Barcelona, Praga, Kraków cz. 2

26

Dzień 1B zapowiadał się raczej nudno. Wszyscy Polacy, którzy

zgodnie z moją wiedzą mieli grać w Barcelonie wystąpili w dniu 1A. Do kasyna udawałem

się więc w nie najlepszym nastroju. Stojąc przed wejściem kończyłem właśnie palić jednego z

pierwszych i jednocześnie ostatnich papierosów w tym dniu, kiedy usłyszałem znajomą mowę. Zwróciłem wzrok w

tamtym kierunku i ujrzałem młodego człowieka rozmawiającego przez telefon. Do tego byłem

pewien, ze gdzieś wcześniej już go widziałem. Ucieszyłem się, myśląc, że będziemy mieli jednak swojego

reprezentanta w dniu 1B. Podszedłem, zapytałem się, czy ma zamiar grać. Okazało się, że moim

rozmówcą był svistack (przepraszam Cię jeżeli Twój nick pisze się inaczej), który od niedawna

pracuje dla Betclica. Do Barcelony nie przyjechał z zamiarem grania, miał pomóc pokerzyście, który

zakwalifikował się na EPT z freerolla rozgrywanego właśnie na Betclicu. Tak czy inaczej Polak miał

w tym dniu zasiąść do stołu. Udało mi się dowiedzieć, że nasz reprezentant ma na imię

Rafał i jest typowym, mało doświadczonym graczem freerollowym. Spodziewałem się więc po nim bardzo

zachowawczej i bojaźliwej gry. Nic bardziej mylnego. Polak oglądał ponad 50% flopów, często

wcześniej podbijając. Jego raisy preflop wynosiły najczęściej 5xBB, można więc wysunąć wniosek, że

albo nie uczęszczał do szkoły pokerowej, albo zwyczajnie zrywał się z lekcji smallballa. Pisząc

relację unikałem oceny jego gry, teraz śmiało mogę napisać, że była ona bardzo słaba, co zresztą

część osób czytających sprawozdanie z Barcelony zauważyła i wyraziła w komentarzach (chodzi mi o tą część,

która zagląda tu, aby dowiedzieć się czegoś o pokerze, a nie komentować mój poziom kultury i poczucie

humoru). Specyfika turniejów pokerowych jest jednak taka, że od czasu do czasu nawet słaby gracz

może mieć swój dzień. Ten dzień należał właśnie do Rafała, który mając masę szczęścia zakwalifikował się

dalej. W tym dniu w kasynie pojawiło się też sporo pokerowych sław. Największe wrażenie zrobili na

mnie Nagreanu i Nguyen. Uśmiechnięci, weseli, cierpliwie pozujący do zdjęć i chętnie wdający się w krótkie

konwersacje z kibicami. Zupełnie inne, chociaż też dobre wrażenie zrobił na mnie Eastgate.

Wyciszony, skromny, nieśmiały, wyglądał jak pokerowy debiutant, a nie mistrz świata.

Kolejny dzień to już walka o wejście do kasy. Z dwóch

Polaków ta sztuka udała się tylko Nessiemu. Rafał pechowo odpadł na 95 miejscu. Kiedy odchodził od stołu

było mi go bardzo szkoda. Być może nie zasłużył na dotrwanie do miejsc płatnych, ale

przecież mogło uśmiechnąć się do niego szczęście. Pokerowi bogowie nie rozpieszczali też tego dnia

Nessiego. Co prawda wszedł on do kasy, jednak gdyby nie trzykrotne podziały puli w sytuacjach kiedy

był on zdecydowanym faworytem dzień 3 zaczynałby jako jeden z chipleaderów. Zamiast tego

pozostała walka ze stackiem zbliżonym do średniego. Zakończyła się ona ok. godziny 17:15 kiedy to Pan

Roman zakończył turniej na 37  miejscu po przegraniu coinflipa. Teraz musi paść kilka słów o

Nessie'm. Jest to średnio doświadczony gracz, który swoimi wynikami zadziwił spora część pokerowej Polski.

Przed wyjazdem do Barcelony nie znałem go i myślałem, ze ma po prostu facet chwilowe szczęście. Po

tych kilku dniach zmieniłem zdanie. Nessie to bardzo inteligentny i sympatyczny człowiek,

grający bardzo solidnego pokera. Do tego ma fantastyczne podejście do tej gry. Moim marzeniem było,

aby wygrał ten turniej – po takim sukcesie następstwem byłyby wywiady w prasie i telewizji, a

jego osoba gwarantowała by nam "polski efekt Moneymakera", czyli po prostu

"efekt Kądzieli". Tym razem się nie udało, ale kto wie co wydarzy się w przyszłości… Nessie – ogromny

szacunek!!!

Kolejne dni bez udziału Polaków to już nie to samo. Emocje dużo

mniejsze, dzień strasznie się dłuży…

Turniej ostatecznie wygrał Carter Phillips, który moim

zdaniem był zdecydowanie najlepszym graczem na final table. Robota zakończona, mogłem wracać do domu. Po powrocie

wiele osób pytało mnie jak mi się podobała Barcelona. Odpowiadałem, że droga z hotelu do

kasyna była średnio interesująca, więcej nie udało mi się zobaczyć…

Unibet Open Praga

Po kilku dniach w Warszawie przyszedł czas na kolejna podróż

– do Pragi. To miała być zupełnie inna relacja, 30 Polaków w turnieju zwiastowało więcej pracy, ale też

ciekawsze wieczory, a raczej noce po pracy. Rano spotkaliśmy się na lotnisku z Serginhem,w tempie

expresowym dolecieliśmy do Pragi, zalogowaliśmy się w hotelu i mogłem ruszać do roboty. Niestety nasi rodacy

odpadali w zastraszającym tempie. Do dalszych gier udało się przejść tylko Electerowi i dpdp.

Po bardzo ciężkim dniu pracy stwierdziłem, że należy mi się coś od życia i udałem się do pokoju Jacka

Danielsa celem opróżnienia części zakupionych na lotnisku napojów o charakterze rozrywkowo – wyskokowym. Z

Rafałem od kilku dobrych miesięcy rozmawiamy na gg, widujemy się też na turniejach w Hiltonie. Nigdy nie miałem

jednak okazji podyskutować z nim dłużej. Tego wieczoru w Pradze spędziliśmy kilka dobrych godzin

debatując o sytuacji pokera w Polsce. Ta rozmowa nie była interesująca. Ona była BARDZO interesująca. Dla

wszystkich czerpiących przyjemność z krytykowania JD mam taką informację. Jeżeli on jest Dodą polskiego pokera to wy

jesteście drugoplanową chórzystką Mandaryny…

Drugi dzień to ponownie 15 Polaków w grze. Tym razem początek mieli znacznie lepszy. Ostatecznie do drugiego dnia zakwalifikowali się Johnninius, Serginho (dzień wcześniej nakreśliłem mu co ma grać) oraz Rafał Arendt (więcej o Rafale napiszę później). W tej grupie nie znalazł się niestety Hokus Donkus znany także jako Honkus Donkus, Hokus Pokus lub też Honkus Dyngus. Wieczorem w kilkuosobowym gronie debatowaliśmy kiedy Honkusowi uda się wreszcie dojść do fazy ante. Jedno jest pewne – portale pokerowe już dziś powinny zacząć się zabijać o serię artykułów jego autorstwa, która ma wkrótce ujrzeć światło dzienne "Strategia rozgrywania wczesnej fazy turniejów pokerowych"…

W kolejnym odcinku dokończę relację z Pragi (niesamowity Rafał Arendt, PMS Kartki) oraz napiszę kilka słów o USOP Kraków.

Poprzedni artykułWSOP Europe – Matt Hawrilenko chipleaderem po dniu 3
Następny artykułHigh Stakes Raport – Kolejny fatalny tydzień Gusa Hansena

26 KOMENTARZE

  1. OK! Póki co poprzestanę na retrospecji pt: “Najgorsze zagrania moich turniejowych przeciwników”

  2. Rado, może sam zaczniesz robić relacje na ten twój “portal pokerowy” (cudzysłów jak najbardziej zamierzony!)?? Niech świat się dowie co potrafisz!!

  3. @RRadziu

    +1 Wreszcie ktoś zabrał kreatywnie głos w tej całej sprawie, a bezkompromisowość się ceni w pokerowym środowisku. Od dawna zarzucałem redakcji pokertexas nieuczciwe komentowanie wydarzeń live. A w mordę to jeszcze bym dał temu, jak mu tam, Majewskiemu? Kiedyś w Algarve podał niedokładnie mój chipcount przez co byłem wyśmiewany w pewnych środowiskach aż wstyd się było w pokerze warszawskim pokazywać.

  4. OMG, Sadam, po co ta dyskusja w ogóle? Jak się koleś nie może pogodzić z tym co piszą o nim inni to i tak tego nie zmienisz… Daj na luz…

  5. Co do jednego masz rację, powinienem poprzeć moją wypowiedź argumentami i tak też zrobię – przeczytam jeszcze raz relację, wynotuje sobie Twoje zagrania i opiszę w jednym z kolejnych blogów, a może nawet stworzę na ich podstawie jakiś artykuł, żeby był pożytek dla ogółu.

    Jak już pisałem ,możesz sam przeczytać relację i komentarze pod nią – w ocenie Twojej gry nie jestem odosobniony.

    Jeżeli doszedłbyś do kasy oczywiście napisałbym to samo, pokerzysty nie można oceniać po wyniku pojedynczego turnieju, można to zrobić obserwując jego grę lub też na podstawie wyników setek, a nawet tysięcy turniejów. W związku z tym Twoje ewentualne dojście do kasy nie zmieniło by mojego poglądu.

    Jeżeli tak bardzo obraża Cię określenie “słaby gracz”, a także powtarzasz ciągle ironicznie za mną “co miałeś”, to ja użyję Twojego ulubionego określenia, które słyszałem od Ciebie kilkanaście razy dziennie – jesteś “fishką“. Nie masz świadomości jak dobrych graczy w ten właśnie sposób określałeś w Barcelonie.

  6. Twoja wypowiedź że byłem bardzo słabym graczem nie poparte żadnym argumentem dla mnie jest obelgą.

    Ja uważam moją grę w Barcelonie za bardzo dobrą, odpadłem bardzo pechowo moje KK przeciw 910 jakby nie to, to pewnie byłbym w kasie.

    I wtedy też byś mówił że bardzo słabo grałem???

    Swoją drogą nie wiesz (oprócz tego co co powiedziałem) jakimi kartami grałem a jakie zrzucałem więc nie oceniaj książki po okładce.

    Od teraz przy następnej mojej grze na żywo będziesz mógł pisać co chcesz bo ani ty ani nikt z pokertexas się nie dowie “co miałem”.

  7. Ochłoń trochę. Przeczytaj relację, komentarze pod nią, może uda Ci się znaleźć jakieś swoje błędy…A co do mojego chamskiego zachowania to nie wiem o co Ci chodzi. Pisząc relację muszę od czasu do czasu rozmawiać z graczami i robię to tylko wtedy kiedy nie są oni zaangażowani w rozdanie. Żebym ludzi nie poznawał też sobie nie przypominam. To, że pracowałem tam po 12 godzin i nie miałem siły, ani ochoty kręcić się potem po mieście dla mnie nie oznacza “nie rozpoznawania ludzi” (bo o to Ci zapewne chodzi). To, że po Twoim odpadnięciu z turnieju rozmawiałem z Tobą raz, a nie jak wcześniej kilkadziesiąt razy dziennie wynika z faktu, że to była relacja z turnieju EPT, a nie “Jak Rafał Radzikowski bawi się w Barcelonie” i miałem swoje obowiązki.W ogóle to w ciekawy sposób przyjmujesz krytykę. Zawsze jak ktoś Ci powie, że słaby jesteś to z pięściami startujesz? Jeśli tak to albo przestań grać w pokera, albo bądź świadomy, że w swojej “pokerowej karierze” będziesz musiał “obić jeszcze sporo ryjów”…

  8. Nie wiem czym “zasłużyłem” sobie na nazywanie mojej gry bardzo słabą?!

    Chyba tym że rozgrywałem tylko top pary typu KK i wysokie karty typu AQ, AK, AJ, A10.

    To że zakwalifikowałem się z freerolla nie znaczy że nie mam pojęcia o pokerze (swoją drogą mądralo jakie ty masz pokerowe sukcesy?).

    Twoje chamskie zachowanie wobec do mnie wyczułem już na turnieju. Najpierw co chwilę mi zawracałeś “dupę” pytaniami co miałeś, a później gdy odpadłem to ludzi nie poznawałeś.

    Powiem ci jedno jak będę następnym razem na turnieju Live to do Mnie lepiej nie podchodź bo zamiast odpowiedzi “co miałem” możesz dostać tylko w ryj!

  9. Ad StankoMoże i jego blok ale brzydko się zachował nazywając tą tępą cipę ?głupią krową?. Nie można tak Sadamie!Dawno sobie chyba nie poruchałeś co?? Musiałem to napisać, bo znoszę takiego podejścia!!

  10. super, ten wpis czytalo sie z czysta przyjemnoscia 🙂 Zupelnie nie przypominal tego poprzedniego 🙂 Nigdy wiecej juz nie schodz ponizej tego poziomu zeby nie zaczelo sie porownywanie do Kartki 😉

  11. dopiero teraz przeczytałem oba wpisy, apropo poprzedniego to uważam dokładnie to samo, język angielski w podstawowym choćby poziomie jest absolutnie niezbędny, a dla osoby pracującej w miejscu publicznym to niemal psi obowiązek, relacje Sadama są w pełni profesjonalne biorąc pod uwage niewielkie doświadczenie.

    pozdrawiam i nie przejmuj się trollami

  12. Może i jego blok ale brzydko się zachował nazywając tą tępą cipę “głupią krową“. Nie można tak Sadamie!

  13. No bez jaj panowie, to jego blog i pisze co mysli, przynajmniej cos pisze zamiast wklejania hh swoich badbeatów. Nie wymagajmy poprawnosci politycznej w każdym możliwym miejscu… Poza tym jak mi sie nie podoba co ktos pisze lub glupota autora to juz więcej nie wchodzę na jego bloga i tyle… Czekam na częsc trzecią;)

  14. Wow, Sadam, wzruszyłem się… :)A z Hokusem Donkusem doszliśmy do wniosku, że książkę pt. “Jak dojść w turnieju do fazy ante?” napiszemy razem – to będzie bestseller! 🙂

  15. Sadamie, jako że pijesz w moim kierunku, cierpliwie (aczkolwiek nie z entuzjazmem) Ci wytłumaczę:

    Zaglądam tutaj aby się czegoś dowiedzieć o pokerze (głównie newsy, bo umówmy się, artykułów stricte o strategii gry jest tutaj mało i są zazwyczaj słabe), nie oznacza to jednak że muszę się zgadzać z chamskim światopoglądem i brakiem kultury.

    Nie musisz się zmieniać, tłumaczyć, poprawiać – ja tylko zwróciłem uwagę na coś co mnie razi, jeśli z tego powodu nie spałeś dwie noce to może odniesie to jakiś skutek chociaż bo po powyższym tekście wnoszę że bardziej uruchomiłem lawinowy proces ‘chorej ambicji’.

    Nie zrozumiałeś zwyczajnie krytyki prostackiego języka, nic poza tym.

    Jeśli musisz dzwonić do Kartki po lekcje SV to również współczuję, nie masz bliższych osób które zwyczajnie Ci wytłumaczą że publiczne inwektywy typu ‘głupia krowa’, są w dorosłym życiu dyskwalifikujące na pewnym poziomie ?

    Mnie mama wytłumaczyła to gdy miałem z 5-6 lat. Dotarło.pozdrawiam

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.