysta z naszywką PokerStars, który reprezentuje ich na World Series of Poker, bo wiedziałem, że wiele osób właśnie ze mną chce grać.
Barry definitywnie rozstał się z PokerStars. Przyznał, że czuł, iż „warty jest więcej” i dodał, że propozycje biznesowe (np. z Chin) pojawiają się, chociaż nie są aż tak atrakcyjne, bo często zamiast konkretnych pieniędzy oferuje się mu udziały w firmach czy projektach.
– Pracując z kimś, chcę czuć, że jestem wart więcej niż mi płacą. Pod koniec współpracy na pewno to czułem – częściowo, bo wiele nie zarabiałem, ale częściowo, bo dobrze monetyzowaliśmy gry play money. To będzie pierwsze World Series bez naszywki – wyjaśniał.
Cały podcast znajdziecie poniżej: