W samym 2019 roku Bryn Kenney wygrał w turniejach live 9,2 mln dolarów. Dzięki tym wynikom jego wygrane w całej karierze przekroczyły już 35 mln dolarów, co daje mu czwarte miejsce na All Time Money List. W wywiadzie 32-letni pokerzysta opowiada o tegorocznych sukcesach, o tym, co wyróżnia go na tle innych graczy i kilku innych rzeczach.
– Ostatnio wskoczyłeś do czołowej piątki All Time Money List. Co o tym myślisz?
– Moim głównym celem jest być najlepszym pokerzystą w historii, więc musiałem znaleźć się w czołowej piątce, żeby w końcu zasiąść na pierwszym miejscu.
– Rozwój sceny super high rollerów, stakingu i swappingu sprawił, że niektórzy mają mieszane odczucia odnośnie listy zarobków i tego, jak odzwierciedla ona faktyczny stan. Czy uważasz, że mimo wszystko jest to dobry sposób na mierzenie występów czołowych graczy?
– Jak najbardziej. Jedynym sposobem na to, by grać na najwyższych stawkach i mieć ludzi, którzy chcą w ciebie inwestować, to być najlepszym na świecie. W swojej głowie i w głowach innych osób. Super high rollery to wciąż najtwardsza rywalizacja na najwyższym poziomie. To gra z najlepszymi. Dlatego rywalizowanie z najlepszymi musi polegać na tym, by wskazać najlepszego lub zobaczyć, kto pokona najlepszego.
– To trochę jak „Jeśli ktoś narzeka na to, że high rollery wypaczają listę zarobków, to dlaczego sam w nich po prostu nie zagra”?
– Dokładnie. Jeśli uważasz, że gra w tak małym fieldzie jest prosta, to wskakuj i zobaczymy jak ci pójdzie.
– Powiedziałeś, że chcesz znaleźć się na szczycie listy. Masz jakiś końcowy cel lub przewidywania dotyczące tego, ile jesteś w stanie wygrać w turniejach w trakcie całej swojej kariery?
– Nie, nie myślę o takich liczbach, ponieważ to wszystko zależy od różnych czynników. W sierpniu ma mieć miejsce turniej z wpisowym miliona dolarów, więc kto wie do jakiego pułapu dojdziemy. Może za kilka lat będzie turniej z wpisowym 10.000.000$.
– Czy twoje sukcesy w ostatnich latach pozwoliły ci mieć więcej własnych akcji? A może po prostu grasz dzięki temu w większej liczbie high rollerów?
– Zawsze ryzykowałem i miałem dużą część swoich akcji. Wiele moich problemów brało się raczej z tego, że brałem zbyt dużo akcji innych pokerzystów. Najgorszy jestem w zarządzaniu bankrollem. Im więcej wygrywam, tym więcej własnych akcji chcę mieć, ponieważ zawsze lubiłem grać dla siebie i nie dbałem o to, że coś może pójść źle.
– W 2019 roku, tylko podczas turniejów będących częścią Tritona, zarobiłeś ponad 7,8 mln dolarów. Festiwal ten wciąż jest stosunkowo nowy, ale miał już ogromne eventy.
– Zdecydowanie. To mój ulubiony festiwal, ponieważ fieldy są małe, turnieje trwają 1-3 dni. Dla mnie to idealne połączenie. To jedyny festiwal, na którym nie zamierzam przegapić żadnego eventu.
– W tych małych fieldach ciągle spotykacie się w tej samej grupie. Zapewne rzadko zdarza ci się spotkać gracza, którego nie znasz. Co więc odróżnia cię na tle innych, z którymi grasz na okrągło? Wyraźnie widać, że odnosisz większe sukcesy od przeciętnego uczestnika tych turniejów. Co o tym decyduje?
– Trzeba znać ludzi, z którymi się gra. Gdy masz dobre ręce, musisz wiedzieć, ile wartości możesz z nich wyciągnąć. Gdy nie masz, musisz wiedzieć, jak tanio uda ci się od nich uciec. Wszystko sprowadza się do podejmowania dobrych decyzji, a osoba, która robi to najlepiej, zapewne ma lepsze wyczucie gry pozostałych graczy.
– Myślisz, że masz jakieś szczególne cechy charakteru lub naturalne umiejętności, które pomagają ci to osiągnąć?
– Potrafię wejść w „trans” i nie dbać o nic wokół. Nawet, gdy coś mi nie idzie, potrafię się od tego odciąć i zacząć grać jak robot. Wydaje mi się, że wielu graczy nie potrafi odciąć się od downswingów czy problemów w życiu prywatnym i to wpływa na ich grę. A ponieważ takie rzeczy ciągle się dzieją, to ci, którzy najlepiej sobie z nimi radzą, na dłuższą metę będą najlepsi. A w tym chyba jestem najlepszy.
– Ile czasu spędzasz pracując z solverami? Wielu innych uczestników high rollerów mówi, że poświęcają temu wiele czasu. Co myślisz o tym trendzie ciągłego badania liczb?
– Ludzie, którzy cały czas się uczą, to ludzie, którzy badają sytuacje, których nigdy wcześniej nie widzieli. Ja mam bardzo dobrą pamięć do wszystkich rąk, jakie rozegrałem i dostosowuję się do nich. Myślę o wszystkich rękach, jakie rozegrałem i zamiast uczyć się czegoś konkretnego, uczę się sposobu, w jaki gram. Patrzę na pokerzystów, których uważam za najlepszych, myślę o rękach, które rozgrywają i w pewien sposób uczę się tego, czego oni się uczą… ale robię to przy stole. Chodzi o to, że jeśli całą noc uczą się, po czym robią dany ruch przy stole, zobaczę o co chodzi. Zobaczę, czego się uczyli, a potem pomyślę o tym, co mi się w tym podoba, a co nie. Mam takie inne podejście do tego. Zamiast patrzeć na liczby, patrzę na to, co robią inni i wybieram z tego to, co mi się podoba.
– Jeśli więc pokerzysta, którego grę szanujesz, robi nagle coś innego, będziesz o tym wiedział, ponieważ wielokrotnie z nim grałeś. Po czym w pewien sposób „wchłoniesz” to.
– Tak, ponieważ wielu z nas tworzy grupy i robi to samo, co ich przyjaciele. Można więc zauważyć, gdy ktoś wprowadza coś nowego, potem ustalić, jak myślą i wziąć coś z tego dla siebie. Czuję, że mój umysł jest „szerszy” i pozwala mi myśleć o wielu różnych rzeczach. Często nie można powiedzieć, że coś jest dobre lub nie, ponieważ ocena ta zależy od sytuacji. Gdy pojawia się nowa sytuacja, ludzie mają różne emocje i mindsety związane z nią. Z tych samych powodów niektórzy mogą częściej blefować, a inni zacząć grać bardziej tight. Trzeba przeanalizować gracza i wejść w jego umysł.
– Czym dla ciebie jest sukces? Co starasz się osiągnąć?
– Moim celem jest gra na najwyższym poziomie, podejmowanie najlepszych decyzji i bycie dla siebie surowym, gdy mi się to nie udaje. Nie chodzi o wygrywanie i przegrywanie, o to nie mam do siebie pretensji. Trzeba jednak pilnować się, by stale podejmować dobre decyzje.
– W tym roku nie masz sobie równych w wyścigu o tytuł Card Player Player of the Year. Jest w nim oczywiście przewaga osób, które dochodzą do finałowych stołów w high rollerach, choćby dlatego, że częściej można to robić niż w turniejach z dużym fieldem. Ogólnie jednak ranking ten stara się zmierzyć regularność wyników osiąganych w ciągu roku, żeby ustalić kto był najlepszym graczem turniejowym. Chciałbyś wygrać tę nagrodę?
– Jasne, fajnie byłoby to wygrać. Poza tym w tym roku wygrałem też Main Event Aussie Millions, więc nie jest tak, że wygrywam tylko w high rollerach…
– Oczywiście. W ostatnich latach gracze wygrywający w tym rankingu odnosili sukcesy zarówno w high rollerach, jak i turniejach z większym fieldem.
– Scena turniejowa poszła w nowym kierunku, w którym jest więcej high rollerów i mniej main eventów. Kiedyś wielkich turniejów było 10-20 rocznie, dzisiaj jest ich 5. Jeśli więc nie grasz w high rollerach… Nigdy nie wygrasz wielu turniejów z 500 lub 1.000 graczy, dlatego musisz grać również w tych, które mają niewielki field. Ale wygrana w nich wciąż jest najtrudniejszą rzeczą do zrobienia.
– Gdy high rollery pojawiły się po raz pierwszy, wiele osób zastanawiało się, czy są one w stanie przetrwać próbę czasu. Jak widzisz przyszłość sceny high rollerów? Czy czeka ją ewolucja?
– Myślę, że będzie kilka eventów rocznie z wpisowymi 100.000$ i 250.000$, może jakiś z wpisowym 1.000.000$. I chyba zatrzymamy się na tym etapie. Nie sądzę, żeby turnieje większe niż 100.000$ miały być regularne. Jest dobrze tak, jak jest. W tym roku było i będzie sporo fajnych turniejów z buy inami od 50.000$ do 250.000$, więc jest idealnie.
– Jakie masz pokerowe plany na resztę roku?
– Nie będę zbyt dużo grał na World Series of Poker. Zagram pewnie w Anniversary High Roller z wpisowym 50.000$, potem zrobię trzy tygodnie przerwy i wrócę na 50.000$ Players Championship, turniej za 100.000$ i Main Event. Zagram też pewnie w Arii. Nie lubię grać turniejów z niskim wpisowym. Zamiast tego wolę skupić się i przygotować na turniej w Londynie za milion dolarów. Chcę odpocząć przed nim i wejść w odpowiedni mindset.
Pięć błędów, których należy unikać rozgrywając suited connectory