Pokerzysta Black Belt Poker o zachowaniu przy stole i poza nim.
W czasie WSOP wielu profesjonalistów postanowiło dzielić się swoimi spostrzeżeniami odnośnie turniejów live i podobnie uczynił Neil Channing, brytyjski pokerzysta, który kilka lat temu wygrał turniej Irish Open. Channing nie wypowiedział się jednak o samych turniejach na World Series, ale postanowił opowiedzieć historie, które dotyczą uczestników.
Channing pisze, że któregoś dnia na początku WSOP, wracał do swojego pokoju i musiał pojechać windą. Gdy ta podjechała, pokerzysta zobaczył w niej grupę roześmianych osób. Byli to przyjaciele Bennego Chena (i on sam), który wygrał wcześniej turniej Millionaire Maker, inkasując za to 1.2 mln dolarów. Neil usłyszał kim jest pokerzysta, wsiadł do windy i wiedząc, że za chwile będzie wychodził, powiedział do Kanadyjczyka: – Gratulacje, to wspaniałe, musisz być naprawdę podekscytowany, to jakieś osiągnięcie. Neil pisze, że na jego słowa nikt nie zareagował. Po chwili Chen i inni pasażerowie windy zaczęli rozmawiać o Main Evencie i grach cash, zupełnie go ignorując. Ten powiedział ironicznie, że miło było ich poznać, po czym wyszedł z windy.
Brytyjczyk wspomina, że był zszokowany całą sytuacją. Pogratulował Chenowi, bo sam wie jakim uczuciem jest wygrywanie – jego słowa nie były sarkastyczne, nie chciał pożyczyć pieniędzy, chciał po prostu powiedzieć coś miłego. – Spojrzeli na mnie, jakbym nie istniał. Sposób w jakim mnie zignorowali pokazał absolutne lekceważenie, ale to było również jakbym był niewidzialny albo mówił w języku suahili. To mną poruszyło.
Neil pisze, że nie była to jednak jedyna sytuacja, która pozostawiła niesmak. Kilka dni wcześniej grał w evencie re-entry, w którym oba „startowe dni” rozpoczynały się tego samego dnia o innych godzinach. Wspomina, że najpierw trafił na przyjemny stolik ludzi, którzy marzyli o wielkiej wygranej. Później skorzystał z opcji re-entry i zasiadł przy stole, który był przeciwieństwem poprzedniego. Było na nim kilku „profesjonalistów”, a właściwie graczy, którzy się za takich uważają. Channing mocno krytykuje ich zachowanie, podkreślając, że rozmawiali w bardzo głośny sposób, wspominając o „idiotach”, którzy limpują i nie grają 3-betów z asem-waletem na cutoffie, stakingu, grach na wysokie stawki, dodając jak świetnymi pokerzystami są oni sami. Przy stole siedziało dwóch starszych graczy. Podobnie jak on w windzie, gracze ci byli niewidoczni dla reszty stołu, chociaż otwarcie dyskutowano rozdanie, w którym jeden z nich zagrał podbicie 4x, z czego dwójka graczy zaczęła się naśmiewać.
Pokerzysta Black Belt Poker mówi, że takie zachowanie przy stoliku jest fatalne dla przyszłości pokera. Zastanawia się nawet, czy nie wychodzi ono poza grę, a ludzie różnych generacji potrafią się dzisiaj porozumiewać. Channing uważa, że przy stołach powstają pokerowe koterie i pisze o takich pokerzystach: Wkrótce będą oni grali tylko między sobą i zobaczą, że ich społeczność się sama zjada. Dostaną to, na co zasłużyli.
Zdaniem Neila, ludzie nie powinni na stołach edukować innych, krytykować ich za złą grę, gdyż to wpływa w bardzo negatywny sposób na grę, a także zyski graczy. Uważa, że nie powinno się graczy rekreacyjnych wyłączać z konwersacji: – Uważam, że takie praktyki zabierają radość z gry wielu osobom i wpływają niszcząco na przyszłość pokera.
Channing nie po raz pierwszy dyskutuje o zachowaniu graczy przy stole. W maju na Twitterze wdawał się w dyskusje i sugerował, aby profesjonaliści nie rozmawiali przy stołach o strategii. Wtedy zgodziła się z nim pokerzystka Team Online, Adrienne Rowsome, która uważa, że negatywne przeżycia graczy rekreacyjnych przy stołach obijają się na całej pokerowej ekonomii. Teraz Channinga poparł m.in. Nollan Dalla, który uważa, że rozmowa przy stole to gwarant rozrywki, a wielu graczom właśnie o to chodzi.
Źródło: Blackbeltpoker.
ale płaczek z tego Neila…
Nic dodać, nic ująć.
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.