Dzień ma tylko dwadzieścia cztery godziny. Chociaż niektórzy bardzo by chcieli, nie mogą znaleźć czasu na grę w pokera. Jak temu zaradzić? Pisze o tym trener i autor Alexander Fitzgerald.
Alexander Fitzegerald uwielbia na swoim blogu poruszać tematy, które nie dotyczą pokera bezpośrednio, ale obracają się wokół niego. Tym razem Amerykanin zwraca uwagę, że wiele osób pisze wiadomości, w których podejmują kwestię braku możliwości gry. Chcą jako amatorzy poważnie wziąć się za pokera. Chcą grać zawodowo. Nie starcza im jednak czasu, bo mają wiele innych zajęć.
To oczywiście jest problem. Gracze profesjonalni nie mogą po prostu doradzić – „rób to co ja, a ci się uda”. Większość pokerzystów, którzy odnieśli sukces, grę zaczynali w bardzo młodym wieku. Żyli z rodzicami albo ze znajomymi na studiach i mieli czas, aby grindować. Nawet Fitzgerald, którego rodzice nie wspierali, jakoś sobie radził – gry były też prostsze.
Teraz mamy 2017 rok. Dzień ma ciągle dwadzieścia cztery godziny, ale nie każdy ma przecież dostępny cały dzień. Alex przeczytał niedawno książkę „The Happines Equation”. Jej autor Neil Pasricha wszystko opisuje liczbami. Tydzień ma 168 godzin. Dzieli je na 56 godzin na: grę, spanie i pracę. Zadaniem każdego gracza jest odpowiednie rozłożenie tych godzin.
Pracując 40 godzin tygodniowo sporo zostaje na grę. To aż 72 godziny, które można spędzić przy stołach. To oczywiście wygląda tylko tak dobre na papierze, ale już podzielenie czasu to pierwszy krok, aby zrozumieć, że czas jednak jest.
Dlatego Fitzgerald poleca stworzenie czasowego HUD-a. Dla niego to po prostu prosty arkusz kalkulacyjny, w którym w każdej kolumnie wpisuje poszczególne zajęcia, zaznacza czas i dolicza do gry, odpoczynku i pracy.
Taki „HUD” uzupełniać trzeba przez cały tydzień. Każdy zrozumie, ile czasu marnuje na różne niepotrzebne rzeczy. Przerwy na kawę zbierają się nawet w dni. Oglądamy telewizję częściej nim nam się zdaje.
Coś musisz wyeliminować
Nadchodzi ciężki moment. Trzeba zdecydować, które z tych zajęć wyrzucimy z naszego planu dnia. Alex wspomina, że kiedyś uczył pokerzysty, który narzekał, że ciągle nie ma czasu. Tymczasem spał po dziesięć godzin dziennie, a godzinami oglądał telewizję. To nie jest coś niezwykłego! To norma.
Marnujemy czas na Facebooka, e-maile, pisanie wiadomości, serwisy randkowe, pornografię, picie ze znajomymi i oczywiście telewizję. Alex podkreśla, że czasem winę ponoszą również partnerzy czy partnerki. Zamiast wyjścia na siłownię, ważniejszy jest nowy odcinek serialu na Netflix. Pisze nieco kontrowersyjnie:
Nigdy nie chciałem wtrącać się w czyjeś życie miłosne w moich lekcjach, ale ci ludzie muszą albo mieć zdanie podobne do twojego, albo się oddalić z twojego życia. Inna możliwość jest taka, że porzucisz swoje marzenia i prawdziwe pasje.
Po wyrzuceniu z planu dnia niepotrzebnych zajęć, stworzyć trzeba listę tych, które nas „regenerują”. One zamiast wyczerpywać energię, będą nam ją dawały. Fitzgerald wymienia tutaj trening siłowy, medytację, czytanie krótkich książek, gotowanie czy zabawę z małymi zwierzętami.
Dobrym pomysłem są ćwiczenia na poprawę krążenia. Po kilku tygodniach grindu nasz umysł będzie wykończony stresem. Czasem świetny będzie spacer z naszą drugą połówką. Można też porozmawiać z kimś przez telefon, odświeżyć znajomość. Nie pisać wiadomości, ale porozmawiać twarzą w twarz. Genialnie sprawdza się medytacja. Nawet piętnaście minut daje taki efekt jak dwugodzinny sen.
Trzeba jednak wszystkie zajęcia planować i wykonywać. Jeżeli czegoś nie zapiszemy, to pewnie nigdy tego nie zrobimy:
Ludzie zawsze pytają mnie, jak robię tyle rzeczy. To proste. Wpisuję je w kalendarz. Google wysyła mi listę zajęć każdego dnia na mój e-mail. Wykonuję to, co zaplanowałem. Koniec historii. Nie ma w tym nic niesamowitego. Wszyscy w jakiejś nowojorskiej agencji robią tę samą rzecz. Kalendarz to skoncentrowana siła wiedzy wszystkich pracowników. Nie jest po prostu często używany przez pokerzystów.