Wybory prezydenckie w USA już 6 listopada. Co zwycięstwo Obamy lub Romney'a może oznaczać dla pokera online?
Już za parę dni w Stanach Zjednoczonych odbędą się wybory prezydenckie. Rich Muny z Poker Players Alliance oraz dziennikarz Seth Shafer postanowili przyjrzeć się poglądom kandydatów na kwestię legalizacji pokera online.
Faworytem wyborów jest urzędujący prezydent Barrack Obama. Shafer pisze, że ponowny wybór Obamy nie będzie raczej oznaczał żadnych zmian dla pokerzystów. Prezydent Stanów Zjednoczonych powiedział co prawda, że lubi grywać w pokera, ale jego administracja nie wykazuje żadnych chęci wycofania UIGEA, które kilka lat temu spowodowało, że większość firm musiała wycofać się z rynku amerykańskiego.
Ostatnie cztery lata nie był zbyt owocne w kontekście legalizacji i opodatkowania pokera. W odpowiedzi na pytanie o pokera online, Brian Deese z National Economic Council napisał, że to, czy ten będzie legalny zależy od danego stanu. W grudniu 2011 roku Departament Sprawiedliwości oświadczył, że Wire Act nie dotyczy pokera. To ożywiło dyskusję o legalizacji w poszczególnych stanach, ale do dzisiaj tylko Nevada zalegalizowała grę w sieci.
Niewątpliwie najważniejszym wydarzeniem ostatnich paru lat był niestety „Czarny Piątek”. Po nim na nowo rozgorzała dyskusja o federalnej legalizacji pokera. Wśród osób, które od dłuższego czasu pracują nad regulacjami jest senator Harry Reid. Wspólnie z Jonem Kylem zaproponowali niedawno kolejny projekt legalizujący grę online. Niestety na razie Reid nie znalazł odpowiedniego poparcia, aby regulacje zostały przegłosowane.
Obama może lubić pokera, otrzymywał nawet finansowe wsparcie od kasyna spoza Vegas, ale razie jednak nic nie wskazuje, aby legalizacja pokera była wśród jego priorytetów.
Pokerzyści nie mają na co liczyć również w przypadku wygranej Mitta Romneya. Jego zdaniem legalizacja pokera poniesie za sobą negatywne skutki społeczne. Powiedział: – Nie chcę zwiększać dostępu do hazardu. Wydaje mi się, że już teraz mamy duży dostęp do gier poprzez różne istniejące kasyna i firmy. Romney nie przyjął finansowego wsparcia od niektórych firm hazardowych, ale zrobił wyjątek dla Sheldona Adelsona, który jest właścicielem Las Vegas Sands i przeciwnikiem legalizacji gry w internecie. Podarował on Romney'owi dziesiątki milionów dolarów na jego kampanię. Romney pieniądze przyjął, ale nigdy nie przestał powtarzać, że hazard negatywnie wpływa na społeczeństwo.
Shafer dodaje, że Romney będzie miał raczej mały wpływ na pokera online, bo czekają go inne problemy. Warto jednak tutaj dodać, że postuluje on zmniejszenie rządu i respektowanie praw poszczególnych stanów. To może oznaczać, że nie będzie wchodził w drogę poszczególnym stanom, jeżeli te zdecydują się zalegalizować pokera.
Jedyny kandydatem, który opowiedział się za legalizacją pokera online jest Gary Johnson, libertarianin i były gubernator stanu Nowy Meksyk. Johnson był wspierany przez Poker Players Alliance i popularne forum 2+2. Uważa, że rząd nie powinien wtrącać się w to, w jaki sposób amerykanie wydają swoje pieniądze. Johnson chciałby otrzymać 5% głosów wyborców, ale jego notowania pokazują, że jest „drawing dead” w walce o fotel prezydenta.
Żródło: PokerListings, PocketFives.
Zresztą Romney tak się różni od Obamy jak mniej więcej Kaczyński od Tuska – niemal wyłącznie wizerunkiem medialnym i sprawami obyczajowymi.
Wybory nic nie zmienią, bo nie jest w interesie państwa USA dopuszczenie by setki milionów dolarów wypływały za granicę.
Pamiętajmy, że w skali globalnej obywatele USA to najwięksi dawcy.
Z punktu widzenia państwa dbającego o wskaźniki makroekonomiczne poker online to po prostu zmniejszenie popytu wewnętrznego. Naziemne kasyna zatrzymują pieniądze w kraju, więc nie są i nie będą zakazane.
Wybory musiałby wygrać jakiś ideowiec-wolnościowiec (typu Gary Johnson czy Ron Paul), aby zaszły jakieś rzeczywiste zmiany.
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.