Poker i e-sport kroczą obok siebie. Gracze próbują pokera, a niektórzy pokerzyści wchodzą do świata e-sportu. W zeszłym roku na taki krok zdecydował się Amerykanin Adam Levy. Nie został jednak profesjonalnym graczem, a specjalistą od marketingu.
Levy we wrześniu zeszłego roku ogłosił na Twitterze, że kończy karierę pokerowego profesjonalisty i zaczyna pracę w marketingu dla jednej z e-sportowych firm.
Last Sunday as a professional. Pretty amped to get started on my next chapter. LOL if you think I'm missing the @WSOP Main though!
— Adam Levy (@Roothlus) September 25, 2016
Mówi, że zwrócił się do znajomego, który pracuje przy grze Rocket League, aby móc zająć się marketingiem i organizowaniem imprez dla społeczności. Gra jest połączeniem wyścigów i… piłki nożnej. Na rynku jest już od jakiegoś czasu i zdobywa coraz większe uznanie:
Rocket League jest obecna w świecie gier dopiero od dwóch lat. W zeszłym tygodniu gra miała urodziny. Uznawana jest za e-sport, a na Twitchu ma 200.000 widzów, co jest absurdalnie wielką liczbą dla tak młodej produkcji. Nie ma jeszcze rozwiniętych społeczności. Zdecydowałem więc, że będę organizował turnieje w Los Angeles. Na imprezie pojawiło się kilkudziesięciu zawodowców, a niektórzy z nich to najlepsi gracze w kraju, a grali z ludźmi, którzy wcześniej nawet nie znali tej gry. To było świetne.
Levy opuścił więc świat pokerowego grindu na rzecz promowania e-sportu. Wtedy dopiero zrozumiał, że pokera dalej uwielbia i może uwierały go pewne aspekty gry:
Powiem, że zrobiłem sporo kroków, aby odejść od turniejowego grindu, ale później zorientowałem się, że grę uwielbiam dalej, tylko nie lubiłem życia na walizkach i tego, że w Stanach Zjednoczonych nie mogę grać w sieci.
???Made the money! Here's one of the bubble boys busting out. Done for the night. Have 113k into tomorrow with 1 hour left in 3k/6k. pic.twitter.com/Fo3Ck9L7nP
— Adam Levy (@Roothlus) July 14, 2017
Efekty Black Friday
Adam był jednym z tysięcy pokerzystów, który po „Czarnym Piątku” właściwie nie mógł grać w sieci. Mówi, że wszystkie problemy, które feralny dzień spowodował, zdecydowały o tym, że wielu graczy pokera po prostu porzuciło:
Czuję, że nie mogłem grać na miarę swoich możliwości, kiedy pojawiły się te wszystkie wewnętrzne problemy wywołane przez „Czarny Piątek”, a których nigdy nie rozwiązałem. Wydaje mi się, że w ten sam sposób postąpiło wielu Amerykanów.
Pokerzysta nie wyklucza, że kiedyś na stałe wróci do pokera. Teraz jednak woli grać tylko wybrane turnieje (takie jak Main Event) i nie siadać na „karuzeli” grindu:
Czuję, że właśnie to musiałem zrobić dla swojego własnego życia. Byłem w pokerze. To jak pętla, w której mówisz, „Och, zakończyło się World Series”, zrobię tydzień czy dwa przerwy, później jest Choctaw, a później Seminole i nagle patrzysz, a znów wróciłeś do grindowania i nadchodzi WCOOP. Musisz się czasem zatrzymać i przemyśleć pewne rzeczy.